Styczeń 2nd, 2011
skrzynka na pragnienia, czyli gdzie ci mężczyźni i porozmawiajmy o kobietach – suplement
Po odpoczynku świątecznym wracam do bloga ujęty dyskusją komentatorów wpisu wigilijnego, których jak wszystkich innych uwiera coś w związku. Ma rację Spokojny, prawie wszystko dzieli kobietę i mężczyznę w związku i proponuje przeto współczesną mantrę – dogadanie się między sobą, a nie robienie siurpryz. Hannah od zawsze jest zwolenniczką miłości, bo to ona zapobiega rozłamom – pokochasz, to się przekonasz. Ale do czego?
W związku z dyskusją postanowiłem zrobić wpis o kobietach i mężczyznach, a także o tym co pragnieniem jest, a co nim nie jest. To w ramach tej tajemniczej Copula, spójki, bez której nie do pomyślenia byłby związek między panią a panem, a nie tylko do zrealizowania. Do mężczyzn samych powrócę zatem następnym razem.
Obejrzałem wczoraj film, który najpewniej i komentatorzy zdążyli już obejrzeć. Nazwano go thrillerem, choć to czystej wody horror, horror zachodzący w relacji kobieta-mężczyzna. The Box jest tytułem. I znów nie omieszkam sobie zakpić z tłumacza tytułu, który z miejsca chce wyjaśnić tytułem, o co chodzi w filmie i podsumowuje go uroczą polską Pułapką – znaczone zastępuje znaczącego. The Trap, uTRAPienie, sTRAPienia, które są skutkiem The Box, spychają pod spód Skrzynkę, przyczynę The Trap. Ale dość wymądrzań.
Film zaczyna się ekspozycją. Rodzina z dzieckiem z klasy średniej, bez sTRAPień, bo mająca wszystko, za czym przepadają i gonią ludzie naszego otoczenia, także komentatorzy. Tylko pani w tym związku jest nieco kaleką (to osławiony, wcielony Minus, stan kastracji). Pan natomiast dopiero za chwilę odczuje jakiś minus, w chwili zero nie ma go, może go dopiero mieć – to zagrożenie kastracją. Pan ten dowiaduje się za kilka godzin, że jego marzenie zostania astronautą nie zrealizuje się, choć zawsze był prymusem. Doświadcza przeto minusa, ale nie jako dana od zawsze, lecz od pewnej chwili, nie jako zero t, ale jako t’. Modalność braku dla kobiet pochodzi z realności, a dla mężczyzn z wyobrażeniowości. Kobieta jest czegoś pozbawiona (jest to prywacja), podczas gdy mężczyźnie czegoś się odmawia; odmówione staje się minusem, przeto nie jest to minus wcielony jak jest u kobiet. Pani, teraz jako matka, dowiaduje się, że jej syn nie będzie już mógł chodzić do szkoły, w której jest nauczycielką, za friko. Oto jej dziecko w stanie uprzywilejowania (osławiony fallus wynagradzający kobiecie-matce primordialny Minus), zostaje zdegradowany do pozycji ucznia takiego samego, jak każdy inny. To kolejne pozbawienie, pozbawienie wartości fallicznej, jaką miał jej syn dla niej. (Spokojnie Spokojny, gdy kobieta chce mieć dziecko z Tobą, to chce mieć Dzidziusia, a Ty masz mieć dziecko. Ty jako facet nie jesteś wrogiem dziecka, jesteś wrogiem dzidziusia).
W takiej to sytuacji parze bohaterów zostaje dostarczony podarunek, na który składa się tajemnicza skrzyneczka z przyciskiem. Dostarczył ją pewien jegomość bardzo poszkodowany przez los, o wiele bardziej niż brak paluszków u stopy bohaterki. To mężczyzna wykastrowany, czyli taki, któremu nie uda się ukryć tego faktu. (Kobiety specjalizują się w ukrywaniu Minusa). To prototyp każdej postaci Szatana, czyli temu, komu odmówiono bycia astronautą, czyli Bogiem. I teraz ten jegomość proponuje bohaterce, że dostanie one million dollars za przyciśnięcie przycisku, w wyniku czego uśmiercona zostanie jakaś nieznana jej osoba. Tylko tyle! Daje jej dobę czasu na zastanowienie się, a tak naprawdę na powrót męża, by ta skrzyneczka na pragnienia stała się skrzynką dla dwojga. Cóż, sprawdzimy czym jest spójka, która rzekomo albo naprawdę was łączy.
Od tego momentu wiadomo co się stanie – umrze człowiek. Ale dlaczego jest to nieuchronne?
Przy braku skrzyneczki wszystko byłoby cacy. Uczniowie w szkole udawaliby, że nie widzą, że ich nauczycielka jest kaleką, a mąż jako prymus zostałby astronautą – przecież prymusom, komu jak komu, się to należy. Ale pojawia się skrzyneczka obiecująca zaradzenie trudnościom, zniesienie (heglowskie Aufhebung) sTRAPień. Albowiem któż z nas chce doświadczać sTRAPień? Chcemy mieć protezę na stopę i bezpłatną naukę dla swego dziecka, tudzież spełnienie marzeń. To chcemy, bo wiemy to. Tym pragnienie nie jest.
Skrzyneczka pojawia się, bo jest pragniona, bo jest snem bohaterki. Dlaczego jest to pragnienie? Bo każde pragnienie podmiotu jest pragnieniem Innego – to dlatego przynosi ją tajemniczy jegomość. Pragnienie nie wywodzi się z rejestru naturalności, wymaga dla zaistnienia pośrednictwa z rejestru symboliczności. Stąd Inny. Widzimy, że to Brak wzbudza pragnienie, ale objawia się ono tylko jako znaczący – skrzyneczka, która w żadnym wypadku nie pochodzi z rejestru przyrody, natury. Pochodzi z nadnaturalności. Jakiekolwiek skrzyneczki, tym bardziej te z przyciskiem, zostały stworzone przez Innego, człowieka. Dlatego są tylko symbolem. I oto skrzyneczka ogniskuje w sobie pragnienia pary. Wiedzą obydwoje czego chcą – mąż nawet po długim okresie oszczędzania kupił żonie nowoczesny model protezy, ale chce jej dać jako prezent, a więc żona tego nie wie. Dowie się o pragnieniu męża dopiero po uobecnieniu się jej jako prezentu. Pragnień się nie zna dopóki się ich nie wypowie (osławione talking-cure), to wariant optymistyczny, lub nie wprawi w czyn, wariant pesymistyczny. A czyn to wciśnięcie przycisku.
I tak się dzieje. I umiera ktoś. Czego przeto pragnęła bohaterka, a czego nie wiedziała (pragnienie jest nieświadome) dopóki ktoś nie zginął? I tu wkracza psychoanaliza rewolucyjna, kopernikańska. Cóż za problem! Pragnęła zabić i tyle. Przecież wiedziała, że ktoś zginie. O nie Drodzy Czytelnicy, to jegomość wiedział. Bohaterowie, jak zwyczajni ludzie, powiedzą sobie: to tylko sen, koszmar, to nieprawda przecież. By przyjąć to, co mówi Inny za prawdę, trzeba być naprawdę bohaterem. Przez sny przemawiają bogowie – a czemu nie? A nieświadomość mówi – doprawdy, wierzycie w to?
Pragnienie zawsze objawia się po niewczasie. Znane jest dopiero po skutkach, słowach o ile są to znaczące, i czynach, które dotykają nas gorzej, niż cierpienie w momencie startu.
Czemu bohater nie dał po łapkach żonie, gdy zamierzała uruchomić przycisk? Bo ją kocha i skutki tej miłości będą teraz doświadczać i ponosić razem. Bycie razem ze sobą to przede wszystkim bycie na Złe, na dobre i Złe.
Film jest mądry po pesymistyczny do bólu. Bohater nie ocalił rodziny, wybrał zdrowe dziecko i zabitą żonę. Mógł wybrać żonę i kalekie dziecko, ocalić rodzinę. Mógł być bohaterem. Żelazny Józef był bohaterem, nawet jeśli był rogaczem.
To prowokuje do zadania sobie pytań o aktualną konduitę psychoanalizy, a także konduitę wiecznego mężczyzny-mizogina (w filmie przycisk zawsze uruchamiają kobiety) i konduitę wiecznej kobiety-Ewy.
Ale czy mam kontynuować ten temat? Proszę Was o opinie w tej sprawie.
KP
PS. I dlatego na Nowy, 2011, Rok, życzę Wam byście stali się bohaterami na Złe, nie tylko na dobre.