Maj 23rd, 2010
porozmawiajmy o kobietach – obrazek 10: Mój ci on, mój ci
Dziś zaczniemy inaczej. Dziś zaczniemy od zdecydowanego wistu.
Przynajmniej niektórym z was przypomnę jak najbardziej aktualną reklamę – reklamę, pisz wymaluj, Ery naszych czasów. Do co najwyżej dworcowego baru, szumnie nazywanego restauracją, wyrazu infantylnej megalomanii Amerykanów, czyli McDonalds’a, wkracza para. Najpierw ona, typ Dody, chodząca tandeta, oczywiście bardzo droga tandeta (jeszcze jeden amerykański oksymoron, jak szybkoobsługowa restauracja). A potem mamy już tylko mowę: chłopak Krysi „Co dla ciebie Krysiu?”, Krysia odpowiada na to pytanie po pewnym wysiłku poświęconym na zastanowienie: „Eeeeee…”, chłopak zachwycony odpowiedzią pełną wdzięku mówi: „Dla mojej Krysi najlepszy zestaw proszę”.
Dziś będzie zatem o paniach, które z wdziękiem mówią: „Eeeee…”.
Po raz trzeci piszę o paniach znajdujących upodobanie w posługiwaniu się pastiszem. Teraz nazwijmy go lepszym słowem – tandeta mu na imię, lecz jako że to słowo przykre i niesprawiedliwe zwykło się je nieco prostować. Stąd wynikł ten pastisz – nie kobieta tandeta, tylko kobieta z tandetną kobiecością. Czy pani z napuchłą od botoksu twarzą nie zdaje się być kobiecości pastiszem? Czy silikonowe piersi nie trącą tandetą? Czy umarlaki, zwykłe truposzczaki (tak są nazywane zwłoki u Grzesiuka, przypominam), pudrowane i poddawane zabiegom kosmetycznym, nie są oszustwem zadanym życiu do wiecznego odgrywania?
W przypadku tych ostatnich widać jak na dłoni procedurę – wcielony Minus poddany zabiegom pudrowania, by robił za, no właśnie za co? Narzucająca się odpowiedź, że ma robić za Plusa ujawnia w tym przypadku samą istotę fałszu. Trup to Plus, a raczej Trup to nie Minus. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby w tym naszym ojczystym języku dawało się mówić nieMinus, nie zaprzeczenie Minusa tylko sam nieMinus. Oto mamy w ten sposób definicję pastiszu i tandety – bezwartościowe przedstawiane jako wartościowe, co tam wartościowe, niezmiernie wartościowe! Mamy w ten sposób opisany mechanizm reklamy – każda reklama żyje tylko dlatego, że ma niezliczoną ilość tandety do spreparowania w nieTandetę. Istota jej to nie pokazywanie Plusa, tylko ukrycie tandety. Dlatego analitycy powiedzą w tym miejscu, że silikonowe piersi to nie Plus, ale Ogonek, męski powód śmieszności. Stąd panie takie nazywane są, analitycznie, kobietami fallicznymi.
Zatem panie ostatnio opisywane reklamują. Jedne reklamują ciało jako ciało, drugie reklamują część tylko ciała, a trzecie, te omawiane dzisiaj, co reklamują? Aktoreczka z reklamy kadrowana jest, ot mimochodem, tu marmurowa kurteczka, tam skajowe białe buty na pół szpileczce z mankietami żywcem wziętymi od trzech muszkieterów. Tandeta!, jak cały visus Presleya, skąd te amerykańskie buty pochodzą, potem spastiszowane przez Shakin’ Stevensa. Lecz nie jest to reklama butów czy kurtek, to reklama boskiego „Eeeee…” „Co dla ciebie, Krysiu?” pyta się jej chłopak składający się tylko z ogonka, niewątpliwie godny jej partner. Lecz co ona biedna ma odpowiedzieć? Dla niej już nic nie potrzeba, ona ma już wszystko! Uśmiecha się przeszczęśliwa w błogostanie będąc. Mam już to co chciałam pysiu, ptysiu – mam ciebie mężczyzno, czuję się kompletna jak nigdy dotąd. Mam z kim wyjść na miasto, wyskoczyć do kina, odbyć imprezkę. Ktokolwiek mnie widzi widzi mnie z nim. Hurra! Mam chłopaka! Jestem z nim w błogosławionym stanie.
Jest tylko jeden warunek – ten chłopak, ten mężczyzna, ma być faceta pastiszem, przedstawicielem męskiej tandety. Reklama ta jest w tym punkcie prawdziwa do bólu. Podobnie z resztą jak Zbyszko Sienkiewicza w parze z Danuśką. To kieruję ku tym, co sądzą że typy kobiece czy męskie nie mają wymiaru uniwersalnego.
KP
PS. Dla ułatwienia rozwiązania zagadki o związku między hormonalnymi środkami antykoncepcyjnymi a pastiszem, a nawet tandetą, wskażę na istnienie Minusa w życiu kobiet (prawie wszystkich). Jest nim istnienie miesiączki. Mam nadzieję, że podpowiedź jest wartościowa.