Popęd cz.VI – koncept kulturowy i symboliczny [3]


Rzeczą charakterystyczną dla obu teorii popędów Freuda jest to, że różnią się one od siebie tylko jedną rzeczą. Popęd życia, przetrwania, sprawa wydawać by się mogła oczywista, została zastąpiona przez popęd, ale śmierci, co już oczywiste nie jest. Skoro każde życie ludzkie kończy się śmiercią, to należy nazwać popęd tym rządzący popędem śmierci. Chyba że utożsamimy popęd życia z rozrodem, jedynym mechanizmem zapewniającym zwierzętom przetrwanie. Lecz ludzie rodzą się w wyniku seksualności, a inne zwierzęta nie. Płciowość w przypadku człowieka ma charakter seksualny, kompletnie oderwany od konstytucji biologicznej. Więcej, tak ukonstytuowana seksualność okupuje i popęd życia i popęd śmierci. Zwyczajny i powszechny w przyrodzie rozród jest nazywany „robieniem dzieci” i to robieniem w sposób zrytualizowany, mający swoje reguły, a nawet kanony rządzące zachowaniem, nie mającym żadnych związków z samą czynnością umożliwiającą dotarcie plemników do macicy. Podobnie z popędem śmierci. Rytuały przedśmiertne (np.wiatyk i sakrament umarłych, pisanie testamentu itp.), pogrzebowe i pośmiertne (cmentarze, groby z napisami nagrobnymi). Popęd seksualny każę nazywać śmierć kogoś „odejściem od nas”, a zmarłego/ą na grobowcu „nasz kochany/a…”. Popędy w życiu ludzkim nie są biologią, są konstruktem – sublimacją.

Napisałem popędy – ile ich jest? Mnóstwo, nie wiemy ile, i nie będziemy wiedzieć. Wiemy to od czasów przyjęcia do wiadomości seksualności dzieci jako faktu. Dzieci są istotami seksualnymi od początku. I to na maksa. Ich seksualność to nieograniczona różnorodność. To polimorfizm. Gdyby przeflancować tę polimorficzność na dorosłych, to okazałoby się, że dzieci oddają się wszelakim formom perwersji, że dzieciństwo to zaczątek wszystkich późniejszych perwersji. A mimo to u dzieci nie obserwuje się dojrzałych ich form. U dorosłych, u ogromnej większości z nich, obowiązuje coś z usztywnienia, utrwalenia na czymś, czy też lepiej, umocowania czegoś do czegoś. To fixierung Freuda, fiksacja. Tyle że po wykradzeniu tego terminu przez psychologię, stał się on synonimem wszystkiego co ma związek z przystosowaniem się – hadżarem współczesnej psychologii.

Seksualność wszystko psuje. Freudowska fiksacja, zwykłe umocowanie popędu do obiektu, popędu z obiektem rozkoszy. O jakim przystosowaniu mogłaby tu być mowa? Weźmy za przykład asfiksjofilię – upodobanie,a nawet pożądanie podduszania kogoś lub siebie w celu osiągnięcia rozkoszy – gdzie tu jest przystosowanie się i do czego? Fiksacja traktowana też jest jako mechanizm obronny (koniecznie mechanizm, a nie obrona). Wiecie dlaczego? Od czasu gdy studiowałem psychologię, stała się ona nauką dla każdego, prostą a nawet prostacką. Wszystko jest tłumaczone mechanizmami. Nie można powiedzieć, że to obrona, bo trzeba byłoby określić kto broni i przed czym broni. Przed czym broni wyjaśni ci taka psychologia pojęciami frustracji lub lęku, a bardziej psychodynamiczna wersja jej pojęciem kastracji (jak gdyby kastracja istniała w rzeczywistości). Natomiast miejsce ktosia broniącego się nazywają mechanizmem obronnym. W takim ujęciu człowiek staje się mechanizmem. A wszystko po to, by za wszelką cenę nie użyć pojęcia osobowego, np. podmiot (podmiot nie jest mechanizmem, a potrafi się bronić). Frustracja to, jak się zdaje freudowskie Versagung, coś w rodzaju zawodu, niepowodzenia, nie stanięcia na wysokości zadania. I znowu, dla Freuda każde pojęcie psychoanalityczne ma przejść przez próbę ogniową jaką jest powiązanie pojęcia z bytem osobowym. Dlatego np. nie zdanie egzaminu nie musi być frustrujące; jest takim gdy dla danej osoby zdanie egzaminu jest porażką osobistą.

Powracamy do seksualności dzieci. Wszech nam panujący obecnie prezes stwierdził niedawno publicznie „won od naszych dzieci, nie pozwolimy na ich seksualizację” (lubię stosować hiperbolę, więc wybaczcie, że „wara od” zastąpiłem „won od”). Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ludzie nie pukają się w czoło w obecności innych ludzi, którym wydaje się, że wiedzą co mówią. Seksualizacja w mniemaniu WNPOP to działanie jednych rozseksualizowanych ludzi przeciwko małym istotkom, czyściutkim jak biskupi jeszcze niedawno o tych istotkach twierdzili. Teraz zmienili azymut – teraz twierdzą, że małe istotki uwodzą czystych dorosłych w sutannach. Kto ich naseksualizował? Ano „bydło ludzkie”, czyli zboczeńcy. Problem w tym, że dziecko, które jest molestowane seksualnie rzadko jest ofiarą seksualizacji. Znacznie częściej reagują zahamowaniem seksualnym. W ramach aneksu do tego tematu dodam, że są wśród ofiar dzieci, które nie są ofiarami w sensie logicznym. Wiedzą, że tego chciały, a nawet, że prowokowały dorosłych do takich czynów. W takich przypadkach nie ma ofiary, więc nie ma molestowania, a zatem nie ma traumy. Zaznaczyłem, że chodzi tu o sens logiczny, a nie prawny.

Jeśli tak, to skąd pochodzi ta demonizowana seksualizacja? Cóż, dzieci zawdzięczają to rodzicom i najbliższej rodzinie. Pogódźcie się z tym do następnego wpisu, w którym zajmę się tym, jak do tego dochodzi, dlaczego, a także dlaczego reklamowanie nauczania spraw związanych z seksem niczego w seksualizacji nie zmienia.

KP


4 Comments, Comment or Ping

  1. Stach

    Zastanawiam sie, czy koniecznie trzeba byc przekonanym o aseksualnosci dzieci, zeby widziec jakis problem w tym, by wprowadzac seksualnosc w ich jezyk za sprawa ingerencji doroslych. Dzieci na pewno sa istotami takze seksualnymi, ale w dotychczas obserwowanym rozwoju seksualnosc jest na przyklad metaforyzowana. Propozycja wypowiadania wszystkiego, na przyklad scislego definiowania dziecku czym jest masturbacja, prowadzi do tego, ze zadnej metafory juz nie bedzie. Moze budzic niepokoj to, ze nie umiemy sobie wyobrazic co bedzie

    Czerwiec 19th, 2019

  2. Krzysztof Pawlak

    Bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Dodam do pana słów i myśli to, że tzw. „seksualizacja” nie zachodzi poprzez słowa wypowiadane, nawet jeśli najbardziej techniczne, ale przez słowa całkowicie nieokreślone, nawet nie zmetaforyzowane. Powiedzmy, że 10-latkowi przekazujemy wiedzę o masturbacji. Ba, wyświetlamy nawet film instruktażowy, koniecznie 2, jeden dla chłopców, drugi dla dziewcząt. Czy pokazywać je koedukacyjnie, czy odseparować płeć od płci? Jeśli odseparować, to to, co oglądają dziewczęta seksualizuje chłopców i vice versa. A jeśli oglądają razem, to seksualizuje nauczyciel. Wystarczy, że jakiś chłopiec powie „a moja mama tak robi”, by powstała kwestia nie jak to robić, tylko po co? Np. jakaś dziewczynka spyta nauczycielkę „a pani też tak robi?”. Co biedna ma odpowiedzieć. Jeśli odważnie potwierdzi, to musi liczyć się z pytaniem „to pani mąż nie wystarcza?”.
    Wszyscy są odważni w namawianiu do takich lekcji, bo uważają, że popęd jest składową natury. Ale tak nie jest. Seksualność jest konstruktem kulturowym, nie istnieje bez dyskursu. Seksualność jest tematem rozmów, a nie wykładów. Aby coś zmienić w tym polu trzeba rozmawiać, a nie słuchać wymądrzającego się. Każdy w tej dziedzinie ma braki, co więcej, chce te braki zachować tylko dla siebie.
    O tej kwestii wspomnę szerzej w kolejnym wpisie na blogu.

    Czerwiec 21st, 2019

  3. Agnieszka

    Dzięki za zarekomendowanie „Czarnobyla”, świetny serial. Mnie ciekawi jak popęd seksualny „nakręca” popęd śmierci i na odwrót. Jak np. przy owym podduszaniu podczas seksu dzieje się tak, że przekracza się granicę śmierci, wiedząc albo nawet nie wiedząc kiedy. Albo dlaczego feederzy tuczą swoje partnerki do rozmiarów 150-kilogramowych monstrów a one jedzą, bo chcą im się takie podobać.

    Lipiec 16th, 2019

  4. Krzysztof Pawlak

    Szanowna Pani, długo myślałem jak odpowiedzieć na pani komentarz. Postanowiłem, że zrobię to w szerszej wersji w postaci kolejnego wpisu na blog. Temat poruszony jest tego wart. W ten sposób zamierzony wpis podsumowujący temat popędów przesunie się w czasie po nowym wpisie „popęd śmierci – aneks”. Proszę cierpliwie czekać, ponieważ takie tematy nie piszą się szybko i nie powstają od ręki.

    Lipiec 18th, 2019

Reply to “Popęd cz.VI – koncept kulturowy i symboliczny [3]”