Maj 31st, 2013
W międzyczasie (6)
O funkcji ojcowskiej będę jeszcze pisał, chyba wkrótce. Okazuje się ona być kluczem do właściwego ułożenia spraw, ale i podporą dla etyki. Zatem proponuję poczekać.
Dziś jest konieczność odniesienia się i skomentowania dyskusji na temat otwarty decyzją A.Jolie. To także mozliwość zajęcia się tym, co w mało szczęśliwy sposób zaczęto opisywać jako wyjątkowość, podczs gdy w psychoanalizie chodzi w tym miejscu o pojedynczość. Że dotykamy tu zagadnienia narcyzmu to rzecz pewna. Pojedynczość i sublimację spotkał ten sam los, to narcystyczne mniam-mniam – ktoś wyjątkowy i ktoś wzniosły to ostoja etyki metafizycznej i/lub teologicznej. Taka etyka nie może obyć się bez istnienia wzorców, celu dążeń etycznych. A.Jolie jest wyjątkowa, albowiem jest pierwsza; jest szansa, że inni pójdą za nią. Ku czemu? Ku Lepszemu, Czystemu, Piękniejszemu, w końcu ku Bogu i Niebu.
Czytelniku drogi mój, czy jesteś niezastąpiony? Czy można Ciebie zmienić na lepszy model? A może na czystszy uczuciowo, piękniejszy piersiowo? Kto z Was przytaknie, że jest niezastąpiony, a kto z Was będzie bredził korporacyjnie, postkorporacyjnie, czy zwyczajnie kierowany filuternym narcyzmem, że nie ma ludzi niezastąpionych? Jeśli nie ma ludzi niezastapionych, to każdego można zastąpić „lepszym”. To w tym punkcie etyka „odwieczna” pokazuje swe prawdziwe oblicze, oblicze sadyczne, staje się markizem de Sade. Musi pani zrzucić 15kg, rzucić natychmiast palenie, pójść na spotkania grupy DDA, karmić piersią, chodzić do szkoły rodzenia. Lecz po co? By zaspokoić narcyzm Boga-Zdrowia, Boga-Bezstresu, Boga-Szczupłości, Boga-Dobrze-mi-ze-sobą.
Wolna wola to pojęcie podejrzane dla psychoanalityków. Przecież 86% zdecydowało o kierunku „wolnej” woli. Czy ten wybór oczynił panią Jolie wyjątkową? Raptem kilka miesięcy temu pisałem o „skandalu” prof. Mikołejko. Wybór pani Agaty Mróz, by urodzić dziecko, a potem umrzeć, został opisany jako samolubny, infantylny, ogólnie nieludzki. Dlaczego wybór życia kosztem śmierci – życie dla dziecka, śmierć dla matki- jest głupi i degradujący człowieka, a wybór zdrowia kosztem piersi wyjątkowy i wzniosły?
Osobisty wybór pani Jolie jest jej sprawą. Lecz podobnie będzie z wyborem kogoś, kto na wieść o szansie śmierci obliczanej na 86% wybierze śmierć, pozostawiając piękno piersi. Podobnie będzie, gdy ktoś, kto ma szansę śmierci obliczaną na 2%, wybierze amputację swych piersi – co nam do tego jak kalkuluje swój wybór jakiś ktoś? Jest wiele hipokryzji lub ignorancji w kimś, kto nie bierze pod uwagę takich wyborów; zazwyczaj są to wierni Boga-Racjonalności. Pierwszym z takich wiernych, który przychodzi mi do głowy to sam Kant. Nie mieściło mu się w głowie, by człowiek nie opierał się w swych wyborach na strachu; sądził ten etyczny idealista, że człowiek postawiony przed wyborem skorzystania z każdej kobiety poza żoną, lecz pod warunkiem dekapitacji (to stała zachęta do pozostawiania w kodeksach karnych kary śmierci) po skonsumowaniu tego wyboru, zawsze wybierze życie. Gdyby było inaczej, to dany ktoś jest nieracjonalny, więc wyśle się go do…wiecie czego; pan Faucault pokazał oblicze Sade’a w historii szpitali psychiatrycznych.
Siłą rzeczy wybór A.Jolie „uwziośla” jednych, a degraduje drugich. Nagle staje się ona wzorcem (bez mała świętą Amazonek), podczas gdy ta jakaś, która znając szansę na śmierć (te 86%) wybierze eutanazję (lub nawet samobójstwo) wyląduje wśród poważnie chorych, a w Polsce zrobi się wiele, by zamknąć ją w azylu psychiatrycznym. Albo naprawdę wierzy się w racjonalność wyborów ludzkich, albo ufa się tylko Bogu-Racjonalności, który ma na Ziemi swych emisariuszy, którzy wiedzą co jest, a co nie jest racjonalne, lub na ile % jest racjonalne.
Tylko w tym kontekście pokazuje swą wagę to coś, co zwiemy w analizie pojedynczością podmiotu, jego egzystencji (jest ta pojedynczość ekstymna), lub to, co nazywa się byciem „samym jednym; sam, zupełnie sam; sam, którym zawsze byłem”. To też opis końca analizy – samość podmiotu; każda samość jest inna, tak jak inny jest każdy podmiot. Dlatego nie istnieje coś takiego jak absolutny koniec analizy, jej finalność – dla każdego analizanta koniec jest inny.
Mam nadzieję, że dostrzeżecie teraz czym jest funkcja ojcowska, czym imię Ojca. To instancja zapewniająca modus vivendi między podmiotem ludzkim a społecznością jako taką, między pojedynczością a powszechnością. To prowadzi nas do wniosku, że nie ma tylko jednego imienia Ojca. Istnieją imiona Ojca; inne jest imię Ojca w matriarchacie, inne w patriarchacie, za naszego życia dokonują się narodziny „nowego” imienia Ojca. To Statystka wraz z pozorowaną wiarą w suwerenność ludzkich wyborów. Ja Ci powiem o ryzyku językiem liczb, a Ty dokonasz wyboru czego chcesz, pod warunkiem wszelako, że nie dokonasz wyboru zbyt suwerennego.
Jeszcze niedawno kazano wierzyć, że „tata wszystko potrafi i jest mądry”, lecz dziś każe się wierzyć, że „masz suwerenny wybór”. Etyka nadal pozostaje sadyczna, tylko twarz Markiza zmienia się w twarz Wielkiego Brata.
Czasami, w przypływie wykpienia wiary w suwerenność wyboru, proponuję odpowiadać osobom poszukującym pracy na pytanie selekcjonerów: „ile chciałbyś zarabiać w naszej firmie?” tak: „a co mi tam, 100tys.”. Nikt nie okazał się być suwerenny, a przecież była to prawdziwa odpowiedź na takie pytanie selekcjonera. Chcesz zarabiać bardzo dużo, to czemu się tego nie domagasz? Można odpowiedzieć w bardziej zamaskowany sposób, np. „tyle ile firma gotowa jest mi dać x 3″. Też się nikt nie zdecydował. Wszyscy bali się Wielkiego Brata.
KP