Bardzo długo czekaliście, moi czytelnicy, na kolejny wpis. Lecz ja nie zapomniałem, za to nie mogłem. To nie niemoc twórcza, tylko niemoc mego laptopa, najpierw, a potem choroba tajemnicza o nazwie merlagia, coś co uniemożliwia chodzenie i siedzenie. Od tygodnia biorę leki i …mam się, chyba, lepiej.
Mam wszelako nadzieję, że czytelnicy nie zapomnieli o mnie.
Dziś będzie o tym, co poruszył w swym komentarzu Marcin, czyli: na czym polega wyjątkowy status psychoanalizy. Nie jako pewnej koncepcji człowieka, bo to już jest od dawna uznane. Dziś postaram się objaśnić na czym polega wyjątkowość jej praktyki. Nie jako metody leczenia. Ono dzieje się niejako ubocznie, przy okazji czegoś innego, co zdecydowanie ważniejsze jest niż „leczenie”.
Do czego zmierza psychoanaliza? Odpowiedź na to pytanie wywiedziemy z poprzedniego wpisu, czyli z pewnych tez konceptualnych.
A zatem:
1.Istnieje podmiot i to całkiem różny od Ja versus Ego; a więc, chodzi o to, by być podmiotem ludzkim.
2.Istnieje pragnienie i to całkiem różne od chęci czy zamiarów; pragnienie to jeden ze sposobów istnienia podmiotu ludzkiego. Istnienia całkiem niewiadomego, bo nieświadomego, niewiedzy co do istnienia, zarówno podmiotu, jak i pragnienia; a więc, chodzi o utorowanie drogi pragnieniu, uczynieniu go, na tyle na ile możliwe, działającym na rzecz podmiotu.
W związku z tym można wyróżnić przynajmniej 4 cele zasadnicze, które określają stopień ukończenia psychoanalizy. Mówimy tutaj o:
A.Odseparowanie podmiotu od jego zależności od znaczącego [w tym miejscu, z braku możliwości posługiwania się odnośnikami, muszę wyjaśnić pewien galimatias terminologiczny; używam terminu „odseparowanie”, ponieważ ma ono ścisłe znaczenie w lacaniźmie; chodzi o „bycie obok”, a nie z dala, powyżej, poniżej; „obok”, ale „razem”, ani osobno, ani razem, za to sam; być może warto by użyć neologizmu „wyosobnienie”, ale nie odosobnienie czy oddalenie]. Jak to rozumieć? W filmie Mały Budda mistrz wyjaśnia ojcu jak rozumieć reinkarnację. Stwierdza, że to tylko kwestia formy, w której tymczasowo lokuje się „umysł”. Czyli, jeśli po śmierci człowieka umysł ląduje w kocie, albo nawet i karaluchu, to nie jest on umysłem człowieka, kota, tudzież karalucha. To „umysł” w stanie czystym, umysł bez jakichkolwiek właściwości (przy czym nie wiem, czy tak to ujmują sami mistrzowie buddyzmu, a nawet sam Budda. Znaczący „czysty” to znaczący oddzielony od znaczenia i sensu, znaczący najbliższy jak to możliwe absurdowi i nicości, znaczący traktowany jak nicość czy absurd. „Ty masz kota w głowie” pokazuje z mocą, że sam znaczący nie odpowiada na pytanie czym jest kot. Odpowiedź na nie zależy albo od dyskursu (kontekstu), czyli sensu, albo od relacji z innym znaczącym (np. kot perski), czyli znaczenia.
B.Odseparowanie od Innego. To konsekwencja punktu opisanego powyżej. I znaczący i dyskurs biorą się z Innego; wszystko co mówimy było powiedziane wcześniej i nas poprzedzało. Tylko w tym sensie Inny nas poprzedzał i uformował. Dlatego odseparowanie od znaczącego prowadzi wprost do separacji od Innego. Zilustruję to przykładem z argentyńskiego filmu Paulina, w którym tytułowa bohaterka w wyniku gwałtu zachodzi w ciążę. Postanawia jej nie usuwać. Wszelako skonfrontowana z sytuacją ciąży spowodowanej gwałtem dokonanym przez męża, jednoznacznie opowiada się za dokonaniem aborcji. Jak widać nie można jednoznacznie powiedzieć, czy jest ona zwolenniczką aborcji, czy też przeciwniczką aborcji. Zasadą stojącą za jej wyborami nie jest Inny z jego kanonicznym rozstrzygnięciem, ale ona sama jako podmiot pragnienia [ten przykład pokazuje na czym polega różnica między etyką pragnienia, a uniwersalną etyką Innego].
C.Odseparowanie od obiektu. W dialektyce bycia podmiotu obiekt stanowi wartość szczególną. Nie jest zdeterminowany ani znaczącym, ani Innym. Jest samodzielnym wyborem podmiotu, istniejącym w postaci obiektu fantazmatu. To obiekt satysfakcji niejako „wymyślony” przez podmiot w dzieciństwie w sytuacji naglącego pytania „czym jestem dla Innego?” i „co mnie rozochoca, rozradowuje, ekscytuje?”. Jest także poniekąd odpowiedzią na pytanie „po co jestem?” brzmiące „by być zadowolonym, by się rozkoszować”. Odseparowanie od obiektu oznacza zaś przekroczenie ram wyznaczonych fantazmatem. Obiekt staje się użyteczny dla podmiotu poprzez wyjście poza ramy wyznaczone dyskursem i fantazją.
Zilustruję to pewną „głupotą” wyznawaną przez różne psychoterapie, gdy rzecz dotyczy obiektu.
Czy dopuszczalne jest, by terapeuta obejmował pacjentkę/terapeutka pacjenta? Profesjonaliści i ci, którzy za takich się uznają (tzw.mądrale), krzyczą wtedy z oburzeniem godnym obrońców cnót wszelakich. Dlaczego miałoby to być przyjmowane z powszechnym oburzeniem? Cóż, plotą wtedy najczęściej głupstewka na temat przeciwprzeniesienia, lub przekroczenia norm etycznych.
Tymczasem, chodzi o to, że gdy widzimy pacjenta w ramionach terapeuty, to nie wiemy, czy terapeuta wziął w ramiona pacjenta, czy też pacjent wtulił się w nie. Różnica jest dość wyraźna i zasadnicza. W psychoanalizie ważną rolę odgrywa wymiar Pasywność/aktywność. Aktywność przypisana jest jedynie podmiotowi (on wziął ją/go w ramiona), pasywność aliści jest cechą jedynie obiektu (ona/on wzięła go/ją w ramiona). Pierwsze, bez cienia wątpliwośći należy do błędów w sztuce, do przekroczenia, nie norm etycznych, ale zasady, by nie działać w sposób blokujący lub uniemożliwiający kontynuowanie kuracji. Drugie zaś, zajmowanie przez terapeutę miejsca obiektu, działa z korzyścią dla kuracji (co zasygnalizuję w punkcie następnym), albowiem obiekt nie ma żadnego związku z normami i zasadami – obiekt niczego nie łamie i nie przekracza.
D.Punkt C prowadzi do D. Oddzielenie się od obiektu umożliwia podmiotowi jego upodmiotowienie i poprzez to praktykowanie jouissance. Chodzi tu o to, że jak długo obiekt zlany jest z podmiotem, to nim rządzi. Gdy jest poza obiektem możliwy jest do dosięgnięcia i przez to sprawia, że podmiot staje się panem swej własnej satysfakcji. Świetnie ukazuje to film Sekretarka, który polecam.
Mam nadzieję, że będę już mógł częściej pisać swój blog.
KP
9 Comments, Comment or Ping
Oj długo,długo trzeba było na Pana czekać :) ale nowy wpis smakuje po przerwie jak dobre wino.albo super cukierek na Halloween :)
Niech MOC będzie z Panem!:) do następnego przeczytania.
Listopad 1st, 2017
Jeżeli już można lepiej chodzić i siedzieć, i wrócił Pan do tematu podstawowej wiedzy o psychoanalizie, to kiedy będzie z tego książka?
Listopad 2nd, 2017
No to teraz pozostaje juz tylko zapytac – po co wlasciwie zostaje sie/jest sie psychoanalitykiem…?! Troche Pan juz na ten temat kiedys cos napomknal, ale chyba jakos tak niekonkretnie… pamietam, ze przyszlo mi wowczas do glowy zapytac – no to wlasciwie dlaczego nie-pisarzem…?!
Listopad 22nd, 2017
Bardzo łatwo podważyć, to co Pan napisał. Obiektem jest się tylko w chwili zaskoczenia. Świadome trwanie jest już decyzją obu stron, ergo mamy aktywność. Do tanga trzeba dwojga Panie Pawlak.
Listopad 27th, 2017
Swietnie, ze Pan znowu jest, nawet jesli mialby to byc tylko fuckstrot; nie wiem jak inni, ale ja zapieram dech na powazajacy wyklad, pozdrawiaM.
Listopad 27th, 2017
Panie Pawlak. Co do punktu A. Przecież była już o tym mowa. Po co Pan żongluje słówkami i wymyśla neologizmy. Że może lepiej wyosobnienie. To Panu nic nie da. A publiczność wcale lepiej sprawy przez to nie pojmie.
Chodzi o to, że kwestia jest paradoksalna. I ten paradoks trzeba cały czas podkreślać. Po to są koany, by ów paradoks doświadczyć na własnej skórze.
Najlepiej moim zdaniem ujął sprawę nieżyjący już Krąpiec, który był skądinąd katolickim filozofem. On pisał o bogu, że jest jednocześnie immanentny i transcendentny. Ja to odnoszę do bycia w świecie. Te terminy, które Pan proponuje bardziej mącą niż wyjaśniają, bo są za bardzo obciążone znaczeniowo. Żaden absurd. Absurd może być stanem przejściowym, którego się doświadcza, gdy ziarno obumiera. Ale nie później. Później człowiek jest wreszcie u siebie, gdziekolwiek by był.
Listopad 28th, 2017
Ja natomiast twierdze, ze inny wazny przyczynek do aktuaknej polemiki przedlozyl takze Antka tesciowej szwagra syn, niewierzacy, lecz praktykujacy, gdy zapytal: czy bog jest obiektem a? A publicznosci bylo wsjo rawno, bo publicznoasc nie samym pojmowaniem przeciez zyje, chce tez cyrku, igrzysk i zongielki tez chce jak jest, a szczegolnie jak nie ma…
Listopad 29th, 2017
Że niby nie samym pojmowaniem człowiek żyje? I Pan Panie Marcinie już może to powiedzieć? Obawiam jednak się, że jeszcze wiele pytań zada Pan tu Pawlakowi.
W naukach mistrzów Zen powtarza się pewien stały motyw. Jest mowa o tym, że dystans do ego zyskuje się dopiero wtedy, gdy jest ono skrystalizowane. Nie wcześniej. No jak Pan myśli? O co tu chodzi?
Listopad 30th, 2017
O jajco ;-) Panie Marks Pana mądrości niech Pan zostawi dla potomnych.
Mnie interesuje czy Pan Pawlak coś tu jeszcze napisze czy nie? Piłka krótka. Jak nie, to powodzenia i do widzenia ;-) Proste.
Kwiecień 11th, 2018
Reply to “Po co jest psychoanaliza”