Na początek opisałem dyskurs mistrza, dyskurs wstępny wobec wszystkich innych dyskursów, dyskurs krążący wokół tematu: „jestem żywy czy martwy?”. Co upewnia człowieka, że jest żywy, jeśli anulujemy pragnienie? Czy mistrz pragnie? A może, i to jest bardziej pewne, pozostaje martwy w postaci statuy (figurki Buddy zaklęte w pozie i uśmiechem na licu, który jest równie pusty jak statua)?
Cokolwiek o tym nie pisać, mistrz musiał istnieć zanim mógł być kwestionowany. Czy będzie to wódz plemienia, herszt bandy, twórca Akademii, Prawodawca, Przywódca itd., wkrótce zacznie być kwestionowany. Jeśli ktoś taki zacznie wywodzić swoją pozycję od Boga czy Konstytucji, Woli Narodu czy Elekcji, to wkrótce Bóg, Konstytucja, Wola Narodu, Elekcja zacznie być kwestionowana. Ich losem jest bycie zakwestionowanym, „uśmierconym”. (Psychoanaliza kręci się wokół postaci Ojca właśnie dlatego – bycie Innego, Inny, musi być zakwestionowany. Jest tak, bo bycie podmiotu jest byciem pragnącym. Dylemat mistrzów, jestem żywy czy martwy, znajduje jedyną odpowiedź w: żyjesz, bo pragniesz, pragniesz, a zatem żyjesz).
Odpowiedzią na dyskurs mistrza jest dyskurs histeryczny. To dyskurs, którego posłannictwem jest niekończące się kwestionowanie Innego. Histerycy obu płci są misjonarzami pragnienia. Propagują pragnienie jako dowód życia. Działają, by mistrz, Inny, przyznał, że mu czegoś brakuje, że brak go dotyczy. Dążą, by $ [podmiot] zajął miejsce agenta w dyskursie, by przestał mówić poprzez S1, a zaczął mówić jako $. Równocześnie dokonując subwersji, przejstaczając A w A przekreślone.
Ten to proces nazywany jest rozhisteryzowaniem. Co oznacza, że analityk musi wstępnie działać jak histeryk, tylko wstępnie. To starałem się opisać prowadząc w komentarzach dialog z OSHO. Przy czym robiłem to najgłupiej jak umiałem. Wielcy histerycy robią to mniej więcej tak: Mistrzu, czy Ty mnie kochasz? Gdy mistrz odpowie banalnie, że tak, usłyszy: a za co mnie kochasz? To dlatego wielcy mistrzowie i mali mistrzowie boją się kobiet.
Dyskurs histeryczny otwiera przestrzeń dla histerycznego problematu – niemożności uzgodnienia wiedzy z prawdą (np.wiem, że ciebie kocham, ale za co, nie wiem; wiem, że mnie kocha, ale za co, nie wiem). Przywołajcie tu Jezusa z dialogu z Piłatem („ale czym jest prawda?”. „Jam jest prawdą”). Prawda powiązana jest z brakiem, braku dotyczy. Ze względu na brak istnieje pragnienie [dokładnie obiekt w miejscu braku], brak jest generatorem pragnienia. Możemy to zapisać w postaci $/a i zapisać po lewej stronie czworokątnego schematu dyskursu i czytać jako: obiekt w miejscu braku przyczynia się do istnienia podmiotu, który pragnie. Wiedziony pragnieniem zwraca się do Innego po to, by wyprodukował. Co? Wiedzę! Nie byle jaką, ale wiedzę o obiekcie, którego mu brakuje. Możemy to zapisać w postaci s1/s2 i czytać jako: Inny, jesteś po to, by produkować wiedzę. No to jeszcze raz – za co mnie kochasz?, czemu mnie pragniesz?
Psychoanalizujący się wiedzą o co w tym chodzi. Przychodzi się i przychodzi, w kółko przychodzi, parę razy w tygodniu przez wiele lat (nie rzadko lat kilkanaście). W tym czasie dowiadujemy się tylu rzeczy. I chociaż wiedzy przybywa, to zdaje się niczego ona nie zmieniać – chodzi się dalej. W tym czasie wiele razy chciało się skończyć z tym, odejść, przerwać. Ba, odchodziło się, przerywało i …wracało. Znowu i znowu. Po co to wszystko? Tak zapytała jedna z komentatorek tego bloga, która oczywiście zna odpowiedź, ale jak to określa dyskurs histeryczny, zależy jej na tym, by Inny dał odpowiedź. Dzieje się tak, bo pragnę. Lecz czego pragnę? To proste, aż po tautologię. Pragnę przychodzić i nie muszę pytać po co, albowiem pyta się tak, by usensownić, nadać sens, zatkać dziurę w sensie.
Nadawanie sensu to funkcja ego, funkcja porządkowania, ogólnie panowania nad rzeczywistością. (Dokładnie wykreowania rzeczywistości w celu panowania nad realnością). Podmiot nieświadomości obala funkcję ego i samą instancję Ja. Pytanie „dlaczego [w ogóle] pragnę?” jest tego przykładem.
Pragnę zwrócić Wam uwagę na istotę tego pytania. To nie naukowe stawianie kwestii, dlaczego ludzie pragną, jaka jest funkcja pragnienia w istocie ludzkiej. To ekskluzywne postawienie sprawy – dlaczego [Ja, podmiot] pragnę? I na nic tu wysiłki nauki wiążące pragnienie z mózgiem, neuroprzekaźnikami, hormonami, genami, czy innymi eksplikatorami (mój neologizm, zamierzony). Pytanie wyłania się w odniesieniu do tylko tej osoby, a nie innej – dlaczego pragnę tylko ciebie, akurat ciebie; dlaczego pragnę tylko tego analityka/analityczki, żadnego innego? Pragnę i doświadczam pragnienie jako niezniszczalne (tezę tę postawił po raz pierwszy Freud). Co prawda pragnę, albowiem jest ono niezniszczalne, ale ta niezniszczalność rozciąga się na niezniszczalność niezadowolenia, nieusatysfakcjonowania. Pragnienie histeryka/ki jest pragnieniem nieusatysfakcjonowanego pragnienia. Jakże to odległe od „uśmiechu Buddy”, uśmiechu, który nie sięga poza autoerotyzm.
Następnym razem zajmę się dyskursem psychoanalitycznym.
KP
10 Comments, Comment or Ping
Zastanawiajacy jest jednak ten brak histeryczki obok Buddy. Jezus takie kolo siebie miewal, a Budda odkad pozbyl sie znajomosci z zona i synem zdawal sie calkowicie autlerotycznie szczelny. Jak on to robil? Pytam bo tez chce. Ta kobieta pytajaca mnie wprost „czy mnie lubisz” – nie mistrza pytajaca tylko wlasnie mnie pytajaca (co ma mistrz odpowiedziec wtedy) wykonczyc moze. Jak pozostac Budda?
Kwiecień 5th, 2017
Jak pozostać Buddą? Być Buddą wściekłym, być Buddą-skurwysynem itp.
Kwestia obecności kobiet w buddyzmie to megasymptom buddyzmu. O kobietach w otoczeniu Jezusa wiemy wiele i wiele kobiet jest w nim obecnych z imion własnych. Co wiemy o kobietach wokół Buddy? Nic. Uśmiech Buddy nie jest adresowany do nich, ani do kogokolwiek innego. To samo-uśmiech, uśmiech samozadowolenia, uśmiech samowystarczalny, uśmiech niemowlęcia, które pierwszy raz zobaczyło miły dla jego oczu kolor. Niektórzy widzą w tym uśmiech adresowany do całego świata, wręcz kosmosu. Lecz wtedy Budda staje się bóstwem (uśmiecha się do wszystkich i do nikogo, do wszystkiego i do niczego).
Kwiecień 6th, 2017
Otoz to chyba. Bycie skurwysynem chroni przed harpią. Ale ani buddyzm ani kognitywisci ani kleinisci czy postkleinisci nawet wiele o tym do powiedzenia nie maja. Tyle juz wiem.
Kwiecień 6th, 2017
A ja powiem histerycznie, ze od histerii do pragnienia droga daleka a być może i niemozliwa. Po pierwsze histeryczka nie pragnie tylko utożsamia się z pragnieniem Mistrza, nie mylić z Innym. Po drugie identyfikuje się z tym pragnieniem by je sabotazowac i pozostawic na zawsze niezaspokojone. I to wydaje się działać na ogół, o ile Mistrz to olewa.
Kwiecień 6th, 2017
No niech Pan zgadnie czy ten wpis jest dla mnie zaskakujący. Bynajmniej.
Prawie od początku było widać tą Pana grę w kotka i myszkę. A dokładniej od momentu, gdy zadeklarował Pan chęć wejścia na amatorski most. I dlatego napisałem, że stosuje Pan na mnie techniki analityczne, na co najpierw zareagował Pan wielkimi oczami, a potem otwarcie się do tego przyznał. Intuicja też tym razem mnie nie zawiodła.
Kwiecień 7th, 2017
Gospodarz stosuje na Panu techniki analityczne a Pan tu przyszedl bo Pan nie chce.
Kwiecień 7th, 2017
Musi być Pani być na dość zaawansowanym poziomie rozwoju duchowego, skoro Pani wie, kto i po co przychodzi.
Kwiecień 7th, 2017
Nie narzekam
Kwiecień 8th, 2017
W sumie to co napisałam, jest zupełnie zbieżne z postem. Ja piszę to z perspektywy kogoś, kto za rywala ma histeryczkę a histeryczką bywa tylko czasami. Jednak esencja nie ta sama.
Kwiecień 9th, 2017
Z intuicją jest tak, że w jej istnienie trzeba wierzyć. Problem w tym, że wierzy się tylko we własną.
Kwiecień 10th, 2017
Reply to “Dyskurs histeryczny, czyli „dlaczego pragnę?””