Nie język jest wszystkim lecz mowa – cz.II


No to kontynuuję. Badacze zwierząt, w tym nawet najbardziej godni tej nazwy, jak Jane Goodall, animalizują człowieka jak bardzo się da. Jej miłość do szympansów prowadzi ją, jak i innych prymatologów, do sądu implicite, że człowiek jest wyjątkowym szympansem. W swej książce „Przez dziurkę od klucza” tak oto zachwyca się szympansami: szympansy kierują się emocjami i pragnieniami, snują plany, tworzą przyjaźnie, zawierają sojusze, kochają i cierpią, posiadają wyraźną osobowość i cechy charakteru. Na Boga! Co szympansiego jest w szympansie?

Zauważcie, że prymatolodzy nie poruszają tej kwestii, podobnie jak i tego, co człowieczego jest w człowieku. A jest tego tak wiele! Ludzie oczerniają, szantażują, poniżają, mordują, lekceważą, ignorują, lżą, wyzywają, gwałcą, ośmieszają itp. Nade wszystko zaś „rozkoszują” się tym. Dlaczego więc badacze zwierząt nie obserwują tego u swych obiektów? Nikt z nich nie próbuje nawet postawić tego pytania, co zasadniczo pozwala na formułowanie tezy o fundamentalnym podobieństwie między naczelnymi i ludźmi. Nawet nie poddają tej kwestii dyskusji!

Spróbuję odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje. Być może przypuszczają, że mój katalog zachowań człowieka dotyczy tylko niektórych ludzi, że nie wszyscy prezentują takie zachowania. Nie wyjaśnia to wszelako, dlaczego nie dyskutują tej kwestii (śmiem sądzić, że dlatego, że mój katalog radykalnie kwestionuje prawdziwość ich tezy o liniowym charakterze podobieństwa naczelnych do ludzi). Istnieje powód do pomijania tej kwestii, powód o charakterze istotowym. Jeżeli wszyscy ludzie prezentują zachowania z mojej listy, to dotyczy też prymatologów.

Zadajmy teraz pytanie, co różni mnie, ciebie, od sąsiada/ki? Na poziomie symbolicznym imiona własne (imię, nazwisko, pokrewieństwo, herb, tytuły itd.), ale jest też coś ważniejszego. To coś, z poziomu wyobrażeniowości, ujęte jest w tych słowach: co jak co, owszem kłamię, źle myślę o nim, gdybym mógł zabiłbym wszystkich homoseksualistów, nienawidzę Żydów, ale to ja zasługuję na zbawienie, a nie sąsiad (przecież bije swą żonę i dzieci i awanturuje się). Ja jestem lepszy niż inny (mały inny, zwyczajny, inny człowiek). Wcale  nie muszę być najlepszy, wystarczy lepszy – oto sedno narcyzmu, a równocześnie centrum agresji i destrukcji, miejsce nazywane moim Ja, Ja, przede wszystkim Ja.

To moje Ja widoczne jest najbardziej u znawców naczelnych. W przytoczonych słowach Goodall nie ma niczego szympansiego, co by nie było też ludzkie. Dlatego powstaje dylemat, co w rzeczywistości jest obiektem interpretacji – szympans czy człowiek? A jeśli człowiek, to jako kto? Odnosi się wrażenie, że to byt określony językiem, nazywaniem. Szympans przytyka swoje wypięte wargi do równie wypiętych warg szympansicy, aha, całuję ją, całują się, czyli, i tu pojawia się zachwyt, oni się kochają! Można ręce załamać. Czy jeśli ludzie tak robią, to świadectwo kochania, miłości? A gdzie miejsce na judaszowe pocałunki?

Problem w tym, że słowo „miłość”, „kochanie’, „wstręt”, nie ma swego obiektu na zewnątrz. Człowiek kocha się lub cię. Skąd pewność, że to się i cię dotyczy też szympansów? Tu wyłania się różnica między językiem, a mową. Co prawda można mówić „kocham wszystkie dzieci, zwierzęta, ludzi, cały świat, życie”, ale to oczywisty wyraz egzaltacji, a nie miłości („kocham ten sport” krzyknął sprawozdawca).

Czy zachowanie szympansów nazwane miłością, a nie perfidią, egzaltacją, lubieniem itd., jest nią? Ja nie wiem, a nie wiem, bo szympans nie mówi, ani do mnie, ani do innych szympansów. Skąd to wiem? Bo nie istnieje mowa niewerbalna, a język owszem. Warunkiem takiego komunikowania się, jest jednoznaczność przekazu, a więc kod. Zetknięcie się warg znaczy miłość, jak w sennikach obrazy senne (jeśli śnisz dupę, to oznacza tyłek, lub „czeka ciebie podróż”, w żadnym razie koleżankę z pracy, tę a nie inną, bardzo konkretną koleżankę). Kiedy przystępujemy do mówienia, niczego  nie możemy powiedzieć jednoznacznie. To mówienie konfrontuje nas z nieświadomością, nie język.

Kiedy więc Goodall mówi o kochaniu, miłości u szympansów, to nie wiemy o czym mówi. W świecie ludzi miłość jest braterska, matczyna, ojcowska, czuła, namiętna, porywcza itd. Wszystko dlatego, że kod nie obejmuje wszystkiego. Widzimy to w słownikach. Pod hasłem miłość opisane jest wszystko, tylko nie miłość.

Pozostaje powiedzieć, że Goodall pragnęła widzieć w tym miłość. A pragnienie ma swój obiekt, lecz pragnienie nie jest miłością. Dlatego tak bardzo chcemy, by miłości towarzyszyło pragnienie. Najlepiej wiedzą o tym kobiety.

cdn.

KP

P.S. Czeka was dłuższe czekanie, bo idę do szpitala na operację, a potem rekonwalescencję. Zakładam, że do formy wrócę w przeciągu miesiąca, ale pragnę by szybciej.


7 Comments, Comment or Ping

  1. wojtas

    Powodzenia.

    Listopad 16th, 2016

  2. Marcin

    Ok, no to szybkiego zdrowienia i do formy powrotu, i tresci nowych, ciekawych.

    Listopad 18th, 2016

  3. Paweł Droździak

    Zdrowia

    Listopad 20th, 2016

  4. Nowy

    „Dlatego tak bardzo chcemy, by miłości towarzyszyło pragnienie. ”
    Co to znaczy do ciężkiej cholery?
    Przecież w pragnieniu jest zawsze coś z „chcenia”.
    Proszę się natychmiast wyleczyć i odpowiadać. Żarty się skończyły.

    Grudzień 10th, 2016

  5. Krzysztof Pawlak

    Choć jeszcze nie zdrowy śpieszę odpowiedzieć na ten komentarz. Pierwszy akapit oznacza, że miłość i pragnienie nie są terminami tożsamymi. Bierze się to z tego, że w miłości kochają się osoby (podmiot kocha inny podmiot), podczas gdy w pragnieniu źródłem jego jest obiekt. W miłości źródłem jej jest inny podmiot (precyzyjnie tajemnicze x w podmiocie, tajemnicze tylko dla podmiotu, który pokochał. Oto jak opisał to G.Harrison w Something: Something in a way she moves/Something in a way she woos me. Nie mówi on o przedmiocie, rzeczy, obiekcie, tylko o Czymś [tym x w podmiocie]).
    Pragnienie zaś bierze się z obiektu, pochodzi od obiektu, tzn. obiekt wywołuje pragnienie, poprzedza je, popycha ku czemuś (bynajmniej nie podmiotowi).
    Jeśli chodzi o chcenie; w nim przedmiot, rzecz, obiekt, jest chciany („chciałbym mieszkać w tym domu”). Obiektów pragnienia jest 4 (u Freuda) lub 5 (u Lacana). I koniec na tym. Obiektów chcenia jest mnóstwo i ciągle się rozmnażają. Reklama się nimi posługuje mając w tle obiekty pragnienia (coś jest smacznego – czyli pierś, coś jest cennego/cenniejszego/najcenniejszego – czyli gówno, coś jest piękne/piękniejsze/najpiękniejsze – czyli spojrzenie [dawanie czegoś do widzenia], coś jest cichutkie/ciche lub głośne/donośne – czyli głos).
    Obiekty chcenia są w pragnieniu tylko w postaci rzeczy, których człowiek się domaga, świadomie chce. Obiekty pragnienia są nieświadome i dają znać o swoim charakterze w obiektach chcenia/domagania (nie mówisz mi ,czy się tobie podobam; rozmawiaj ze mną; smakuje ci?; dziś okazyjnie kupiłem za bezcen porsche).
    Czy to wystarcza za odpowiedź?

    Grudzień 13th, 2016

  6. Magda Nawisielska

    Tak się zastanawiam, mowa czy mówienie. I kiedy się nad tym zastanawiam myślę np. o tzw. stanie maniakalnym, w którym poziom ekscytacji jest pochodną swobody/przymusu mówienia, wypowiadania nieświadomego, albo inaczej swoboda/przymus wypowiadania nieświadomego generuje ekscytację. Myślę też o podmiocie psychotycznym, który aktem mówienia nanizuje kolejne znaczące w kluczu skojarzeniowym np. takim – maki, paki, haki i w tym powolnym procesie konstruuje sieć znaczących, która, nie wiem czy to dobre słowo, ‚wydobywa’ materię rzeczywistości w obronie przed realnością . I nie wiem jak to jest mowa czy mówienie :)

    Luty 7th, 2017

  7. Krzysztof Pawlak

    Dylematy z tłumaczeniem, jakie nieustannie podejmują lacaniści francuscy nie interesują mnie. Ze swego z nimi doświadczenia (w tym roku będzie 30 lat) co i raz zmieniają stanowisko i upodobniają się w tym do biblistów. Tymczasem moment rozstrzygający wyznacza język przekładu, czyli polski, który mają oni w głębokim poważaniu. A w Polsce nikt poważny nie powie o mówieniu niemowląt, a o mowie jak najbardziej. Mówienie kieruje się do adresata jako innego, a zatem określone jest w zasadzie przez fazę lustra. Mowa niemowląt (gaworzenie nie kieruje się do innego, o czym pisałem). Mowa nie musi być wypowiadana, by była mową („przygotuj mowę inauguracyjną”). Pisałem o aspekcie autoerotycznym (och, ach, ojej, o Jezus, rany boskie, itd.), który taki podział uzasadnia. Niemowlę ma mowę do dyspozycji, podczas gdy berbeć, brzdąc, a nawet już bobas mówią (używają mówienia). Oczywiście bachor też mówieniem się posługuje. Mówienie zakłada, prowadzi do podmiotu. Mowa nie (nikt nie powie po polsku „mówienie ciała”, za to powie „mowa ciała”; „mowa oczu” jak najbardziej, ale „jej oczy mówią”, jej, czyli podmiotu; „jej oczy mówią co innego” wskazuje na nieświadomość, a zatem podmiot).

    Luty 7th, 2017

Reply to “Nie język jest wszystkim lecz mowa – cz.II”