Moje wpisy nie są regularnym wykładem wkładu Lacana do psychoanalizy. Blog nie ma słuchaczy; blog jest medium interaktywnym. Stąd wynika trudność z dotrzymywaniem terminów czy zapowiedzi. Mam nadzieję, że nie znikną one bezpowrotnie. Tymczasem reaguję na tor dyskusji, starając się nie za daleko odejść od planu.
Feminizm w osobach feministek, jak 6-letnie dziewczynki w przykładzie Joshe (czyżbym słyszał w nim Rodrigueza?), gromadnie oświadczały się Lacanowi, by orientując się co do istoty Innego, gromadnie odstępować od niego w poczuciu zalegającego resentymentu. Innego, jak papy, wujcia czy dziadziunia, nie można poślubić. Poślubić można tylko małego innego, sąsiada, kolegę ze studiów czy pracy, facia poznanego na wczasach itd.. Mężem może być tylko ktoś taki. Mężem zostaje zawsze nie ten, którego pragnie się poślubić. Od czasu rozpoznania tego, feminizm zaczął gardzić Innym. Małżeństwo przestało być w cenie, a singielstwo stało się oczekiwaniem na nadejście nowoczesnego Mesjasza – niezadowolenie z sąsiada, rozczarowanie znajomym z wczasów skutkuje nadzieją wraz z oczekiwaniem na lepszego od całkiem dobrego i fajnego partnera, którego jedynym przeznaczeniem jest stać się byłym. Single mówią: „nie mogę zdecydować się na związek z nim/nią, bo co będzie gdy spotkam lepszego?”. To współczesna forma ochraniania Innego, ściśle rzecz biorąc, w nadziei niezniszczalnej, że gdy się go spotka, to się go poślubi. To wariant kobiecy; wariant męski obejmuje spotkanie z Innym, który ofiaruje panom kobietę przez duże K za partnerkę/żonę.
Współcześnie Inny przybrał dla współczesnych neurotyków, w większości kobiet, imię „Partnera”; mężczyźni są bardzo tradycjonalistyczni – pozostają przy posiadaniu „Kobiety”, co oburza feministyki, które z kolei posiadają „Partnera”, obiekt kpin mężczyzn. To co charakteryzuje Innego to fakt, że nie ma on żadnej cielesnej postaci, nie ma formy obiektualnej. To tylko luka, puste miejsce w Realnym – ten lepszy partner nie istnieje, podobnie jak kobieta przez duże K. Więcej, Inny nigdy nie istniał (albo jak chce Chrześcijaństwo istniał, tylko został zabity, porzucił cielesną powłokę i przeniósł się w rejony pozarealne; i co z tego, skoro dalej nie będzie można go poślubić?; tak więc, w zasadzie Inny nie istniał jako byt poślubialny, a więc nie istniał w ogóle).
Człowiek jest bytem spod znaku braku, luki, czy jak wolicie dziury. Skazany na bycie doskonałym pośród wszystkich bytów, musi zabiegać o uznanie tej doskonałości, choć to działanie daremne. Ta luka oddzielająca go od reszty stworzenia odpowiada za podmiot w nim, albowiem język powstał, by zaradzić tej luce: „Hej Ty, gdzieś tam na chłodzie, Hej Ty, gdzieś tam na uboczu, Hej ty, gdzieś tam zupełnie sam, Hej Ty, z uchem przy ścianie, Hej Ty, gdzieś tam na drodze, Hej Ty, gdzieś tam za murem, nie śmiej mi mówić, że nie ma nadziei w ogóle”. A może Hej Ty, podmiot, mówisz do nikogo? Bo hen daleko stąd, czy ziąb to, czy też droga do nikąd, tudzież Zamurze, może nie skrywają one nikogo?
Ten Ty jest Innym, którego nie ma, lecz którego wołający głos nie przestaje przywoływać w nadziei, że… „pragnienie podmiotu jest pragnieniem Innego”. Podmiot pragnie Innego, to pierwsze rozumienie tej niejednoznacznej myśli Lacana. Podmiot ludzki pragnie ze względu na lukę jaka powstała poprzez działanie, pierwotnie i zasadniczo, Matki jako pierwszego Innego w życiu. Pojawienie się wyrwy, hiatus, zapoczątkowanej zniknięciem (ziąb, ubocze, droga do nikąd, Zamurze) tej, która przed chwilą jeszcze tu była, a teraz gdzie jest? No gdzie jest? Gdzieś! I nigdzie indziej. W zasadzie to zniknięcie, nie nieuknione, lecz jakby konieczne, ujawnia dziwną obecność Innego. Jest to obecność istniejąca dzięki nieobecności, dzięki pierwszej frustracji, którą Freud nazwał był Versagung; matka zawiodła dziecko, mocniej i lepiej, nawaliła w relacji z dzieckiem. Nawaliła, albowiem zniknęła. To co zrobiono potem z frustracją woła o pomstę do nieba – fundamentalne rozczarowanie zamieniło się w mnóstwo codziennych drobnych niezadowoleń. Wymiar katastroficzny stał się zaledwie psychologicznym. Frustracja dla Freuda nie jest bowiem przeszkodą na drodze ludzkiego pragnienia, nie dotyczy zmiennej psychologicznej; dotyczy tylko obiektu, a precyzyjniej ego, które stało się w wyniku zniknięcia Matki frustracją („Ego jest frustracją, nie pragnienia podmiotu, ale obiektu”). To ego, tak chołubione współcześnie okazało się być (zawsze było) obiektem, który stracił na wartości, który zawiódł i nawalił w swej funkcji bycia „naj”. W konsekwencji pojawił się obiekt inny niż ego i od ego ważniejszy; ten to obiekt odciągnął Matkę od dziecka, obiekt pragnienia matki, inny niż samo dziecko („Ego jest frustracją obiektu, gdy pragnienie podmiotu stało się wyalienowane”). Ten to obiekt jest gdzieś i to tam udała się matka, koniecznie bez dziecka. Taki obiekt, silniejszy i atrakcyjniejszy od dziecka może mu zostać przybliżony tylko symbolicznie, tylko przez mowę. Zapamiętajmy, frustracja dotyczy obiektu realnego (satysfakcja zwana niekiedy jednią matka-dziecko), a jej działanie jest wyobrażeniowe (zna to każdy porzucony przez partnera/kę podmiot: wyobrażenia hulają po głowie [co on/ona teraz robi, gdzie się szlaja itd.].
Świat owej frustracji znajduje się w dyskursie podmiotu („istnieje frustracja nieodłączna od dyskursu”). Zna go każdy, kto mierzy się z zadaniem wypowiadania czegoś niewypowiadalnego, co można artykułować, aliści nie można wypowiedzieć. (Posługiwanie się językiem to funkcja ego).
Lecz „pragnienie podmiotu jest pragnieniem Innego” oznacza też, że podmiot pragnie pragnąć jak Inny (tu, matka), a także pragnie być pragniony przez Innego (nią); stąd pragnie być fallusem, który będąc pragniony odciągnął matkę od dziecka, ustanawiając w nim na zawsze ego jako frustrację (choćbyś był najdoskanalszy, fallus dostarcza czegoś co ważniejsze jest od najdoskanalszej doskonałości).
Podmiot neurotyczny ochrania Innego przede wszystkim z powodu osobistej korzyści. Inny, w którego dopozycie istnieje fallus, obiekt (tu jako obiekt, a nie jako znaczący), zadawalający matkę, a rozsierdzający dziecko, jest równocześnie obiektem, który pragniony łagodzi frustrację, na przykład zatrudniając ego do radzenia sobie z zadaniem, wyzwaniem, jakim jest praca mająca na celu osiągnięcie tegoż obiektu. (Każdy neurotyk zna stan frustracji w jakim się znajduje, gdy wadzi się z myślami typu „jak do niej zagadać”, „jak zwrócić na siebie uwagę” itp. Frustracja jest mniejsza, gdy neurotyk wie, co ma powiedzieć lub co pokazać, a jeszcze mniejsza, gdy wie, że najpierw trzeba podejść – to wszelako jest zadanie dla ego i jego podstawowowej zdolności, czyli „mastery”, zdolności „zapanowywania nad”).
Tego obiektu nie można osiągnąć, wszelako można pragnąć.
KP
P.S. Użyte fragmenty tesktu z Hej Ty pochodzą…może odgadniecie z czego (tłumaczenie własne robione od ręki).
Cytaty z Lacana to: tytułowy z „Kanta Sadem” z roku 1962, E, 784
Trzy kolejne w akapicie o frustracji: pochodzą z tekstu „Funkcja mowy i pole języka” z roku 1953, E, 249-250; 250; 249, w kolejności pojawienia się w tekście wpisu.
Cytat „pragnienie podmiotu jest pragnieniem Innego” jest tak częsty u Lacana i jednocześnie tak znany, że uznałem, że nie muszę go szczegółowo odnosić.
14 Comments, Comment or Ping
Tak Roudriguez :)
Kwiecień 4th, 2014
Kiedyś super kobieca z wyglądu blondynka śpiewała wijąc się erotycznie :”moje serce należy do tatusia”, a w przypadku niektórych panów to rzeczywiście jest tak, że przebywając z nimi w czułym in flagranti odnosi się silne wrażenie, że ich ptaszek nalezy jednak do mamusi… No i co zrobić? Właśnie podobny temat był ostatnio omawiany na naszym lejdisowym spotkaniu z zaprzyjaznionymi koleznakami (oczywiście nie używamy terminologii psychoanalitycznej). I najmłodsza z nas żaliła się, że małżonek tak się zapomina w sypialni, ze nie jest pewna, czy on wie, że ona tam jest. To doprawdy jest frustrujące. Przecież nie będzie mu się przypominać, powtarzając co chwila–patrz mi w oczy, patrz mi w oczy…
Kwiecień 5th, 2014
Pink Floyd:)
A właściwie czemu nie chce przypominać?
Kwiecień 5th, 2014
Jacku, może przez grzeczność dla teściowej? :) Nie wiem!
Kwiecień 5th, 2014
Ja nie wiem czy singielstwo jest w cenie. Nie wiem czy pójście do pracy jest w cenie. Socjologowie mówią, że nie w Polsce, że Polska to ewenement, że komuna kobiety do pracy wysyłała, to one teraz chcą w domu i rzeczywiście idą za tym statystyki. Społeczeństwo też się zmienia, zmienia się dynamika, zmienia się też femnizm i zmienia się Inny.
Dziewczynki zawsze będą feministkami, uroczymi feministkami – poustawiają chłopaków jak im się podoba. A duże feministki pozostaną uroczymi dziewczynkami – poustawiają facetów jak im się podoba :)
Kwiecień 6th, 2014
Joshe, na miłość boską, to juz chyba wiem dlaczego nie byłam, nie będę i nie chcę być feministką. Nie mogłabym wejść do jednego łóżka z mężczyzną „poustawianym” przeze mnie…. To byłby dla mnie koszmar, spanie na jednej poduszce z takim misiem.
Kwiecień 7th, 2014
Czyli feminizm jest dla dziewczynek? O to w tym chodzi? O ustawianie facetów? Kiedy mężczyzna mówi coś takiego o feminizmie to dostaje po głowie.
Kwiecień 7th, 2014
A ja myślę, że słabość do kobiet jest bardzo męska.
Kwiecień 7th, 2014
Masz chyba na myśli słabość wobec kobiet?
Kwiecień 7th, 2014
Nie, raczej, „do” i „dla” :)
Kwiecień 7th, 2014
Czytam właśnie tekst w.w. i tam w sumie o tym, i kurcze niezłe jest, więc cytuję:
„Desire has to be recognised in its finitude: given our mortal condition, not every desire is open to anybody. The finitude of desire is another name for what traditionally was considered the human destiny, even if we do not accept anymore that it is the gods who write down our lines of fate. Not to give ground in relation to one?s desire demands the recognition of the inevitability of one?s history, where the necessary and the contingent converge to make of each of us men or women of our times, and of our times only. An analysis involves the writing-up of the history of one?s desire, a recognition of its workings and a rectification of our misrecognitions of it.
These misrecognitions?the stories we construct and tell ourselves regarding what we want?are the subject?s self- betrayals.
Lacan says: What I call ?giving ground relative to one?s desire? is always accompanied in the destiny of the subject by some betrayal?you will observe it in every case and should note its importance. Either the subject betrays his own way, betrays himself, and the result is significant for him, or, more simply, he tolerates the fact that someone with whom he has more or less vowed to do something betrays his hope and doesn?t do for him what their pact entailed?whatever that pact my be, fated or ill-fated, risky, short-sighted, or indeed a matter of rebellion or flight, it doesn?t matter. (Lacan 1992, 321)
One can give ground in relation to desire in complicity with others or as a result of a devious association. This is a frequent arrangement that neurotics make in order to justify to themselves the betrayal of their own desire: ?I gave up my desire because I was forced to?.
Lacan?s hero (someone like Antigone or Oedipus) is forced as well, but only by his or her own desire. At any rate, even for the hero desire is the desire of the Other, not his/her own private project
The subject has to pay a price to gain access to and to sustain his desire. Determined elsewhere than in the subject himself, desire is the ultimate condition for both the subject?s limitations and his margin of freedom.
Analysts have to pay, like anyone else, the satisfaction of their desire with the giving up of other satisfactions. Lacan puts it this way:
Sublimate as much as you like; you have to pay for it with something. And this something is called jouissance. I have to pay for that mystical operation with a pound of flesh. That?s the object, the good, that one pays for the satisfaction of one?s desire. (Lacan 1992, 322)”
Kwiecień 9th, 2014
Kluczowe i odnoszący się do tematu postu jest to zdanie powyżej:
Lacan?s hero (someone like Antigone or Oedipus) is forced as well, but only by his or her own desire. At any rate, even for the hero desire is the desire of the Other, not his/her own private project.
Jeśli mam napisać coś od siebie, to mam taką reflaksję, że podobnie jak nie możliwe jest spełnienie pragnienia, tak niemożliwe jest przybliżenie się do Innego. Jednocześnie musimy za pragnieniem podążać jak również do Innego się zbliżać.
Inny nie jest Bogiem, choć Lacan sobie zapożycza masę terminologii chrzesijanskiej, bo to jest język kultury zachodu, w tym jesteśmy zakotwiczeni w tym pływamy w tym „toniemy”. Lacan jednak nie podchodzi do tego patetycznie, moralizatorsko, raczej krytycznie, sarkastycznie, profanacyjnie. Jak Lacana czytam to żart o transrgesjach i ekskomuniakcjach nigdy się nie urywa i nie zostawia on tu suchej nitki na chrześcijanach. Moralizatorstwo, patos to coś po stronie histerii i nie ważne czy będzie pochodzić ze strony autorytetu tego czy tamtego, czy ze strony feministki, będzie to zawsze histeryczne. Histeryczny jest Edyp w domaganiu się prawdy od starego wróżbity, jednak w samym podążaniu za prawdą jest jakiś uniwersalny Inny, który nie jest indywidualnym wymysłem, indywidualnym projektem Edypa. Podobnie w pragnieniu Antygony by pochować ciało brata jest coś uniwersalnego, a nie tylko zachcianka i kaprys, choć niektórzy i tak tragedię czytają. Nawet w ten temat nie chcę wchodzić, bo on ciągnie się w nieskończoność i nigdy złapać się nie daje, tak jak to pragnienie.
A zatem jak ja to widzę i nie wiem, czy lacaniści też tak to widzą – do Innego zbliżamy się zawsze neurotycznie – albo histerycznie moralizując i domagając się wypełnienia i ujawnienia prawdy od innych, albo obsesyjnie – profanując, obdzierając, wyśmiewając, by dokopać się do pewnej esensji, do tego, co jednak gdzieś uniwersalne.
Inny pewną konwencją być może, ale rozciąga się dalej, rozciąga się na kulturę i dotyka pewnych uniwersalizmów, choć niekoniecznie poddających się artykulacji. Jednak „brzegi sybolicznego, to jeszcze nie transgresja” – jak pisze Lacan.
Kwiecień 9th, 2014
A to że w chrześcijaństwie toniemy, w tej dynamice, to ja lubię tą tezę Focault o ascetyźmie, który jest wybitnie chrześcijańską domeną. I tak we współczesnym świecie popkultury, konsumpcji, ogólnego spsienia i kiczu ascetyzm jest ćwiczony i realizowany za pomocą kontroli ciała, niekończącej się dyscypliny, pielęgnacji, ćwiczeń, upiększania i innych czasami bardzo drastycznych rygorów. O tym czy jesteś dobry, chrześcijaninem współcześnie stanowi to w jakim stopniu jesteś w stanie kontrolować własne ciało. To jest nowoczesny ascetyzm Foucalt i nowoczesne chrześcijaństwo. Inny „strój” ta sama symboliczna dynamika.
Kwiecień 9th, 2014
Joshe, może życie ludzkie trwa zbyt krótko abyśmy mogli wypowiedzieć się w pełni? Conrad (myślę o pisarzu polskiego pochodzenia) zauważa, że ludzie głodzą wyobraznię, by sycić ciało i ja uważam, że coś jest na rzeczy, choć jest też tak, że karmią wyobraznię ciałem.
Kwiecień 10th, 2014
Reply to “„Źródłem pragnienia jest pragnienie pragnienia Innego””