Chyba pamiętacie, znani i nieznani czytelnicy, jak co kilka miesięcy funduje się ludziom kampanie. Niektórzy prą jak buldożery, byśmy mieli coraz mniej czasu dla siebie – co dzień, dzień pamiętny. Dzień chorego psychicznie, dzień chorego na depresję, dzień rodzących, dzień starców i oczywiście dzień godnego umierania.
Słuchajcie ludzie, każą nam umierać godnie. Łóżeczka nam pościelą, muzyczkę nastawią, psychologa zaproszą co ma nas nieco rozweselić, uśmiech na twarzy utrwalić, wymasują plecki obolałe od odleżyn, makijaż wymalują na buźkach, by zapadniętą skórę i wyraziste oczodoły ukryć przed licznie odwiedzajacymi łoże umierającego kuzynami, pachnidłami przykryją smrodek starczy, dziatki skrzykną by wysłuchały mądrych opowieści nestorów nafaszerowanych środkami przeciwbólowymi – mają przecież tyle do powiedzenia mądrości!
Wszystko po to by nie mówić nic o śmierci. Upiększymy umieranie, o śmierci będziemy milczeć, czy to o tej „normalnej”, czy to o „realnej”, tudzież o „symbolicznej”. Aż tyle o śmierci ma nam do powiedzenia psychoanaliza.
Stoimy na progu wprowadzenia nowego prawa do kategorii praw człowieka – prawo do godnego umierania. Od dziś wszyscy umieramy tak samo krzyczy „Gazeta Wyborcza”, nie zakłócajmy spokoju jeszcze żyjącym tym, co jest „niewypowiedzianym” Śmierci. Zaklinajmy rzeczywistość ile się da, coż za perwersyjna pasja tak charakterystyczna dla myślenia lewicowego, znieśmy kolejną różnicę, którą w pocie czoła odkryliśmy. Skoro każde umieranie jest umieraniem samemu, a poza umieraniem patologicznym, bo zadanym grupowo w transie „samobójstw grupowych”, nie istnieje wspólnota, komuna umierania, to umierajmy tak samo, wszyscy, słyszycie!, wszyscy jak jeden mąż i jedna żona. Wszyscy razem połączmy się w tym wysiłku, nie pytajmy się umierającego jak chce umierać, jeszcze wystraszylibyśmy się jego odpowiedzi. W umieraniu wszyscy jesteśmy proletariuszami, kapitalistą jest Śmierć. Pokonajmy ją, świat będzie lepszy.
A co z umieraniem ze wstudu? Umieraniem z rozpaczy? Umieraniem ze zgryzoty? Umieraniem bo chce się juz tylko usnąć na zawsze? Umieraniem, po którym ma nawet proch nie zostać? Umieraniem by nie przestać kochać? Umieraniem by uszczęsliwić tych co jeszcze zyją? Umieraniem by znależć się w lepszym ze światów?
Tyle umierań, na które ignorancja, największa z namiętności, jest ślepa. Więc umierajmy razem, obalmy ostatecznie funkcję Ojca, sprawcy podziałów, twórcy pojedynczych, bo innych nie ma, podmiotów ludzkich.
Śmierć ugodnić może tylko podmiot, jeden podmiot, podmiot umierający
A co ma do powiedzenia o śmierci psychoanaliza? A czy są tacy co chcą wiedzieć?
Krzysztof Pawlak.
One Comment, Comment or Ping
Pomyłka formy z treścią.
Grudzień 1st, 2008
Reply to “do czego służy język, czyli o wszędobylstwie inkwizycji”