świat ludzików: homonculus


Czasami jest się zaskakiwanym, że istnieją obok nas umysły wybitne. Ale czy ktoś o nazwisku Duch może nie mieć wybitnego umysłu? Kiedyś przewinęła się w zwojnicy mego mózgu osoba wiceminister Duch, świetnie kręcąca interesy na wynajmowaniu swych lokali – takie cudowne połączenie znajomości finansów z robieniem pieniędzy. Umysł niewątpliwie wybitny. I oto objawił mi się kolejny Duch, cały profesor, pan Włodzisław Duch, informatyk stosowany UMK. W wywiadzie zatytułowanym „Mózg, mój właściciel” (GW,21-22 lutego 2009) jawi się jako prorok nowej wiary, wiary w sztuczny umysł. Tak tak, gdyby chociaż w sztuczny mózg, ale nie, od razu na całość- sztuczny umysł.

Zatem snuje swoje wizje przebrane w pozór wiedzy pan profesor. Centralna teza brzmi: nasze „Ja” jest wytworem mózgu. Po co mózgowi nasze Ja, a nie jego Ja nie tłumaczy. Zazwyczaj sądzi się, że jeśli wytwórca już coś stworzył, to jest to coś, co należy do niego, prawa autorskie należą do niego, mózg stworzył jego Ja. Czyżby tworzył też i czyjeś Ja, twoje Ja i moje Ja? Rany boskie! A jeśli stworzył miliony czyichś Ja? Czy jest kres twórczej pracy mózgu?

No dobra, ale przyjmijmy, że jest to samoograniczający się mózg – tworzy tylko jedno Ja, a dla niepoznaki okłamuje to Ja względem praw autorskich. Wierz Ja, że należysz do siebie i będziesz tę wiarę nazywał moje Ja, a ja, Mózg, będę wierzył, że jest to Twoje Ja.

Ci, co mają wiedzę o psychoanalizie w jej odmianie lacanowskiej, natychmiast mają wrażenie, że gdzieś to już spotkali. No tak, to przecież faza lustra z jej wszechalienacją. Mózg okłamuje Ja, Ja okłamuje mózg. Czyżby pan profesor nie brał pod uwagę możliwości, że to nie mózg tworzy Ja, tylko Ja tworzy mózg tworzący Ja? Gabinet luster tak charakterystyczny dla Wyobrażeniowości, gabinet ułud wszystkich, przekłamań, naiwnych wglądów, „nie to” przebranych w szaty „to”, czyli dla psychoanalityków meconnaisance, fałsz robiący za prawdę.

Pan profesor nie byłby sobą, gdyby nie powołał do istnienia jakiegoś bytu. Spytacie jakiego? Badania naukowe, odwieczna empiria! No i mamy – kazano badanym, dla zadośćuczynienia etyce nazywa się to „poproszono badanych” (chyba wiadomo jaką to marchewkę stosuje się by wzmocnić efekt tego proszenia) poddać się prostemu testowi decyzyjnemu. Badacze zaobserwowali, że znając aktywność mózgu da się nawet o 10 sekund szybciej przewidzieć jaki wybór zostanie dokonany przez osoby badane.  Phi,wielkie mi odkrycie! Dla każdego psychoanalityka nieświadomość to właściwe miejsce dla Ja, nie jest nim świadomość. Nie zwracałbym uwagi na dokonania informatyków i neurobiologów, gdyby nie ta skłonność, naiwna skłonność do nazywania Ja mózgiem, czy nawet umysłem. W przeciwieństwie do podnieconych mózgowiem badaczy, od ponad 100 lat wiemy, przynajmniej my psychoanalitycy, że profesora Ducha „Ja” to hologram, a jego aktywność mózgu to siedziba właściwego Ja, czyli nieświadomość.

Wiemy też co nie co na temat rzekomego opóżnienia między decyzją a ratyfikacją decyzji, znanej jako wybór jednostki. „Ja” jednostki „naprawdę” wierzy w to, że ma coś do powiedzenia, że ma wolny wybór. Ono wybiera nie wiedząc, że zostało skłonione do wyboru. Po to, by upewnić się, że ma ono wolny wybór zastanawia się, broni się przed uznaniem, że jest niewolnikiem. Wierzy, że podejmuje decyzje sam. Cały schemat badań behawiorystycznych opiera się dokładnie na tym samym. Np. pan profesor Duch jako badacz zwraca się do osób badanych ” Wybierzecie to co sobie życzę, a życzę sobie byście uczestniczyli w badaniach. Dla niepoznaki zaaranżujemy to tak, byście mieli wrażenie, że macie wolny wybór, dajemy wam możliwość rezygnacji z uczestniczenia w badaniach. Tylko że mnie, badaczowi, bardzo zależy na tych badaniach, więc pomogę waszym wyborom. Każdemu badanemu wypłacimy 100 EUR za fatygę, stratę czasu, zwolnienie z pracy lub zajęć studenckich, no i oczywiście jako ekwiwalent mojego małego grzeszku polegającego na wykorzystywaniu was jako przedmiotu mojego pragnienia, równie prywatnego co i przebranego w uniform pasji naukowej. Otóż, pragnienie osobiste eksperymentatora jest tym udziałem własnym badacza, które skrycie, bardzo skrycie, jest pomijane, schowane przed oczami niczego nie widzącej gawiedzi.

Pan profesor naprawdę sądzi, że to Mózg rządzi wyborami człowieka, taki mały człowieczek z duszyczką w móżdżku. Badani nie znają celu badania, podobnie jak ludzie nie znają swojej nieświadomości. Co by było gdyby znali? Gdyby znali i nie zrezygnowali z badań, czy mieliby szansę zburzyć misterny plan badań i obrócić hipotezę badawczą w niwecz? Czy pokazaliby profesorowi, że w tym rzekomym Mózgu kryje się mały człowieczek, taki prostaczek, którego łatwo wystrychnąć na dudka? Oczywiście, tak i to bardzo łatwo. Wystarczy scedować wybór na coś innego. Zaproponuję panu profesorowi eksperyment mały – niech każdy wybór będzie przesądzony losem. Ja, badany, wybieram swobodnie, mając wolny wybór, że to co zostanie wybrane o tym przesądzi los, rzut monetą, albo jak pan woli Opatrzność. Co wskaże moneta i ja wskażę. Czy nadal będę zależny w „swych” wyborach od mózgu, niech będzie i własnego?

Panie profesorze, by pokazać, że jest miejsce na Ducha wystarczy wybrać dla siebie Pana, nie pana panie profesorze, i nie mój mózg, wystarczy wybrać los.

Więcej Ducha panie profesorze!

K.P.


One Comment, Comment or Ping

  1. sombra

    Pisze Pan dużo o nauce i naukowcach, dodam coś być może nie na temat:
    z mojego 3 letniego studiowania filozofii na Uniwersytecie (filozofia to, jak wiadomo, dziedzina ‚Ducha’) zapamiętałem coś podobnego: to samo traktowanie własnych myśli jako Myśli „logicznie wynikających z…”, wynikających z czegoś ponad nami, z jakiejś dziedziny Ducha, niezależnie czy były to dyskusje między Kantem, a Heglem, czy między Foucaultem, a Derridą. Można mówić o Derridzie i dalej mieć poczucie, że to nie Ja mówię, ale to Myśl mówi przeze mnie, oczywiście – Prawdziwa Myśl. Puenta jest może taka – to nie tylko naukowcy oddają siebie we władanie Mózgu, humaniści tak samo oddają siebie we władanie Myśli.

    Marzec 2nd, 2009

Reply to “świat ludzików: homonculus”