Popęd śmierci cz.IX – aneks[2]


Kontynuuję temat zaczęty we wpisie z 26.VII. Agnieszka w swym komentarzu zapytała także, czy dwoje grubych, którzy wzajemnie karmią się by być jeszcze grubszymi, a nawet, dodaję od siebie, jeden gruby/a jest karmiona przez szczupłego/ą bo jest głodny, a nawet niedożywiony, bo potrzebuje jeść by był zdrowy itd., realizują cel popędu śmierci?

Na tak postawione pytanie odpowiedź jest trudna. Cel popędu śmierci jest jeden. To śmierć. Istnienie życia się nie kończy, ale każde życie ma swój koniec. Zatem przykład opisany przez Agnieszkę nie specyfikuje ani śmierci, ani życia. Wszyscy żyją (bo np. piszą komentarze) i wszyscy umrą (bo zamilkną). Więc na fudyzm należy spojrzeć inaczej. Jak? Co zrobiłbyś dziś, gdybyś miał umrzeć jutro? Wątpisz by tak się stało, aha…Dlatego jesteś uważany za normalnego. Tym bardziej normalnego, im bardziej starasz się być niesmacznym, niewidocznym, wstrętnym dla Śmierci. Jak to osiągnąć?

Dbaj o zdrowie. Pamiętaj, kup przypominacza, nie jedz tego co lubisz, jedz tylko to co jest zdrowe (stowarzyszenie szaleńców domaga się radykalnego zmniejszenia pogłowia krów). Nie zakładaj szat w kolorach, pstrokatych i w ciapki, nie mieszaj kolorów, nie wyrażaj zachwytu na widok tęczy, odbiegasz od reszty, jesteś zboczony. Jesteś wyznawcą jakiejś ideologii, przeważnie „wolnościowej”. To jest zagrożenie. Jakaś para wzajemnie się przekarmia i czyni z siebie „wstrętnych” tłuściochów (wspomniane wyżej stowarzyszenie szaleńców właśnie wspomniało o uzupełnieniu diety proteinowej, po wyrżnięciu 50-70% pogłowia krów, owadami i robakami – nie odpowiada przy tym na pytanie, czy te żyjątka są smaczniejsze od steków). Jest tak bardzo nienormalna, że stanowi zagrożenie dla ideologów wszystkich wartości najwyższych – Tradycji, Obyczajów, Wiary Przodków, Państwa, Ojczyzny, Narodu, Kościoła, Rodziny, Natury. Istnienie każdego rodzaju „nienormalsa” rzuca cień na Ideały Grupowe – od Żołnierzy Wyklętych po Powstańców Styczniowych, od Żołnierzy Września po Rycerstwo Grunwaldzkie. Warto pojąć, że na nowo wyznajemy zasadę „w zdrowym ciele zdrowy duch”. A co w chorym ciele? Jeszcze więcej zdrowego ducha. Popęd śmierci dla normalsów nie mieści się w normie. Jest nienormalny, będąc równocześnie najnormalniejszy (jak dotąd nie znaleziono oznak życia, a nawet jego śladów poza Ziemią). To życie jest ewenementem, a martwota koniecznością. Problemy z fudystami, anorektykami, ale nawet ze zwykłymi odludkami wynikają z tego, że przekraczają normę. A jeśli rozszerzy się obszar normy, granice nie znikną. Nowe granice, nowe przekraczanie granic się pojawi. Podmiot źle się czuje w opakowaniu. Jego miejsce leży w ekstymii, na zewnątrz normy. A jeszcze lepiej, jego „wnętrze”, którego nie ma, leży na zewnątrz. A Śmierć? Jest i wewnątrz i na zewnątrz opakowania. Jest koniecznością, podczas gdy życie pozostaje nadal cudem. Więc kochajmy „tłuściochów”, są oni patologią tylko z punktu widzenia opakowania. Są zaś normą, gdy uwzględnimy to, że jeśli mielibyśmy jutro umrzeć, to mamy do wyboru albo płacz, albo śmiech, albo modlitwę, albo ostatni w życiu seks. Wybierajcie! Tylko nie rozumem, lecz ciałem. To, właśnie to, najbardziej przeraża biskupów i zagraża Kościołom.

W następnym wpisie zajmę się relacją między traumą a popędem śmierci.

KP


No Comments, Comment or Ping

Reply to “Popęd śmierci cz.IX – aneks[2]”