O czym jest psychoanaliza?


Dobrze postawione pytanie warte jest funta mięsa. Marcin-komentator w tym celuje. W mej odpowiedzi na jego komentarz pokusiłem się o ufundowanie kamienia węgielnego. Odpowiedziałem na pytanie wprowadzające do zagadnienia psychoanalizy. Czym jest psychoanaliza? Według mnie, co napisałem, jest szczególną praktyką. Będąc praktyką zmusza do pomyślenia, że nie jest nauką. Pisałem jakiś czas temu w odpowiedzi na komentarze, że należy wątpić, by agronomia była nauką. A czy filozofia jest nauką? Jeśli tak, to tylko koniekturalną. Ale filozofia nie jest nawet praktyką.
Dlatego pytanie, które umieściłem w tytule celuje w sedno. Przeto będę teraz na nie odpowiadał. Bohater pierwszej ilustracji jest młodym mężczyzną, który niedawno wrócił z wizyty u być może swych teściów. Opowiada wrażenia swej rodzinie i zdradza, że jego narzeczona jest wielką admiratorką kuchni wegetariańskiej, pichcąc przy tej okazji same przysmaki. Zaraz potem mówi: kiedy razem zamieszkamy, to się o tym przekonacie.
Gdzie leży problem opisany w tej scence? Pan Marcin, który jest analizantem, zapewne dostrzega dylemat. Inne osoby nie muszą dostrzegać. Na pozór wszystko jest zrozumiałe, by nie powiedzieć jasne. Lecz czy nie byłoby jaśniejsze, gdyby ów młodzieniec powiedział: kiedy zamieszkam z narzeczoną, to?? Widać jednakże, że nie, skoro pojawiła się niejasność co do formy mieszkania razem. Może „kiedy razem zamieszkamy” sygnalizuje zamieszkanie razem, choćby i z rodziną generacyjną? To tylko skrót myślowy, powiadają. Naprawdę? Przecież tzw.skrót myślowy odsyła do czegoś innego niż miałby odsyłać będąc skrótem. Mamy oto pierwszy element składający się na odpowiedź w kwestii o czym jest psychoanaliza. Psychoanaliza jest o tym, że człowiek jest przekreślony w swym bycie (np. co innego myśli, a co innego mówi). Ogólna formuła , w której zawrzeć można to przekreślenie brzmi tak oto: tam gdzie myślę, tam nie jestem, a tam gdzie jestem, tam nie myślę. Psychoanaliza jest o skutkach tego przekreślenia, zajmuje się konsekwencjami tegoż.Nie będę pisał o wielości skutków, albowiem nie piszę książki na ten temat. Zajmę się zasadniczym z nich.
Centralna teza psychoanalizy (w wersji lacanowskiej minimum) mówi, że zajmuje się ona podmiotem i jego pragnieniem. Otóż podmiot i pragnienie to skutek wspomnianego przekreślenia. Chodzi tu o przekreślenie, jakie język wraz z mową dokonuje na naturze, biologii człowieka, alienując go od niej. Alienuje chociażby w taki sposób, że kiedy mówi się „boli mnie serce”, to nie wiadomo, czy mówi się o organie, czy o podmiocie (np. w zdaniu „serce mi się kraje, gdy pomyślę co z ciebie wyrośnie”). To ten efekt odpowiada za istnienie podmiotu. Podmiot jest skutkiem mowy i mówienia. Dlatego jest eks-centryczny w stosunku do świadomości i do Ja/Ego (typowe zastrzeżenie Ja: ja tego nie chciałem powiedzieć).
Więcej, skutkiem działania języka/mowy (języki martwe nie działają, są martwe bo pozostają poza dyskursem) jest sama nieświadomość. Wbrew zwyczajowemu poglądowi, że nieświadomość poprzedza język, jest przyczyną języka, psychoanaliza, już tylko lacanowska, chyba, stwierdza, że nieświadomość jest także skutkiem języka/mowy. To silne stwierdzenie oddziela pojęcie nieświadomości od wszystkich innych ujęć, które w ten czy inny sposób, wskazują na jej pierwotny charakter, tudzież uprzedni w stosunku, czy to świadomości (procesy podkorowe/korowe), czy też języka. Z tej tezy pochodzi i ta, że podmiot jest tylko podmiotem nieświadomości.
Gdy wobec tego stwierdza się, że psychoanaliza zajmuje się podmiotem, to i zajmuje się nieświadomością. Nie zajmuje się samym językiem, ani tym bardziej jego genezą.
No dobrze, ale po co się zajmuje podmiotem, zapyta ktoś dociekliwy? I mógłby, gdyby tylko był otwarty na psychoanalizę, kwestionować samo istnienie podmiotu stwierdzając, że przecież bycie skutkiem nie musi oznaczać bycia czymś realnym, może oznaczać bycie artefaktem, czymś w rodzaju odpadu produkcyjnego.
Pomijając Lacana, który potwierdza bycie podmiotu jako podobne (wersja złagodzona) do odpadu, to jednak podmiot nie jest artefaktem. Podmiot, jak się okazało, w tym co mówi zajmuje się innymi konsekwencjami działania języka/mowy. Konsekwencjami, które dotyczą jego jako podmiotu. Konsekwencjami, które spadają na niego nie wiadomo skąd.
Lecz o tym trzeba będzie, bym kontynuował. Albowiem po co robi się psychoanalizę?
KP


27 Comments, Comment or Ping

  1. Joshe

    Im dalej w las … nieświadomość jest efektem języka a zatem wszystko gdzieś takie jasne. Ja wciąż nie mogę się nadziwić jak to wszystko w tych snach się tak odwraca, wywraca, przemija. Nie ma się czego uczepić. Zatem czepiam się teorii i prozaicznych rozwiązań na życie. Nazwijmy to sublimacją.

    Interesujące jest, że Lacana analizanta jego psychoanalityk chciał jakoś tak znormalizować i to trwało o tyle o ile trwała analiza. Pierwsze małżeństwo takie tam. Kiedy analiza się skończyła to wszystko nie poszło w stronę normalizacji i standaryzacji, wręcz odwrotnie.

    Lacaniści mówią, że sublimacja to jest wprawienie własnego symptomu w ruch tak żeby dla nas pracował. Freud pisał o sublimacji, że jest to satysfakcja popędu przy zniesionym wyparciu. Mnie to intryguje o tyle o ile mam w sobie konflikt, gdzieś tam właśnie.

    Lipiec 10th, 2017

  2. Marcin

    Wyznam, ze ogarnela mnie dziwna niemozliwosc ustosunkowania sie do toczacej sie na blogu dyskusji… Byc moze stan ten jest symptomatyczny i odzwierciedla bardziej ogolna nieumiejetnosc rozpoznania jednej z fundamentalnych niemozliwosci na temat ktorej toczy sie analiza… tej, ktorej stosunek nie czyni wcale mozliwym… Czy to o tym ona?

    Sierpień 25th, 2017

  3. Joshe

    Psychoanaliza jest o tym, że on ma dać to, czego niema tej, która tą nie jest.

    ~ Inspiracja z Seminarium V

    A także o tym, że komedia nie poddaje się tak łatwo egzorcyzmom.

    ~ parafraza, też Lacan

    Wrzesień 29th, 2017

  4. Marcin

    Ok, o czym jest psychoanaliza…? Ch… wie, moze nawet i w doslownosci. Kazdy musi tutaj sam sobie wlasnej unikalnej odpowiedzi udzielic. Ja chcialbym na chwile wrocic to podjetego wczesniej tematu tzw. ‚minimum przeanalizowania’ niezbednego do tego aby analize prowadzic, czyli aby faktycznie wiedziec o czym ona jest/moze byc… Samozwanczych analitykow w polu lakanowskim jest wielu, ale ilu z nich nie smialoby zagrac przy Jankielu?

    Październik 4th, 2017

  5. Joshe

    Kontynuując przekornie – do analizy zaprowadziła mnie seria wypadków, których byłam raczej przedmiotem niż powodem. Analizę skończyłam będąc powodem. Lacanowski powrót do nieświadomości w ujęciu typograficznym.

    A co do grania przy Jankielu. Jest chyba taka zasada, że ten narcyzm w jakiejkolwiek formie trzeba sobie podarować. Może dlatego tak odbija się czkawką, bez wyjątku. Sami napestycydowani.

    Październik 5th, 2017

  6. Joshe

    Topograficznym

    Październik 5th, 2017

  7. Marcin

    Tak, musze wyznac nieskromnie, ze cymbalem analitycznym jestem nielichym i dzwiekojeki wydaje donosne i rozne, choc ciagle jest to raczej czesc tej samej partytury… Psychoanalityk jeden powiedzial: ‚why not have a time of one’s life in analysis’, na co kolega stwierdzil, ze: ‚poza analiza trzeba tez jeszcze zyc’… Ja nie wiem na ile ta sa dwie rozne czesci tej samej partytury… Wiadomo jednak ze analizy trwajace dekady to juz teraz nie jest zadkosc… Lacan przwidywal, ze psychoanaliza miala spowodowac powstanie nowej perwersji… Czasami mam wrazenie, ze pan Krzysztof sugeruje tutaj lekko ‚Gilead of Psychoanalysis’, ale moge sie mylic…?!

    Październik 5th, 2017

  8. Marcin

    „GoP’ jako takie wlasnie zagrozenie (w domysle)… Coz, psychoanaliza jednak sztuka mowienia jest.

    Październik 5th, 2017

  9. Joshe

    Wszystko, co partykularne, to jakaś wersja, (p?re) wersja, jak to mówią.

    Perwersyjne cechy, symptomy i to co powszechnie rozumiane jako perwersja jest powszednie i pospolite raczej, w każdej strukturze. Nie ma seksualności zintegrownej, jest tylko taka pocwiartowana, infantylna, w częściowych popędach przy pewnej nadmiarowości, która tez pospolita rzecz, u każdego. W tym sensie potocznie rozumiana perwersyjności jest powszechna bardziej niż wyjątkowa.

    Co to struktury to też trudno naprawdę powiedzieć gdzie przebiega granica między wyparciem a zaprzeczeniem (repression vs disavowal). Bo oba to rodzaj zaprzeczenia, negacji, przy czym zaprzeczny materiał istnieje w postaci symbolicznej. Z psychozą jest różnica radykalna, bo czegoś brakuje, nie jest zasymbolizowane.

    Klinicznie pojęcie perwersja wiele nie wnosi.

    U późnego Lacana neuroza jest rozumiana jako rodzaj psychozy z obecnymi strukturami edypalnymi, taka dobrze pasująca do reszty fantazja. Psychoanaliza nie jest tutaj wyjątkiem, to tez tylko rodzaj fantazji. Wszyscy jesteśmy szaleni w tym sensie. To tak w topograficzym ujęciu snów. Topologicznie lacanowsko mówi się o wielokrotności „imion ojca” – p?re-versions.

    Październik 6th, 2017

  10. Joshe

    To tak w topograficznym ujęciu, znów.

    ~ jeśli w tekście wciska mi się ‚typo’ to pewnie jest dobry powód. Jest taki brzeg, gdzie ufa się swoim symptomom i przejęzyczeniom, i poprzestaje się na metaforach.

    Październik 6th, 2017

  11. Joshe

    W zeszłym roku uczestniczyłam w takich seminariach, na których przewałkowaliśmy prawie wszystko, co zalicza się do kanonu literatury o perwersji jako strukturze psychicznej i rzeczywiście im dalej w las to trudno odróżnić ją od struktury neurotycznej.

    Jest też inna ważna rzecz. Często takie skrajne zachowanie psychopatyczne, antyspołeczne to raczej taki rodzaj „radzenia” sobie z popędami w psychozie i taka symptomatyczna ekspresja psychozy.

    Także ten termin perwersja jest szeroki w odniesieniu do symptomów.

    W odniesieniu do struktury perwersyjnej jest bardzo wąski i różnica między perwersja a neurozą, sprowadza się do specyficznego rodzaju negacji i tematyki tej negacji. Niemniej to co zanegowane jest obecne tak samo jak przy represji. Mówią ze wyparte i powrót wypartego jest zawsze obecne. W przypadku psychotycznej struktury tak nie jest.

    Sorry, za nadmiar, ale nie jestem pewne czy się jasno wyrażam.

    Październik 6th, 2017

  12. Joshe

    Obecnie wszyscy mówią o „zwykłej psychozie” i jest ona aktualna tematyka kongresów i konferencji. Czy jest to pojęcie klinicznie uzasadnione,
    Czy raczej taki znak czasów, o czym analitycy piszą od dawna.

    Zwykła psychoza (ordinary psychosis) ma być odpowiednikiem tego co z pogranicza i innych tzw zaburzeń osobowości/ psychopatii. Zwykła w sensie pospolita.

    O tym czytam ostatnio i tym się zajmujemy, żeby dotrzymać kroku innym.

    Październik 6th, 2017

  13. Marcin

    Nadmiar jest zawsze mile widziany :-)) Pere-version czyli wersja ojca w wykonaniu matki jednak bardziej niz imie… Rzeczywiscie im dalej w ten przyslowiowy las analityczny, tym opory wcale nie ustaja… Smieszne i karykaturalne sie tylko moze robia wraz z krystalizacja symptomu jak widac… No ale, ja bym chcial, zeby juz tego Freuda za ta nieudana analize Dory nie oczerniac, i tego Krisa od swiezych mozdzkow, i Lowensteina, i wszystkich innych z IPA’a w sumie… Ja bym chcial o lacanowskich nieudanych analizach, zlych interwencjach, ignoracji i ulomnosciach innych uslyszec… Coz, ciezko moze byc, szczegolnie od tych co sie powiesili… Ja wiem, ze jest tzw. maly druk, ze nie dla wszystkich to doswiadczenie musi byc korzystne (beneficial), etc. Ale przeciez cymbalisci na pewno sa, bo niby ze opor to jednak zawsze opor analityka, but still…?! Blessed be the fruit.

    Październik 6th, 2017

  14. Joshe

    Dla jednych grób jest pusty dla innych pełny. „Furor sanandi”
    to już Freudowi mocno na wątrobie siedział i nie bez powodu.

    Powód jest tutaj słowem kluczem. Reszta to tylko szpachlowanie przestrzni zwanej nieświadomością.

    ~ I znów topograficznie, za zatem stricte freudowsko.

    Październik 6th, 2017

  15. Paweł (Marks)

    Pani Marcinie!

    A jak Pan odróżnia jankielów od nie-jankielów?

    Październik 15th, 2017

  16. Marcin

    Ufff, a juz myslalem, ze Pan gdzies przepadl z kretesem ;-) Ten Jankiel to miala byz tzw. ‚figure of speech’… Trudno czasem jednoznacznie stwierdzic o co czlowiekowi chodzi gdy w tzw. rejestrze wolnych skojarzen… Ale slysze Pana pytanie… nie wiem…

    Październik 16th, 2017

  17. Marcin

    …nie wiem, czy takie pytanie ma w ogole sens… stad moje, wczesniejsze, o tzw. minimum przanalizowania, o ktorym wspomina Pan Krzysztof… tylko gdzie on, nam sie podzial…

    Październik 16th, 2017

  18. Paweł (Marks)

    Nie wie Pan czy pytanie ma sens? A jak Pan wykręca numer i do kogoś dzwoni, to to działanie unosi się w odmętach bezsensu?

    Październik 17th, 2017

  19. Marcin

    Tak, wszyscy ogolnie sie zgadzaja, ze fransuskie wina sa najlepsze… A Pan jakie lubi…?

    Październik 18th, 2017

  20. Marcin

    Zawsze tez mozna posluchac glosu serca – tam jest najwiecej sensu… Juz to bylo tutaj na blogu walkowane, ze nadmiar sensu moze byc problemem… W koncu i tak sie okaze, ze wybor byl pochopny, lekkomyslny, zly po prostu…

    Październik 18th, 2017

  21. Paweł (Marks)

    I to wałkowanie dało w efekcie, że Pan nie wie czy moje pytanie ma sens? To kiepskie wałkowanie. Problemem nie jest nadmiar sensu tylko brak kontaktu z tym właściwym. I dlatego jedni księża są fanatykami, a inni nie.

    Październik 19th, 2017

  22. Marcin

    Panie Pawle, ja myslalem, ze Pan ta sluchawke podnosil zeby do jakiegos analityka zadzwonic… A tp przepraszam, jesli zle Panskie intencje odczytalem… Ale Pan mi numer wykrecil… No nic, bedziemy w kontakcie… Tylko prosze ‚bez plodzenia bekarta’ bo ja ani cierpliwosci, ani swietosci zadnej innej nie mam… PozdrawiaM.

    Październik 19th, 2017

  23. Paweł (Marks)

    Panie Marcinie!

    Czasowniki stawia się na końcu w języku niemieckim a nie we współczesnym języku polskim. Nawet moja polonistka się tak nie popisywała.

    Październik 20th, 2017

  24. Marcin

    Tak, ja rzeczywiscie czesto tlumacze z niemieckiego jak mowie lub pisze po polsku.. Anything else….?! Jesli nie, to moze wrocimy do meritum… Czyli o czym jest analiza… Tak np. Pana zdaniem…? ;-)

    Październik 20th, 2017

  25. Paweł (Marks)

    Szczerze? w dupie to mam.

    Październik 24th, 2017

  26. Paweł (Marks)

    Analiza jest o niczym. To tylko narzędzie. Można też powiedzieć, że analiza jest o Panu. Analiza jest zatem o rzekomo przewałkowanych oczywistościach i o tym, że w konfrontacji z kontrargumentem woli się Pan odpysknąć zamiast się nim zająć. O tym jest psychoanaliza!

    Październik 26th, 2017

  27. Marcin

    Panie Pawle, Pan i (kontr)argumenty w jednym zdaniu to jest jednak lekki oksymoron… Powiem inaczej, bardziej holistycznie, to ze wyciaga Pan argumenty z tego miejsca gdzie Pan ma analize, nie oznacza jeszcze, ze to sa argumenty… Strasznie sie Pan slowa ‚walkowanie’ przyczepil, ma Pan tam jakies skojarzenia…?! No nic, jestesmy w kontakcie, no i nie zapominajmy o meritum… No i po staropolsku oczywiscie – Odpysk.

    Październik 27th, 2017

Reply to “O czym jest psychoanaliza?”