„nie powiem prawdy o prawdzie”


Teraz, gdy Szkoła Formowania się Psychoanalityka, jest bliska realizacji, rośnie konieczność dotarcia do tych wszystkich, którym wydaje się, że wiedzą o czym jest psychoanaliza, czym się zajmuje i co się w niej dzieje. Ci którzy tego nie wiedzą są w lepszej sytuacji. Tylko kto do tego się przyzna, że nie wie? Kto dzisiaj nie wie? Nie wie, bo nie wie – nie nie wie, więc zaraz sprawdzi w internecie. Nie masz wiedzy, kliknij a będziesz ją miał. Brak jest chwilowy, a nie strukturalny. Co z tego, że powiem, że psychoanaliza obraca się wokół braku?

Bywali, a pewno i bywają tacy, którzy wiedzą. Że psychoanaliza jest formą psychoterapii, że jest metodą leczenia, że jest teorią ludzkiej psychiki, niekiedy teorią osobowości. Że psychoanalityk interpretuje to, co mówi się do niego, to znaczy objaśnia, że zajmuje się uświadamianiem tego, co znajduje się poza progiem świadomości. Że oddziałuje poprzez relację symetryczną, że to czego analizant nie wie, zostanie uzupełnione wiedzą analityka, że to co przeżyte i przeżywane, zostanie nazwane, że to co słabe zostanie wzmocnione, to co niedojrzałe dojrzeje, co dziecięce dorośnie. No i święty Graal na końcu – to co nieopanowane, zostanie opanowane.

Pozostają w rezerwie scjentyści, czciciele weryfikacji naukowej, jedyni współcześnie dysponenci prawdy. Czy zrozumieli poprzedni wpis na blogu? Zapewne nie i wtedy zadadzą pytanie z poziomu tych fundamentalnych – ale skąd wiadomo, że to jest prawda? Jaka jest prawda, z którą pracujesz, i na której osadzasz swój status – czyli jaka jest prawda twego, analityku, dyskursu?

„Jestem psychoanalitykiem”, a więc wszystko co wiedzą opisani wcześniej, nie ma zastosowania w tym przypadku. Nie leczę, ale też nie tworzę teorii. Nie interpretuję, bo interpretuje analizant. Nie uświadamiam, bo nie interesuję się świadomością. Tylko słucham, nawet jeżeli mówię; słucham, nawet jeśli nie rozumiem, przede wszystkim gdy nie rozumiem. Gdy rozumiem, błądzę, a gdy rozmawiam zwodzę.

„i jako taki muszę ciebie rozczarowywać”, bo nie jesteśmy podobni do siebie, bo dzieli nas to najmniejsze coś, co moje i twoje Ja (wolimy to nazywać podmiotem, by nie dzielić Ja w nieskończoność na autentyczne i fałszywe); nie słucham się ciebie, nawet gdybyś błagał; nie odwzajemniam, nawet jeśli na to liczysz, nie czuję tego, co byś chciał bym czuł; milczę, gdy najbardziej oczekujesz odpowiedzi i mówię, gdy sobie tego nie życzysz.

„nie powiem prawdy o prawdzie”, albowiem istnieje prawda braku, ale nie prawda o braku; a co gorsza istnieje brak w prawdzie, ale nie brak prawdy. Istnieją pytania, na które odpowiedzi są nie w smak, niosąc w sobie kolejny brak. Prawda musiałaby być brakiem braku, czego człowiek by nie zdzierżył; chociażby dlatego, że on sam nie byłby brakiem (kto wtedy by go kochał, kto tęsknił do niego, kto by go potrzebował, kto pragnął, a kto o nim myślał?).

„mogę cię wziąć w daleką podróż”, bo jej pragniesz, a pragniesz bo ci jej brakuje, a brakuje, albowiem sam jesteś brakiem, brakiem tego, kto cię zrodził i zostawił, obiecywał i rozczarował, natchnął i wyśmiał, zainspirował i zignorował, rozkochał i okłamał. To podróż gdzieś, bez szans na powrót na stare śmieci. Podróż, granicą dla której jest sama śmierć. To podróż, która jest życiem, nie podróż przez życie.

„dotyczącą tego kim jesteś”, bo sam na początku nie wiesz, że zadajesz sobie to pytanie; żyjesz nie podróżując, tylko przeżywając swój obraz ciągle na nowo; nie znasz trajektorii swego bycia, bo nie sądzisz, jak miałbyś sądzić, że ciało, które ciebie zrodziło, było ci pokarmem, a ty byłeś jego pasożytem. Czy jesteś nim tylko? Kto zagwarantuje, że nie tylko? Ten, z którego ciała się nie zrodziłeś, który może być tylko aktem wiary, bo nic nie gwarantuje, że Ten jest.

„bez zagwarantowania prawdy tego co ci mówię”, bo poza twymi słowami nie ma niczego, co uczyniłoby z niej Dobro Najwyższe; wystarczy, że nie możesz przestać mówić, że słowo rodzi słowo, które rodzi słowo, które rodzi słowo. Tak rusza się w podróż, licząc że istnieje ostatnie słowo, te które wybawi ciebie z tej podróży, że dopełnisz się w Tym.

„tym niemniej, w tym co ci mówię, wciąż jest coś z prawdy”.

KP

P.S. Gdy scalicie ze sobą fragmenty napisane grubym drukiem, z góry tekstu ku jego dołowi, uzyskacie wypowiedź Lacana z IX seminarium o identyfikacji (lata 1961-62). Jeśli się wczytacie weń, może odczujecie to, dlaczego jest się psychoanalitykiem, a także dlaczego to nie dobro zarządza psychoanalizowaniem (bo dobro zawsze czyni z ludzi sługi, służbistów dobra i służki dobra), a prawda, czyli coś z niej.


No Comments, Comment or Ping

Reply to “„nie powiem prawdy o prawdzie””