Pamiętam moment dyskusji wśród komentatorów i sarkazm skrywający bezradność jednego z nich, gdy użyłem sformułowania „brak bycia”, bo to ono ustanawia podmiot w relacji do jego istnienia, które jest, bo nie może być ujęte inaczej, eg-zystencją, lub jak wolicie zystowaniem. Chodzi w tym o to, że jest różnica między „istnieniem w”, a „istnieniem od”, tak jak In-tymnym a Ex-tymnym.
Weźmy na przykład kogoś, kto śni, że ssie członek zwierzęcia. Bez wątpienia jest to jego sen, ale czy może on nadać mu rangę „swojości”, o której to śpiewała w niezapomniany sposób Iga Cembrzyńska słowami „a ja mam swój intymny mały świat”. Intymny świat niewątpliwie może być swój, ale czy w tym świecie jest miejsce dla ssania zwierzęcego penisa?
„Ludzie mają dziwne marzenia”, tak zaczyna się wspomniana piosenka. Należy się z tym zgodzić, ale czy marzenie o ssaniu owego penisa nie jest oby „niepokojąco-fascynujące” w swej dziwności? Jest to „moje marzenie”, ale czy swoje? Status takiego marzenia, zarówno sennego, jak i wyobrażonego, jest dziwny. Jest moje, ale nie swoje. „Czuję się dziwnie nieswojo, gdy opowiadam ten sen/mówię o tej fantazji”. Czym jest owo nieswoje?
W tym miejscu uczynię dygresję dla rozjaśnienia i wyjaśnienia pewnego terminu, tutaj nieodzownego. Gdy pytamy kogoś o jego fantazje, np. „opowiedz mi o swych fantazjach”, to kierujemy się do czegoś innego, niż pytając „opowiedz mi o fantazjach, które gdy je masz, sprawiają, że czujesz się nieswojo”. Dostrzeżemy łatwo, że zadając pierwsze pytanie kierujemy się do fantazji, które są wyobrażane przez pytanego, a zadając drugie pytanie do fantazji, które nie są wyobrażane przez pytanego, ale są posiadane przez niego – są jego, ale mu się przydarzają, a nie są przywoływane, jak w pierwszym przypadku. Zauważymy także, że te drugie są okrojone, zredukowane w ich rzeczywistości do zdania („ssę zwierzęcego penisa”), a i to zdania prostego, wyglądającego na tytuł jakiejś narracji. I tak, nie wiadome jest do jakiego zwierzęcia należy penis, ani też nie wiadomo, czy to ssący wziął tego penisa do ust, czy też ów penis został mu do ust włożony. Czyli funkcją tytułu jest odesłanie do narracji, o której nic nie wiadomo (bo jest w nieświadomości). Zdanie jest bez treści, bo ona jest gdzie indziej. Tym jest różnica między fantazją a fantazmatem (lub jak wolicie fantazmem). Podmiot w stosunku do fantazmatu jest „od niego”, od tego „niego”, czyli jego, który lokuje się tam, gdzie fantazmat, a dokładnie gdzie „nie-do-powiedzenia”, choć „wypowiadalne” się znajduje.
Nie sceptycy lecz naiwniacy spytają w tym miejscu, dlaczego to „ssanie zwierzęcego penisa” miałoby być ważne, a nie czymś bez znaczenia? Przecież mogą to być śmieci (tak twierdzą na przykład badacze biologii mózgu, gdy próbują odpowiedzieć na zagadkę funkcji snów). Odpowiemy w tym miejscu prosto. Ależ są to śmieci i dlatego mają tak wielką wagę! Bowiem wagę, znaczenie tego nadaje sam marzący czy śniący („muszę panu opowiedzieć sen”, a nawet „muszę panu opowiedzieć sen mojej żony”, a nawet nawet „muszę panu opowiedzieć sen teściowej mojego syna, który opowiedziała kiedyś swej córce, a ta memu synowi”). Czy potraficie wyjaśnić, co takiego znajduje się w śnie, że musi być on opowiedziany, a nawet funkcjonuje on jak saga, która opowiadana jest z pokolenia na pokolenie? Otóż badacze mózgu, który śni, popełniają błąd, którego uniknął Freud – nie zajmują się swoimi snami, czy też śmieciami. Tymczasem ta eg-zystująca rzeczywistość jest „niepokojąco-pociągająca” (po freudowsku to „unheimliche”). Bo jak zrozumiecie słowa: „boję się, że pan pomyśli, że jestem zoofilem” gdy uwzględni się kontekst (jeśli nie chcesz się bać, bym tak pomyślał, to po co opowiadasz mi ten sen?), albo: „myśli pan, że moja teściowa może być zoofilką?”, gdy weźmie się pod uwagę (czemu obchodzi cię tak bardzo seksualność teściowej, a nie seksualność twej żony?)?
Wnikliwie zainteresowani zauważą prawie natychmiast, że w obu przypadkach chodzi tylko o zainteresowanie podmiotu, zafascynowanego i zaniepokojonego równocześnie, czym wszelako? Cóż, byciem, którego brakuje, brakującym byciem. Byciem, którego nie da się wykluczyć ani anulować, byciem, którego chociaż się nie pamięta, to ono przypomina o sobie, że kiedyś było, tylko zostało odesłane w niepamięć. Przy czym nie chodzi o to, że bycie takowe było takie, jakie sugeruje podmiot (zoofilne). To kreacja samego podmiotu, fantasmagoryjna kreacja, mająca za zadanie wypełnić nią brak bycia, jak łata dziurę, a korek otwór. Chodzi o to, że jakieś bycie było i że jego brakuje.
Przekonamy się, że nie jest to bycie zwane życiem płodowym, ulubiony motyw rajskiej idylli i powrotu do łona. Nie jest to bycie utracone nieuchronnością przyjścia na ten świat. Jest ono utracone zupełnie inaczej, a co ważniejsze -chce być tracone.
Pytanie podstawowe, te z tych fundamentalnych brzmi bowiem nie czego, ja podmiot, pragnę, ale czemu, ja podmiot, pragnę.
Czemu pragnę, skoro jedyne czym się zadowalam to fantasmagoria?
KP
P.S. Przykład opisany w tekście jest prawdziwy. To napisane jest z uwagi na tych, którzy starają się uzasadnić, że w pewnych przypadkach istnieje konieczność cenzury. Tymczasem nic nie uzasadnia istnienia cenzury, jak tylko granice samego języka.
3 Comments, Comment or Ping
No i jak poważny (i wykształcony) człowiek może tak świntuszyć.
Kwiecień 29th, 2016
Zawsze lepsze te swintuszenia z domeny Erosa niz Thanatosa, miłość – nie wojna. Chociaż własnie czasami milosc to wojna, jak w Kill Bill.
Moja panna młoda zdechła, ostatnim tchem. Skończyłam analizę snem o trzęsieniu ziemi gdzie zawaliło się całe Melbourne i krzyki straszne i ofiar kupa, i myslalam ze umrę aż tu nagle nastał koniec i głos z głośnika powiedział – to koniec, tak jakby głos wiedział i wszystko było zaaranżowane.
Od tamtego snu tylko sny o tym i tamtym, w ktorych krwawię niesamowice, zapewne nad własną głupotą. I owszem jak mówią pozostaje wstyd, o którym milczeć należy. Chociaż jest jakaś nadzieja na przyszłość, jeśli było się sprawcą własnej głupoty, to może można i być sprawcą własnej niegłupoty.
Pozdrawiam
Kwiecień 30th, 2016
Na kozetce pozostanę pewnie jeszcze trochę, a moze nawet na dobre. Śniło mi się też ze pozycjonuję się wsród duchów analityków i ze w tym celu muszę podróżować do krainy wiecznej zimy i to było gdzieś w Czechach. To był taki złowieszczy sen i bardzo „unheimliche”.
Kwiecień 30th, 2016
Reply to “Wokół braku bycia z brakiem w byciu”