Pomiędzy RSI a SIR


Mówią o mnie, że jestem niepokorny. To dziwne sformułowanie, zwłaszcza gdy chodzi o dyskurs zwany „psychoanalityczny”. Ostatnie komentarze czytelników zmuszają mnie do zabrania głosu. Czyli, nie chcę, ale muszę. Skoro tak, to znający się na rzeczy lacanowskiej wytkną mi, że w ten sposób jouissansuję. No, tak; z pokorą chylę głowę przed nimi, tyle że bez winy – to konsekwencja.

Z grubsza biorąc, prawdą jest, że bez symboliczności nie da się przejść przez popęd. Lecz prawdą jest też, że wyobrażniowość to jedyny dostęp do realności. Mógłbym więc z całą mą dezynwolturą dopiec niepokornie, że aby symbolizować popędowość, najpierw trzeba do niej dotrzeć. Ba, lecz wyobrażniowość nie jest podana na tacy, najpierw trzeba ją wyzwolić z okowów wyparcia. Wszelako nie wystarczy byle wyparcie, ono musi być uznane w swej funkcji okowów. Czyli, że wyparcie musi zacząć dawać w kość. Uff, ale daje ono w kość tylko przez eksces, spotkanie z realnym, co niestety dla zwolenników nadrzędności symboliczności jest problemem, bo eksces pokazuje tylko jej porażkę. Więc jak to jest z tym uprzywilejowaniem rejestrów?

Po prostu, realne jest uprzywilejowane na początku i końcu (po zakończeniu) analizy. Potrzebujemy go, aby analizę zacząć, i aby żyć nieco inaczej po jej zakończeniu. Wyobrażeniowe jest konieczne by uzyskać dostęp do realnego, skrywającego się za pozorami. Kiedy zaś się to uda, przychodzi czas na symboliczne, by, najprościej mówiąc, realne udyskursywnić, odjąć nieco ekscesywności. Cała faza oporów wstępnych, rozmontowywania gier, to domena wyobrażeniowości, służąca do przygotowania pola batalii.

A co z matkowaniem i ojcowaniem? Kiedy podałem przykład w komentarzu (ten o Erytrejce), starałem się ominąć rafę wyznaczoną przez stereotyp wiążący matkowanie z kobietą, a także ten głębszy, skrywający sprężynę poruszającą ludzkie pragnienia (nie wykluczając tego, że pragnienie samo jest sprężyną). Nawet Lacan w tym ujęciu jest poddany stereotypowi. Bo przecież jeśli wszyscy mężczyźni ma ją do dyspozycji tylko jouissance falliczne, to albo masują stopy na falliczny sposób (jako rys perwersyjny), albo robią to bez udziału tego jouissance, czyli bez związku z satysfakcją. Tymczasem kobieta według Lacana może jouissansować pozafallicznie, odnosząc się pozaobiektowo do Innego. Wzmiankowana Erytrejka masowała stopy nie jako żona, nie jako kochanka, nie jako niewolnica, nie jako dziwka, ale według Lacana jako kobieta.

Czy jest to stereotyp? Stereotyp można rozumieć jako ustanowienie sądu atrybucyjnego jako sądu uniwersalnego, dotyczącego uniwersalnej abstrakcji (w odróżnieniu od konkretu uniwersalnego). Np. „mężczyźni zarabiają więcej od kobiet” zawsze obraża tych mężczyzn, którzy zarabiają mniej. Więcej, „Polacy są antysemitami” obraża tych z nich, którzy ich ratowali. Chcę powiedzieć, że stereotypy są bronią polityczną. I „Polacy są katolikami” to broń i „Kleiniści pracują wyobrażeniowo” to też broń.

Przysłuchiwałem się wystąpieniu i prezentacji przypadku przez wspomnianego w komentarzu Leonarda R. Można było usłyszeć w tym kleinizm i lacanizm. Ale i tak decydował o sukcesie leonardyzm, a nie lacanizm, czy jego melanż z kleinizmem.

„Żyć oznacza bronić formy”, napisał jeden z psychotyków-gigantów. Matkowanie jest formą bez względu na treść. Więcej, każdą treść. Dlatego w takim opakowaniu gówno pachnie, bo jest w takim opakowaniu nań miejsce. A że jest to perwersyjne?

Cóż, świętość ma solidne podstawy w perwersji.

KP


2 Comments, Comment or Ping

  1. Joshe

    Jasne, wszystko jasne i mowa spójna i wymowna także. Zgadzam się ze wszystkim poza masowaniem facetowi stóp. Jak zawsze :)

    Październik 13th, 2015

  2. Tomasz Dubis

    Kobieta – w języku lacanowskim „ta która niesie wytchnienie”.

    Październik 27th, 2015

Reply to “Pomiędzy RSI a SIR”