„Prawdziwą funkcją ojca jest scalenie pragnienia z prawem”


Czy zauważyliście nową akcję GW zmierzającą do przywrócenia do łask postaci ojca? Doprawdy ta szacowna gazeta, którą czytuję od pierwszego jej numeru, z roku na rok schodzi z poziomu idei na poziom anachronizmu. Zaczynała od „pracy” nad odchodzeniem od komunizmu, by po 25 latach ugrzęznąć na dobre w dylemacie dewastatora: „zrujnowaliśmy ten świat, teraz budujmy go po naszemu, bo przecież nie odbudowujmy go”. Czy oznacza to schyłek? Nie gazety, ale pewnego sposobu pisania o świecie, któremu dostaje się za cokolwiek, po to tylko, aby wypromować jakąś elitę „oświeconych” wiedzących jaki ma być ten nasz świat, nie tylko inny, ale na dodatek nowy? Chyba tak. „Oświeceni” już przestali być wizjonerami i wygodnie umieścili się w miejscu projektantów. Anachronizm polega na tym, że projektują bez wizji i brakuje im rąk do pracy. Lewica weszła w stan uwiądu, a lewicowość choruje na demencję. Tylko demencji zaiste można przypisać automatyzm mamrotania o prawicowej naturze świata, to znaczy konserwatyzmie światem rządzącym. Projektanci i ich projekty są, ale nie ma rąk do pracy i odpowiedzi na pytanie: „na Boga, po co te projekty realizować?”.

Ten trochę publicystyczny wstęp jest owocem wywiadu, jaki udzielił GW psychologów tuz nad tuzy, czyli Filip Zimbardo. W tym wywiadzie nie mówi on o niczym innym, niźli konieczności ojca/ów.

O tempora o mores, Cyceronową frazą zakrzyczeć należy Katylinową postać wielkiego psychologa. Od kiedy to ojciec przestał być konieczny, skoro wołasz o przywrócenie jego konieczności, Filipie? Azaliż zapomniałeś jak wyeliminowałeś go ze swych eksperymentów, ty mający już zapewnione zaszczytne miejsce w leksykonie największych psychologów świata, nieodrodny uczniu Stanleya Milgrama?  Czy pamięć ciebie zawodzi na wspomnienie samochodu, który jako rzekomo porzucony zostawiłeś w dzielnicy „czarnych”, by przekonać się, co się z nim stanie? Zasię wiedziałeś, że zostanie rozebrany na części. Nie jesteś naiwny – taka jest kolej bezpańskich samochodów. Wszakże ty wolałeś obwieścić światu, że natura człowieka jest zła i jedyne co ją w karbach trzyma to patrole policji. Umknęło twojej uwadze „małe wielkie”, to jak zdumiewająco wiele czasu trzeba było czekać na samochodu rozebranie. Triumfowałeś, przezornie unikając sprawdzenia dalszych losów nieszczęsnych części. Widać było ci wygodnie używać przymiotnika „antisocial”, niż „desperate”. Badałeś zachowania, a nie ludzi – dewastacja z nudów i frajdy niszczenia nie różniła się od dewastacji w celu sprzedania części w celu nakarmienia dziecka, czy zakupu lekarstwa. Wolałeś nie komplikować obrazu przywoływaniem wyborów wymuszonych. Nawet chwalebny przykład prof. Bartoszewskiego powiela ten sam błąd. „Nie warto żyć za wszelką cenę” jest tylko wtedy prawdziwe jako przesłanie, jeśli dotyczy dysponenta życia. Jest atoli fałszywe, gdy rzecz dotyczy nie własnego życia. Chyba nie będziesz zaprzeczał, że oskarżanie kogoś o „antisocial” (lub nie obawiajmy się wejść na nasze podwórko, o antysemityzm) w sytuacji wyjawienia miejsca ukrywania się kogoś pod groźbą utraty własnego życia lub życia kogoś innego, są nadużyciem.

Nie można się łudzić. Ty Filipie wraz ze Stanleyem zorganizowaliście swe eksperymenty wypreparowując je z obecności ojca, by zastąpić jego nieobecność różnymi instancjami kontroli sprawowanej nad człowiekiem. Teraz nagle upominasz się o jego obecność. Lecz robisz to kunktatorsko, malujesz jego obraz w wersji sentymentalnej, w wersji taty wyleczonego z ojcostwa. To wersja ojca czytającego bajki dzieciom, rozmawiającego z nimi, kuwadowa wersja ćwiczącego pojękiwania porodowe wspólnie z mamusią przyszłego tatusia. W tej wersji ojciec nie podnosi głosu, nie karci, nie pociągnie za ucho, a zwłaszcza nie stawia wymagań miłości. Warto żebyś wiedział Filipie, że ci, co zwlekają z rozbiórką samochodu czynią tak, albowiem jest to wymaganie ojca dawane miłości – „jeśli [mnie] kochasz, nie rób tego, co narażałoby na szwank [twą] miłość”. Konieczność ojca nie wynika z konieczności czytania dzieciom bajek (to jest tylko mile widziane), wynika z konieczności nie dewastowania samochodów.

KP

P.S. Cytat tytułowy to E,824.

Wywiad udzielony przez Zimbardo jest w wielu punktach rozczarowujący, wręcz naiwny. Jak cały behawioryzm opisywanej psychologii. Ale cóż, dzieli mnie od niego cała wieczność. On szuka centrum człowieka wewnątrz niego (np. w mózgu), ja, jak psychoanalitycy godni swej nazwy, centrum człowieka lokuję na zewnątrz niego (np. język).

 


No Comments, Comment or Ping

Reply to “„Prawdziwą funkcją ojca jest scalenie pragnienia z prawem””