PoG:3 – wzór z chmur


Zaczęły się pierwsze harce z hejterami, co nie dziwi, zważywszy na to, że zacząłem się badawczo przyglądać aktualnym świętościom. Zrozumiałe jest dzisiaj, że analiza świętości z lewej strony musi być dokonywana przez prawicowca, kjm; prawem symetrii wcześniej obserwowanym, analiza świętości z prawej strony musiała być przeprowadzana przez lewicowca, pdn. Cóż, świat stoi hejtingiem, odkąd zaczął usilnie zabiegać o ustanowienie świętości nowych, bo przecież stare zaczęły śmierdzieć. Ronald, jak wszechobecne oczy czasów mających nadejść, obrazowanych przez filmy sf, przemknął nad tym miejscem, by donieść, że stało się ono kwaterą główną prawicowości, wrogiem człowieka, który ma nadejść.

Lecz będę robił swoje, zasiewał ziarna pomyślunku pod wyjałowioną korą bezmyślnych, czyli Was, wpadających tu czasami z chęcią.

Odkrycie świętości stało się udziałem pierwszego z bohaterów niniejszego cyklu, pana J.Money’a. Zobaczył on to, co działało poza oczami ludzi, a co decydowało o ich przeznaczeniu. Anatomia była ludziom znana od dawna, zapewne od zawsze; mieli ją zawsze przed oczami – nawet w najbardziej sakralnych z sakralnych malowideł jest ona na głównym planie, zakryta, ale jak bardzo przez to widoczna! Zakryta za przepaskami, liśćmi i innym oprzyrządowaniem, nie odbiera postaciom ich seksualności. Odkąd Jezus stał się człowiekiem, cierpienie stało się jego udziałem. Nie dlatego, że musiał cierpieć, ale dlatego, że nie mógł nie cierpieć. Jako człowiek mógł być albo mężczyzną, albo kobietą. Niby to proste, ale w takim razie był mężczyzną, czy kobietą?

Istnienie przepaski uzmysławia problem. Bez przepaski byłoby jaśniej, ale… – jeśli Jezus jest kobietą z brodą i z piersiami tak znikomymi, jakie spotyka się w zespole Turnera, to co wtedy? Czemu nie założyć, że odwieczny motyw przepaski ma za zadanie ukryć to spodnie pudendum, obecność vulvae z nieodłączną parą labiae, minoris i majoris?

Zdejmijmy zatem przepaskę i zobaczmy pod nią pubis jednoznacznie żeńskie, tyle że należące do człowieka z brodą i z piersiami składającymi się tylko z sutków. Jakiej płci jest to człowiek? Odpowiedź jest jednoznaczna – jest to kobieta!

To poruszyło Money’em. Choćby nosiciel żeńskiego łona miał na dodatek do brody i sutków szerokie bary i wąskie biodra, dorzućmy do tego zakola zaczynającego się łysienia, to nadal byłby to kobieta. Jak jest to możliwe?

Kobieta z brodą, tak ohydna dla prof. Legutki, który na temat płci wie tylko tyle, ile napisane jest w dowodach osobistych, a jeszcze wcześniej w akcie urodzenia, może być Jezusem! A nie jest nią tylko dlatego, że w pisanych aktach zwanych Ewangeliami pisany jest jako mężczyzna. Tak samo dzieje się w chwili narodzin każdego człowieka. Położnicy/czki są jednocześnie akuszerami naszej płci. Z rozwartego kanału pochwy (do dzisiaj jeszcze oczywista oznaka płci żeńskiej) najpierw wychodzi głowa, ale ona może być głową dziewczynki albo chłopca; potem część korpusu swobodnie wyślizgująca się za nią, lecz i to nie różni córusi od synusia. No i w końcu ostatni zawój przepaski opada na dół ukazując końcowy szczątek korpusu, pubis, którego widok przesądza o tym, pod którą z płci uginał się będzie mały byt ludzki oblepiony mazią płodową wymieszaną z krwią. Gdy temu bytowi przyszło narodzić się z armatką z dwoma kulami, orzeczone zostanie, że jest, odtąd on, chłopcem; gdy wszelako narodzi się ze zwykłą bułką murarką, stanie się, odtąd ona, dziewczynką. To co widziane przesądza o tym, co będzie zapisane, w słowach („mają państwo synka, córkę”), i literach (formuła metrykalna: „urodzone zostało dziecię! (osoba bezpłciowa) płci żeńskiej/męskiej (odtąd płciowa)”).

W tym, koniecznie w tym miejscu, odwołam się do tworu Doroty Nieznalskiej, tworu, którego interpretacje i objaśniania już dawno okryły przepaską jego sedno – oburzeni targają się za włosy z entuzjastami. Tymczasem skąd bierze się przekonanie, że penis na krzyżu mówi cokolwiek na temat mężczyzny? Widzę: „o siurek!”, myślę „mężczyzna”. Pisz wymaluj dyskutanci myślą tym, co widzą. Stają się akuszerami sztuki nazywając to, co wisi na krzyżu. A co jeśli penis przybity do krzyża jest penisem kobiety? To nie przelewki, nie może ujść uwadze także to, że penis jest symptomem feminizmu, jak i to, że posiadanie płci (i armatki i bułki murarki) przybija posiadacza tejże do krzyża, czyli że płeć jest przeznaczeniem człowieka.

U swego zarania płeć ma postać wyobrażeniową, jej podstawą jest to, co widziane. Następnym etapem jest nadanie płci substancjalności przez przytwierdzenie jej do znaczącego: chłopiec lub dziewczynka. Skoro od zawsze wiedziano o istnieniu obojnaków, a mimo to oni sami, jak i inni kwalifikowali siebie w systemie binarnym, to należy uznać, że w nieświadomości jest się albo K albo M. Płeć w postaci znaczącego, to płeć symboliczna. „Znaczący materializuje śmierć [w śmiertelności]”, pisze Lacan. To nie aż takie trudne. Jeśli penis u Nieznalskiej to penis mężczyzny, to bycie mężczyzny staje się byciem na zawsze – znaczący „mężczyzna” uśmierca raz na zawsze możliwość bycia kobietą. Wbrew dysforykom wśród genderystów, prawo znaczącego działa cały czas. Jeśli ich badania naukowe mają mieć sens, to dobór osób badanych musi odbywać się losowo, co najlepiej osiągnąć przez odwołanie się do numeru PESEL, ale numer ten zostaje nadany na drodze wyobrażeniowej i nic nie stoi na przeszkodzie, by mężczyzna w PESEL był w poczuciu kobietą, która nie podjęła działań zmierzających do uzgodnienia znaczącego z poczuciem. Badania mężczyzn i kobiet są obciążone tą wątpliwością, której ojcem był Money, a dziećmi genderyści. W żaden sposób nie można wykluczyć tego, że wśród badanych mężczyzn w sprawie ról płciowych jakąś część nich stanowią kobiety, tyle że z penisami. Wnioski z takich badań nie mogą być sensownie użyte do konceptualizowania zagadnienia różnic między płciami.

Ale życie tym się charakteryzuje, że nie daje się uśmiercać; dlatego Money ujrzał dyssymetrię. Do tego momentu było tak: „tak” akuszera/ki stawało się tak rodziców/rodzica i stawało się „tak” dziecka; „widziane” akuszera/ki było tożsame z „widzianym” rodziców/rodzica, a także dziecka. To wspólnie „widziane” zostawało potwierdzone uwspólnionym znaczącym: dziewczynka lub chłopiec. Lecz w którymś momencie dotarło dzięki HA, że bywa inaczej, że wspólny owoc działań akuszera/ki i rodziców/ca, nie uzgadnia „widzianego” ze znaczącym danym mu do akceptacji.

O tym co to spowodowało porozmawiamy dalej.

KP

P.S.

Piszę ten blog, by wywierać nacisk na „pomyślenie”, dla prawicowców i lewicowców. Stąd muszę bulwersować.

W końcowych fragmentach zasugerowałem, że mogą mieć rację ci, którzy sądzą, że GS nie jest nauką, albowiem jeśli ma nią być, muszą być oceniani za metodologię. GS nie może być socjologią, dla której różnica między płciami jest zmienną niezależną, czyli podział M/K jest arbitralny. GS zarazem traktuje różnicę między płciami jako zmienną zależną, przedmiot swych badań, jak i zmienną niezależną, środek dla swych badań. Moje twierdzenie tyczy tylko wypowiedzi badaczy GS z terenu mej „ojczyzny”.

Cytat w tekście to E,24, a tłumaczenie jest dość swobodnym potraktowaniem przeze mnie wyrażenia „l’instance de la mort”, co z kolei zbulwersuje ortodoksów lacanizmu, ale oni też powinni myśleć, a nie tylko klepać pacierze.


No Comments, Comment or Ping

Reply to “PoG:3 – wzór z chmur”