Będę kontynuował temat, zarazem zaznaczając, że w części zawierającej komentarze odniosę się do uwag Wojtasa. Co prawda sądziłem, że w części poświęconej wyparciu pierwotnemu dałem wystarczający opis powodu, dla którego ratuje się życie, lecz widać należy raz jeszcze upomnieć siebie o ścisłość wywodów. Otóż powód zachowania nie jest tym samym co jego motyw. Ten temat rozwinę w komentarzu.
Tu aliści temat szaleństwa bierze nas w posiadanie, właściwy temat dla rozważań o istocie bycia człowiekiem. Nie życie w świecie wartości, i to niezależnie od tego, czy one mnie poprzedzają, czy też ja je kreuję. Są wartości, zatem człowiek ma im służyć – to w skrócie podstawa etyki – nawet jeśli obraca się to przeciwko niemu. Zgwałcona ciężarna ma urodzić dziecko! To jest wzniosłe, ale czy oby nie szalone? Etyka daje świadectwo na temat szaleństwa – cierpieniu ciężarnej towarzyszy satysfakcja Innego. Wyrzeknij się części swej satysfakcji, by Inny mógł się do woli cieszyć. To odpowiada za bezlitosność supergo; dzięki niemu rozkosz trwa wiecznie!
Czy zadawanie sobie bólu nie jest przejawem szaleństwa? Dla przykładu samookaleczanie się, tatuowanie, przekłuwanie – śladów istnienia szaleństwa jest mnóstwo. Lecz to tylko małe szaleństwa, szaleństwa pod kontrolą, czy to podmiotu, który stara się zastąpić uśpione, uszkodzone, słowo/znaczący, żyletką/nożem/rysikiem, dla upewnienia siebie, że cały czas jest podmiotem, czy też Innym/opinią/instytucją, który zapanowuje nad szaleństwem sklejając podmiot z etykietką szaleństwo oswajającą: adolescencja, socjopatia, ADHD, BPD itp. Wszelako małe szaleństwa pozostawmy na boku; w takiej czy innej formie sami w nich uczestniczymy. Skupmy się na szaleństwie w postaci czystej.
„Moi rodzice jeszcze się nawet nie zaczęli” – tak oto określił swe miejsce w życiu ktoś. Zaiste, zawierzcie teraz swemu pierwszemu oglądowi, apprehensio. Dobrze zrozumieliście! Rodzice przychodzą po dzieciach, a nie na odwrót. I na nic teraz wasze wygibasy, że to przenośnia tycząca niedojrzałych rodziców, rodziców, którzy dopiero mają dojrzeć, którzy ze stanu surowego wylinią się w postać ciepłych, zatroskanych używaczy kolan dla swych pociech. A co jeśli dzieci rodzą rodziców w jakimś świecie?
To niemożliwe…ale jakim prawem niemożliwe? Oto alternatywa, albo rodzice rodzą dziecko, albo dziecko rodzi rodziców. W naszym świecie obowiązuje tylko pierwszy człon mówiący tylko tyle, że rodzice poprzedzają dzieci. Czy może istnieć świat do góry nogami, w którym dzieci poprzedzają rodziców?
Nie zaprzeczajcie odruchowo w obawie przed absurdem. „Mój świat jest szczytem absurdu: każde słowo sprzeciwia się każdemu słowu”. Inaczej mówiąc, słowa pozbawione są warunku wynikania: „Między mną a ojcem istnieje całkowita sprzeczność; on jest moim ojcem, a ja nie jestem jego synem”. Słowo ojciec odnajduje się bez związku ze słowem syn, słowo rodzice bez związku ze słowem dzieci itd. Słowa istnieją, ale relacja między nimi nie. Albo zgoła odwrotna, w której dzieci są rodzicami rodziców. Więcej, zdania „on jest moim ojcem” oraz „ja jestem jego synem” są zdaniami sprzecznymi.
Oczytani z Was w literaturze przedmiotu dostrzegą koncepcję Biona z „atakiem na wiązanie” i funkcją elementów K. Lecz wiązanie czego z czym? Tu Lacan przewyższa Biona, jak i kleinistów. Opierając się na lingwistyce z łatwością wykazuje w jaki sposób rozpad związku między znaczącym „rodzic”, a znaczonym „ten, kto posiada dzieci” , prowadzi wprost do szaleństwa, kreacji świata, w którym składa się on z rodziców bez dzieci i dzieci bez rodziców. Wszystkie słowa są znaczącymi, a ponieważ nic z nich nie może wynikać, pozostają one ze sobą w relacji sprzeczności. Skoro nie jestem synem mojego ojca, to nie nazywam go tatą, w ogóle z nim nie rozmawiam. Prowadzić to może do wyjątkowych katastrof. Wystarczy pomyśleć, co może się zdarzyć w przypadku opisanym tak: skoro nie jestem synem mojej matki, to…
Szaleństwo jest rzeczywistością, w której znany wszystkim sens, skutek wynikania jednego z drugiego, został obalony. Drogi życia, po których krążę przez całe swe życie nie istnieją, a miejsca pobytu mają wszelkie możliwe nazwy. Co dalej zatem, co później?
Kolejna wypowiedź odsyła do następnego wpisu.
„Ja nie mogłem siebie chcieć, dlatego nie mogłem odmówić różnych rzeczy”.
KP
P.S. Dziś obyło się bez nowego cytatu. Dodatek do cytatu wiodącego – reinkarnacje – dotyczy faktu, że w szaleństwie nie istnieją przeszkody dla bycia czymkolwiek, nawet córką (nie ważne że mężczyzną) Anioła, kochankiem Buddy itp. Osobiście nie słyszałem, by znalazł się ktokolwiek, kto był kochankiem/kochanką Buddy w jednym ze swych przeszłych wcieleń. To najlepszy dowód, że systemy religijne nie mają nic wspólnego z szaleństwem i proces pierwotny (w rozumieniu analitycznym) w ich przypadku funkcjonuje bez zarzutu.
13 Comments, Comment or Ping
Mocne te cytowane zdania.
Październik 26th, 2014
A ja, czytając o tym, że dla schizofrenika całe symboliczne jest realne, myślę o pewnym zjawisku globalnym, które obserwuję ostatnio. Chodzi o coraz bardziej znikającą zdolność publiczności, do rozumienia rzeczy, które są wyrażane nie wprost. Ironii, cudzysłowu, prowokacji i tak dalej. To jest z jednej strony poprawność polityczna, z drugiej obsesja używania emotikonów, jakby w strachu, że ktoś się nie zorientuje, że coś jest ironią, a coś innego żartem. Obsesyjny lęk przed użyciem pewnym słów, zupełnie już obojętne w jakim kontekście, zakaz żartowania na pewne tematy.. Czasem myślę, że to ma w sobie coś z psychozy. Powiedziałeś, to powiedziałeś. Nieważne, co miałeś na myśli.
Październik 26th, 2014
Oczywiście w tym przypadku schizofreniczność jest tylko metaforą braku sensu. Tym jest emotikon; zamiast powiedzieć „jestem smutny”, pokazuję jedną z kilku facjat. To kolejny ze skutków kognitywistyki, redukowania bytu człowieka do formuł. „Jestem smutny”, „nie dobrze mi na świecie”, „czarno widzę swe życie”, „żyć się odechciewa”, „nie chce mi się żyć” „co to za życie” itp. frazy, wszystkie one dla kognitywistów oznaczają to samo. Zazwyczaj, że człowiek ma poważną depresję. Emotikon to próba zaprzeczenia absurdowi, a raczej nie przyjmowania do wiadomości, że równanie 1=wiele jest niedorzeczne. Kognitywiści tak próbują sprowadzać człowieka do zwierzęcia, czyli redukować język do pewnego minimum, w którym kilka emotikonów wyjaśnia całą psychologię zwierząt, w tym człowieka. Przyjrzyjcie się instrukcjom badawczym psychologów; są jak instrukcje obsługiwania nożyków do obierania kartofli – nożyk do obierania według niej można użyć tylko w jeden sposób. Tutaj całe symboliczne jest wyobrażeniowe. „Ponuro mi”, „jestem przygnębiony”, „dość mam życia” opisywane są jednym znaczonym, emotikonem. Znaczone jest nadrzędne nad znaczącym. Odpowiada to temu co zachodzi w paranoi, gdzie bezmiar znaczonych prowadzi tylko do jednego znaczącego, którego funkcją jest nie pozwolenie na istnienie wszystkiego, co się rzewnie podoba. Mamy wtedy sąd o strukturze jedno-wszystko inne, np.”wszystko przez Putina, Tuska, Merkel, układ, służby”, a w omawianym przykładzie „przez depresję”. Ale może być „przez papierosy”, „przez GMO” itd. Rzeczywistość przestaje mieć jakąkolwiek głębię [jako taka rzeczywistość nie ma głębi, ale symboliczne daje aluzję, że ma] i pozbawiona jest tajemnic. Czy można temu zaradzić? Można. Jak? To byłby jednak wykład dla terapeutów. Jak wiecie staram się unikać tego na blogu, zostawiając to superwizjom.
Październik 27th, 2014
No tak, z jednej strony jest ktoś, kto nie rozumie symboliczności, a wiec i ironii, przenosni, rol, maskarady, zartu itd. Z drugiej ktoś, kto nie dopuszcza, by mogly sobie byc rozne rzeczy, rozne mozliwe interpretacje, rozne wyjasnienia, wiec przyjmuje jedna opcje i zawsae te sama. Chemtrails, koncerny, komuchy, Zydzi, mezczyzni chca nas zniewolic, jaszczury nas truja, psychoanalitycy, badz kognitywisci atakuja itd. W efekcie jest to samo. Nakaz emotikonow, zakaz slow zakazanych, alergia na wieloznacznosc i niedopowiedzenie, zdolnosc do rozumienia wylacznie doslownego, ktorej kolejny przyklad wlasnie dzis mialem okazje zobaczyc, calkiem przypadkiem. Bo oto mamy taki na przyklad banalny tekscic z serii pitu pitu pitigrili, ale przeciez calkowicie zrozumialy i o jasnej, badz co badz wymowie: http://barbarella.pl/artykuly/zwiazki-i-zawiazki/klub-zlych-zon/walczaca-o-zwiazek-czyli-jak-reanimowac-trupa a pod nim calkiem sporo komentarzy osob, ktore po prostu go nie pojely. Nie pojely, ze to jest ironiczne i daja wyraz oburzeniu, bo przeczytaly, co przeczytaly. Pieniek, to pieniek. I mam wrazenie, ze to jakos narasta.
Październik 28th, 2014
Jacek Sieradzan napisał „Szaleństwo w religiach świata”, grubą dobrze przyjętą przez ekspertów religioznawczą cegłę. W buddyzmie mamy szalonych joginów na przykład (taki Drugpa Kunlej). Znam też buddystki, które uważają, że w którymś z zyć były partnerkami np. Guru Rinpoche (Guru Rinpoche „to też” budda i do tego przystojniak) :) (emotikon niepewny).
A dlaczego czytelniczki nie zrozumiały ironii? A dlaczego ta ironia była taka topornie agresywna wobec kobiet? Tak jakby zakładała, że właśnie ta blondynka nie zrozumie, więc trzeba ją obuchem… Albo ,ze–co gorsza—nie będzie chciała zrozumieć pana dziennikarza lub pani dziennikarki.
Październik 30th, 2014
Serio? Ten artykulik, autorstwa pani Joanny Keszke, jest jakoś agresywny wobec kobiet? I niezrozumienie ironii w nim zawartej jest stąd, że pani Joanna była dla kobiet w tekście niemiła i waliła w nim blondynki obuchem w łeb? Mówimy o tym samym tekście na pewno? Tym artykuliku, co go linkowałem? Podczas, gdy zeszycik o Drukpie Kunleyu, gdzie on opisuje, czego pragną młode dziewczęta, jest wobec kobiet dworski i całkowicie jasna jest jego ironia?
Październik 30th, 2014
No nie wiem, większość komentarzy tam mówi o ironii, a zresztą w internecie czasem naprawdę nie wiadomo czy ktoś pisze poważnie czy nie. To chyba nienajlepszy przykład na to, że ludzkość głupieje. Sam tekst też najwyższych lotów nie jest.
A tak właściwie – to jak się trafia na taką stronę? :)
Październik 30th, 2014
Niezawodny fejsbuk :) A co do oomentarzy o ironii, wlasnie one przeraziky mnie najpierw. Jesli ktos pisze, ze uwaza, ze to jest na pewno ironia, to wlasciwie czemu to pisze? Ten tekst jest glupi, ale wlasnie dlatego przyklad jest, uwazam, dobry. Gdyby tekst faktycznie zostawial jakiekolwiek pole do wielu interpretacji, to byn sie nie czepial. Tak kliknalem z ciekawosci, co tam ludzie lajkuja, przebieglem oczami, zjechalem na komentarze i mi idealnie podeszly do tematu. Ale generalnie tak jest w mediach ostatnio, ze uzycie jakichs fraz, czy slow, powoduje, ze przestaje byc istotne co ktos chcial powiedziec. To juz publicznosc ocenia, co chcial powiedziec.
Październik 30th, 2014
Dlatego trzeba oszczędzać ludzką mowę, jak rzekł pewien katatonik.
Październik 30th, 2014
Albo nerwy.
Październik 30th, 2014
Pawle, to ja odebrałam ten tekst jako niemiły bo agresywny, to moja osobista reakcja i próbowałam to jakoś wyrazić. Tylko tyle.
Październik 31st, 2014
No nie będę bronił tekstu, bo ani nie pisałem, ani mnie nie zachwyca. W sumie bardziej obserwacja komentarzy mi się wydała ciekawa, no ale to już chyba jasne. Różne rzeczy bym mu zarzucić mógł, ale akurat agresywność..? I to wobec żeńskiej części czytających? No to ciekawe. Serio, tego jednego akurat w tym tekście nie odnajduję. Mnie się on kojarzy z takim antyporadnikiem dla psychologów, który kiedyś lubił wisieć po różnych psychologicznych poradniach. Trzymaj się tylko jednej szkoły, bądź lojalny wobec swoich mistrzów, jak oni kogoś nie lubią, to ty też, porzuć życie prywatne, przeszkadza ci w pracy itd. Sporo osób to kserowało i przyczepiało w rejestracjach. Genialne nie było, ale nie przeszkadzało. Jakoś nie czułem, żeby to było agresywne wobec kogokolwiek. No i też chyba nikt nie miał kłopotu z wyczuciem, że to nie jest na serio.
Listopad 3rd, 2014
No tak, to była moja „osobista” reakcja, widocznie ten tekst –obiektywnie rzecz biorąc taki, jak piszesz, przekorny—coś we mnie poruszył. Ale masz rację, on nie jest obiektywnie agresywny.
Listopad 6th, 2014
Reply to “„U schozofrenika całe Symboliczne jest Realne”, cz.2 – reinkarnacje”