„Neurotyk wyobraża sobie, że jest perwertem, by ochronić Innego”


Każda religia, czy to system, czy tylko wersja „para”, wabi każdego sloganem, że ich propozycja nie zna granic. Ani wiek, ani czas, ani przestrzeń. Jakaś edycja Jednego kierowana do wszystkich. Paradoksalnie kapitalizm czyni to samo. Wabiąc hasłem „komórka, komputer, plazma dla każdego” staje się parareligią, w której rozkoszowanie się (lacanowskie jouissance) widziane jest jako sprężyna nowej wiary. Pewnie nie będę daleki od prawdy wskazując na założycielski slogan tej nowej wiary; „każdy człowiek ma prawo do szczęścia”. Dziwny to koncept, zapewne najbardziej podejrzany ze wszystkich wymyślonych przez ludzkość. Co uszczęśliwia człowieka? Czy wiadomo wam, ty kobieto, i ty mężczyzno, co ciebie uszczęsliwia?

Gdy przyjrzycie się badaniom socjologicznym („turn your head around”) wyczytacie w nich znamienną rzecz. Mniej więcej 80% ludzi, niezależnie od kultury, terenu, czasu i wieku twierdzi, że szczęściem jest rodzina oraz związek trwały dwojga ludzi. W tradycyjnej formule życzeniowej życzymy komuś szczęścia (na pierwszym miejscu), zdrowia (czyli braku bólu, na drugim miejscu) i pomyślności (czyli braku braku pieniędzy, na trzecim). To też nie przypadek. Lecz najbardziej frapuje naiwność socjologów, gdy zważy się, że oni naprawdę wierzą w swe wyniki. Ludzie chcą naprawdę żyć w rodzinach i związkach, myślą. Więcej, zdrowie też od tego zależy, jak twierdzą medykolodzy. Problem w tym, że ludzie uważają za szczęście to, co gdy już się w ich życiu ziści, opisywane jest jako pasmo nieszczęść. Ludzie opisują szczęśliwe rodziny i związki istniejące gdzieś indziej („wsiowi” szukają tego w mieście, a „miastowi” na wsi – ach ta posiadłość nad rozlewiskiem!), tyczące kogoś innego („dlaczego inni mają szczęście?”) lub mające miejsce w innej epoce („moi dziadkowie, ci to się kochali”). Doświadczenie ludzi jest odwrotne do tego co mówią – pewnie dlatego stoicy i piewcy cnoty umiarkowania zachęcali do tego, by cieszyć się tym czego się nie ma. Czy istnieje wyjaśnienie tego paradoksu, nazywania szczęściem tego, co przyczynia się do nieszczęść?

Oczywiście, że tak. Jeśli ludzie na skalę masową uważają, że szczęściem jest rodzina i związek, a szczęśliwe rodziny i związki widzą jako wyjątkowy wyjątek, to musi stać za tym jakiś powód. A co Wy na to, jeśli powiem, że ludzie mówią to co twierdzą w badaniach socjologicznych, bo w ten sposób ochraniają Innego, a tylko przykrywają to gadaniem o rodzinie czy związku jako szczęściu?

Neurotyk to typ nastawiony na ochronę Innego (rodzinę, małżeństwo, związek, ale i tradycję, dziedzictwo itd.). Dla niektórych jest dziwne, że to robi. Twierdzą, że nie ma sensu tego robić, albo, że wszyscy tak robią (łącznie z całymi państwami). Nie jest to prawdą. Pokażę to w przypadku inwertyków – żądają tacy prawa do bycia małżeństwem lub/i rodziną, lecz z zupełnie innego powodu. Neurotyk jest misjonarzem ochrony Innego i w całym tym swym posłannictwie wyraża podmiotowe wahanie i skłonność do oszukiwania siebie. Lacan napisał wprost „Neurotyk oszukuje”; widzimy to w neurastenicznych wahaniach Woody Allena, robiącego co się da, by nie zająć stanowiska vis-a-vis prawdy, w komediach romantycznych, w których iluzja przedstawiana jest jako prawda, a nawet w filmach pokroju Stevena Seagala, w których wybór jest tylko między kłamstwem a kłamstwem, a największą nieprawdą jest kobieta. To reguła – tam gdzie waha się neurotyk, tam chroni Innego jako gwaranta prawdy („żydostwo” dla Allena; ten, który błogosławi związkowi w romantic comedy; ten, który legalizuje prawdę nienawiści, ksenofobii, czy mizoginizmu w Seagalowskicj łubu-dubu).

Lecz to nie wyjaśnia skąd pochodzą neurotyczne wahania i oszukaństwa. Wyjaśnia tylko skutki. By wyjaśnić pęknięcie neurotyczne zauważmy jak bardzo bohater Allena jest odrażający, jak brudni są bohaterowie romantic comedy i jak zły jest bohater Seagala. Czy to będzie zrzęda, gładysz tudzież zabijaka, ma on interes w Innym; tym większy, im większym negatywem się posługuje. Negatyw taki służy podtrzymywaniu kwestii utrwalającej wahanie: czy jestem pragniony? Negatyw taki umożliwia także artykułowanie domagania w formie uniwersalnej, czyli domagania się miłości dla siebie („jestem jaki jestem, więc mnie kochaj”, „nie podobam ci się, to zjeżdżaj” itp. mądrości neurotyków).

Neurotyk wierzy w miłość, którą zakłada że miał, zanim mógł ją zapamiętać. Taką nieznaną miłość ukuto nazywać miłością bezwarunkową. Tymczasem neurotyk zna tylko warunkową („kocham ciebie bardzo, ale jak pojedziesz ze mną na święta do rodziców, to będę kochął/a bardziej”). Miłość bezwarunkowa jest tylko metaforą odnajdywaną w figurze Boga, rodziny, małżeństwa, związku, porozumienia, rozumienia, sprawiedliwości, miłości matek itp.

Cóż, miłość pozostająca poza pamięcią własną to miłość samego siebie; gdy człowiek wkracza w drugi narcyzm, staje się ona tylko powabem, czarem. To między innymi dlatego neurotyk ochrania Innego – ma on gwarantować, że czar nie jest tylko złudzeniem, że pochodzi od realnego obiektu. Zagadkowość tego obiektu, zawsze kochanego, zawsze pożądanego, nigdy nie gasnącego w miłości, napędza życie neurotyka („pragnienie neurotyka to bycie fallusem”). Jak być takim obiektem, oto pytanie, które napędza jego życie wewnętrzne.

Rzeczywistość psychiczna neurotyka jest perwersyjna, by dać szansę Innemu na miłość. Jest jak wyzwanie rzucone Innemu – jesteś po to, byś mnie kochał; po nic innego nie jesteś. Neurotyk jest jak syn/córka marnotrawny/a – pyta się Innnego: czy mnie pragniesz, czy mnie kochasz?

Inny jest waunkiem sine qua non neurotyka. Ten typ nie wyobraża sobie miłości prowokowanej oksytocyną i feromonem, bo co wtedy byłoby jej obiektem?

KP

P.S. Cytat tytułowy pochodzi z „Działanie obalające podmiotu a dialektyka pragnienia w nieświadomości freudowskiej” z roku 1960, w E; 825

Cytat w tekście „Neurotyk oszukuje” znajduje się w „Psychoanaliza i jej nauczanie” z roku 1957, w: E, 451

Cytat „Pragnienie neurotyka to bycie fallusem” do znalezienia w „Kierowanie leczeniem i zasady jego oddziaływania” z roku 1958, w E, 642

Cytat angielski: „Turn your head around” to fragment z tekstu utworu słuchanego przeze mnie podczas pisania tego wpisu. Oto on: „the road has so many turnings; that it’s to make a choice; to run ahead…or to follow; and in the middle of the journey I can hear a voice…crying low; what’s your name boy, what’s jour name boy? Turn your head around, turn your head around, turn your head around, see where you came from, see who you are”. Jeśli chcecie posłuchać to chodzi o utwór Rare Bird o tytule „Turn your head” – warto posłuchać tej muzyki.

Pewne fragmenty tego wpisu pochodzą z brudnopisu tekstu o klinice, nad którym zacząłem pracować.


5 Comments, Comment or Ping

  1. Joshe

    Czytam, ten tekst i odhaczam co histeryczne na prawo, co obsesyjne na lewo :)

    To moje nowe hobby! W głowie przykazanie jedno, że różnica nie przebiega na poziomie symptomów, a nawet ich grup, ale na poziomie fantazji i struktur. Powyżej jest sporo fantazji.

    Marzec 20th, 2014

  2. Joshe

    W sumie mogłabym w tabelkę rozrysować co napisane powyżej :) Dobrze jest mieć hobby w życiu :)

    Marzec 20th, 2014

  3. Joshe

    Histeryk chroni Innego, ustawia jako „master” i kastruje, sam ustawiając się w pozycji fallusa. Obsesyjny Innego uśmierca – słyszałam ostatnio.

    Neurotyczn oszukaństwa to histeria, neurotycznego wahania to obsesja.

    Niemniej powyżej wychodzi mi zdecydowana przewaga histerii.

    Marzec 20th, 2014

  4. Renata

    Trochę mi się ten Inny wydaje uproszczoną konstrukcją (podkreślam—„wydaje mi się”, nie mam pewności, bo nie jestem obeznana z konstrukcją Innego w psychoanalizie). Ale Inny w religiach nie obiecuje tylko wiecznego zbawienia, oświecenia, etc. ale przede wszystkim mówi i daje znaki jeszcze innego rodzaju. A co mówi? No, spróbuję wczuć się w Jego Innego rolę i pofantazjować:
    ” Wiem, chcesz być szczęśliwy. Sęk w tym, że nawet nie wiesz, czym jest szczęście. Mami cię tv, pełny sklep, erotyczny odjazd, fuga Bacha, własna elokwencja,etc. Ale to nie to, bo gdyby to—byłbyś spokojny i ugruntowany. Jesteś człowiekiem, szczęścia trwałego znać nie możesz, nieboże. To mówię Ja, Inny. Ale że jestem częścią Ciebie, albo jestem w części Ciebie, albo jakoś tam rezonujemy, to Ci powiem—szukaj, szukaj, szukaj, a po drodze może się czegoś dowiesz, poczujesz, przejrzysz, bo wiesz można zacząć i od słowa „szczęście”, bo same słowa donikąd nie prowadzą, albo wszędzie, a my zobaczymy dokąd doprowadzi Ciebie wymawiane Twoim głosem słowo „szczęście”? Możemy zobaczyć, tylko czy na pewno chcesz zobaczyć? Bo może się okazać, ze to dla Ciebie za dużo. A może nie? Powodzenia, prowadzę dyskretnie. Twój budda (bóg, etc.)”

    Marzec 22nd, 2014

  5. Renata

    Osobiście mam do takiego Innego zaufanie i wielokrotnie doświadczyłam jego dyskretnej pomocy. Ale może w psychoanalizie ten Inny to nie to.

    Marzec 22nd, 2014

Reply to “„Neurotyk wyobraża sobie, że jest perwertem, by ochronić Innego””