„Słuszność powinna być zawsze…(no, po której ze stron?)”


Komentatorzy toczą spór. Co widzimy? Że różnica między płciami istnieje; jeśli X. mówi a, to Y. mówi b; Y. nie mówi -a, mówi jakieś b. Co na to psychoanaliza? Tylko tyle, że porozumienie mogą znaleźć tylko w łóżku – mogą, nie koniecznie znajdą; w tym miejscu do zażywania przyjemności, też jedno może mówić a, a drugie b. Schemat ten znajdziecie w krystalicznej postaci w serialu „Seks w wielkim mieście” – w nim do łóżka chodzi X+a i Y+b. W rezultacie łóżko przestaje dostarczać przyjemności.

Wspomniałem o kobiecie fallicznej. Interesujące jest to, że tylko facet zadał pytanie, przedstawił problem. Załóżmy, że taka kobieta istnieje (oczywiście, ja wiem, że istnieje), jakie to niesie za sobą konsekwencje? Jedną z nich jest, nie da się ukryć, karmienie publiczne cyckami. Pada wątpliwość wyrażająca coś z rodzaju uprzedzeń człowieka współczesnego: współczesność jest fajna, dawność była nie fajna, dzisiaj bobasy mają fajnie, drzewiej tak nie miały. Gdzie aliści leży racja?

Psycholożyca (to całkiem poprawna forma, skoro ministra uchodzi za fajną) Ohme (skoro życa, to poprzedzanie nazwiska afirmatywnym wywoływaczem „pani” jest niepotrzebne, a nawet seksistowskie) twierdzi, że kontakt z nagością nie szkodzi (fajny jest, nie?), a dawniej był przyczyną znerwicowania przez tabuizację nagości (gdy teraz wszelako powiem, że nagość ani odkryta, ani zakryta nie ma związku z nerwicami, to psycholożyca, jej Y. doda do tego jej b; no i mamy cud psychologię – prawdą jest, że nerwice nie mają związku z nagością i prawdą jest, że mają). Tyle racji, ile Ygreków. Jeżeli jakiekolwiek b dodamy do jakiegokolwiek Ygreka, uzyskamy kobietę falliczną, kobietę identyfikującą się z fallusem na poziomie wyobrażeniowym, czyli z fallusem jako symptomem, z całym jego ustrojstwem, od narcystycznego nadęcia i bufonady, po samozaspakające poczucie uzyskania kompasu, pozwalającego bezbłędnie namierzyć azymut wiodący przez życie.

Czytam list z dzisiejszego numeru WO. W nim to jakiś facet opisuje sytuację komiczną. Ze swoją kobietą, oczywiście feministką, wybrał się w podróż. Sam miał walizeczkę na kółkach, ale ona wielką torbę podróżną ważącą tyle co ona sama (co tam zapakowała? Zapewne gadżety służące maskaradzie). Bidula, w szpilkach i tipsach, w makijażu i akuratnym odzieniu (pisz, wymaluj, szpilki na Giewoncie) targa zawzięcie cały ten majdan, tracąc mnóstwo potu i skrywanych łez; odmawia wszelako konsekwentnie propozycjom faceta, że on ten jej majdan weźmie na siebie. Tym jest maskarada kobieca! Nie jest nią targanie majdanu – to tylko skutek identyfikacji z fallusem (ja też umiem, ja też mogę, niczym nie różnię się od ciebie). Maskaradą jest tu nikomu nie potrzebna, nie na miejscu, defilada gadżetów kobiecości (tipsy, szpilki itp.). Cała ta maskarada służy tylko wyrażeniu: jestem kobietą (noszę przecież szpilki, tipsy i cud makijaż), która jest równa mężczyźnie, bo targa cały majdan (symbol falliczny), ergo, jest kobietą posiadającą fallusa. Facet jej jest postacią śmieszną w inny sposób, czymś w rodzaju Benny Hilla. Chce pokazać, że on też ma fallusa, tyle że papierowego. Chce fallusem imponować, czego nie życzy sobie jego pani…i kółko się zamyka – mamy parę, w której ona wierzy, że fallusa posiada i jego, który nie jest jego pewny, nie jest pewny swego [fallusa].

Tymczasem fallus jest po stronie słuszności, po stronie racji i pewności. Dajmy na to przykłady. Ustąpienie miejsca dla ciężarnej – czy należy pytać się: „czy chce pani usiąść?”. What you got it is what you see! Miejsce zwalnia się, a co zrobi z tym cężarna to jej sprawa. Dżwiganie ciężarów, zakupów itp. – o tym, że ciężar jest za duży decyduje fallus (czyli znaczący wszystkich innych znaczących, a co za tym idzie znaczonego też). Facet z listu po prostu rozmija się z ciężarem; jeśli ciężar jest za duży, to po prostu wyjmuje go z dłoni kobiety i zaczyna dźwigać – jakiejkolwiek zgody jakiegokolwiek Innego do tego nie potrzebuje. Co zrobi kobieta? To jej sprawa. A najbardziej dziwne jest to, że jest on gamoniowaty; zupełnie nie zauważa po co ona dźwiga. I tu wracamy do reklamy KFC – ona robi to po to, by on zdjął swój blezer (wziął z jej rąk torbę) i zaczął dźwigać. Wszelako, by to sprawdzić, należałoby to zrobić. Jestem pewny, że o to właśnie chodziło.

Wracamy do karmienia piersią w miejscach publicznych. To przejaw falliczności kobiecej, traktowania bobasa jako fallusa, lub piersi jako fallusa. Wyjmujemy ciężar z dłoni, gdy jest on ZA DUŻY, a nie dlatego, że jest to ciężar. Podobnie z bobasem; karmimy go, bo jest ZA MALUTKI (zwykły miesięczniak, ale już nie roczniak), lub ZBYT GŁODNY, a nie że jest bobaskiem, przyszła pora na karmienie lub jest tylko głodny (tzn. jeszcze nie domaga się karmienia), czy też prawdziwy horror – bo musi być karmiony piersią. Fallus nie pyta o zgodę Innego (podręczników, książek, babuszek, pielęgniarek środowiskowych, dietetyczek, mamek itd). Roczniak może być także bez większych skrupułów karmiony butelką i to przez kogokolwiek. Fallus także pełni centralną rolę dyskryminatywną (żeby odróżnić od dyskryminacyjnej); pozwala odróżnić roczniaka od miesięczniaka, głodnego od zbyt głodnego, pierś od cyca. Nieszczęśliwie, fallus jest w polu ewentualności, a nie konieczności; to podmiot bierze odpowiedzialność za pewność, jest pewny fallusa, tzn. że dziecię jest ZBYT głodne,  a nie tylko głodne. W tym miejscu Lacan spotyka Winnicotta – wystarczy być dość dobrą matką (ewentualność), a nie być koniecznie dobrą matką (konieczność). To bardzo istotne, albowiem ewntualność rządzi miłością, a konieczność rządzi jouissance. W każdej takiej dyskusji, czy dotyczącej publicznego karmienia piersią, tudzież wystawiania dziecka na „naturalny” kontakt z nagością dorosłych, i nie tylko, trzeba odróżniać aspekt miłosny od aspektu jouissansowania. To ten ostatni ma być gdzie indziej, być ekstymny(poza osią dyskursu), a nie intymny (być w centrum).

Dlatego tak naiwne są argumenty odwołujące się do naturalności golizny, czy karmienia piersią. Równie naturalną czynnością (o ile nie bardziej naturalną) jest defekacja, czy spółkowanie, pierdzenie i wymiotowanie. Mother’s nature son zostawmy fantastom i infantylnym neurotykom. Nawet pani Ohme releguje spółkowanie, a zapewne i defekację z ich naturalności, sprawiając, że stają się one „żenującymi”, przy okazji nie zauważając, że naturalne w życiu człowieka jest „żenujące”, a nie naturalne (eksponowanie, dawanie do zobaczenia nagości) staje się rzekomo naturalne (uderzają u współczesnych psycholożyc i psychologów braki w wiedzy- u wszystkich zwierząt eksponowanie, imponowanie nagością ma zawsze charakter seksualny, będąc przygotowaniem do kopulacji). Fallus dyskryminuje, bo fallus nazywa. Nawet pani Ohme, która bez skrępowania ujawnia dzieciom cielesną nagość, zaniepokoiłaby się prośbą dziecka: Tato, pokaż mi swego siusiaka (podobno tego samego, co na codzień widzi dziecko dzięki bezpruderyjnej nagości swego ojca). A przecież są to dwa różne siusiaki. Dlaczego?

Zakończę uzupełniając tytułową myśl: „Słuszność powinna być zawsze po swojej stronie”. Żadnej innej.

KP


20 Comments, Comment or Ping

  1. Joshe

    Karmienie cyckami to taki żart na miarę chłopaków z osiedla, pozwala na dystans i zachowanie tego co intymne przed publicznym okiem właśnie.

    Mnie zawsze bardziej interesują praktyczne strony spraw. Dyskusja o naturalnosci jest zawsze absurdalna. A praktyka jest taka, ze albo siedzisz z niemowlakiem w izolacji w domu, albo karmisz w miejscach publicznych.

    Sierpień 10th, 2013

  2. Joshe

    A jeszcze co do mocy dyskryminacyjnej falusa (nie mylić z dyskryminującą) – co kraj to obyczaj głosi polskie powiedzenie.

    W Polsce owszem ustąpienie miejsca, czy ofiarowania czegoś dokonuje się i ofiarujący nie czeka na zgodę biorcy, nie czeka na dziękuję – robi to dyskretnie i już. Młodsze panie paradują w szpilkach a panowie spoglądają, starsze panie oczekują, że im się miejsca w tramwaju ustąpi.

    W krajach Anglo ustąpienia miejsca starszej pani będzie obraźliwe, a ofiarowania czegokolwiek bez pytania niegrzeczne, dlatego formułka „would you like” jest jedną z uniwersalnych, do znudzenia.

    W Japonii w środkach publicznego transportu to panie muszą ustępować miejsca starszym panom, zwłaszcza panie młode.

    Co do paradowania w szpilkach. Zawsze śmieszy mnie jak rozmawiam z kobietami z krajów Anglo, które miały przyjemność Polskę odwiedzić i je denerwuje i stresuje, że jest przyzwolenie, że ludzie się patrzą. Panowie anglosasi za to relacjonują, że wydaje im się, że są w Polsce tacy atrakcyjni, bo wszystkie dziewczyny się patrzą, do czego przezwyczjeni nie są. Pamiętam też relację dwóch koleżanek Szwedek, dla których wycieczka do Indii była traumą ogromną, bo mężczyźni otwarcie gapią się i robią to z bliska, potrafią podejść i przystanąć i się patrzyć. Znam też Polki, ktore uwielbiają Włochy i mówią – tam to dopiero można się dowartościować za to „bela bela!” wszedzie. Dla mnie natomiast szokiem był pobyt w Tokyo, gdzie tyle ludzi, a nikt na mnie nie spojrzał, jakby wszyscy niewidzialni. Mam też taką koleżankę Polkę, ktora mówi, że nie lubi Londynu, za tą niewidzialność, że ją to męczy. A Londyn to jeszcze nic w porównaniu z Japonią.

    Był taki obrazek… Zawsze zastanawiam się, co by zrobił polski prezydent…

    http://www.flickr.com/photos/23archiefdingen/4862515805/lightbox/

    Sierpień 11th, 2013

  3. Hannah

    Joshe, jeśli uważasz, że jest normalne publiczne wyjmowanie piersi do karmienia dziecka, proponuję abyś wyszła jutro z obnażonymi piersiami np. po bułki do sklepu (bez dziecka). I bardzo proszę, nie racjonalizuj, ok? :)

    Sierpień 12th, 2013

  4. Joshe

    I jeszcze wrzucam w Google piękną
    Mirandę kerr i mówcie sobie co chcecie

    https://www.google.com.au/search?um=1&safe=off&client=safari&hl=en&biw=1024&bih=672&tbm=isch&sa=1&ei=sQoJUrnGMIjxlAX5hIDQAg&q=miranda+kerr+breastfeeding&oq=miranda+kerr+breastfeeding&gs_l=img.3..0l4j0i24l2.2808.4321.0.5208.6.6.0.0.0.0.226.1062.1j3j2.6.0….0…1c.1.24.img..5.1.223.GJ2UOdiHVjQ#

    Sierpień 12th, 2013

  5. Joshe

    Serwer nie przepuścił mojego wcześniejszego komentarza, być może, że względu na dużą liczbę linków. Napisałam Hannah, że nie mam czego racjonalizować, o ja jestem zakochana w obrazie kobiety z dzieckiem. Mówi się, że Freud nie znał kobiety, za to Klimt miał ją w każdej kresce, polecam szkice Klimta, są niesamowite. W tym obrazie jestem min zakochana

    http://www.allposters.com.au/-sp/Mother-and-Child-detail-from-The-Three-Ages-of-Woman-c-1905-posters_i2704675_.htm

    Sierpień 12th, 2013

  6. Joshe

    Pisciłam też dwa linki z naklejkami jakie instytucje, kawiarnie i restauracje umieszczają na drzwiach w Australii

    http://crunchydomesticgoddess.com/wp-content/uploads/2007/10/veryfinalstickerforcafepress.jpg

    Sierpień 12th, 2013

  7. Hannah

    Joshe, za Viki: Mechanizmy obronne ? pojęcie wprowadzone przez twórcę psychoanalizy, Zygmunta Freuda i przejęte przez współczesną psychologię. Oznacza metody radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami w celu ochrony osobowości (ego), zmniejszenia lęku, frustracji i poczucia winy. Na ogół są one nawykowe i nieuświadomione.

    Napisałaś „mówi się” to znaczy kto KONKRETNIE tak mówi?

    Byłaś już po bułki z wywalonymi na wierzch piersiami?

    Sierpień 13th, 2013

  8. Paweł Droździak

    Nie jestem pewien, czy pomysl badania kwestii karmienia piersia bez dziecka nie zaburza warunkow badania. Moze zeby zrozumiec problem trzeba miec nie tylko piersi ale i dziecko?

    Sierpień 13th, 2013

  9. Hannah

    Paweł, nie chodzi mi o żadne badanie!
    Że powtórzę za autorem bloga: „Wracamy do karmienia piersią w miejscach publicznych. To przejaw falliczności kobiecej, traktowania bobasa jako fallusa, lub piersi jako fallusa.”
    A ode mnie:… i jest to przejaw tej falliczności niezależnie od tego, jak kobieta będzie to swoje działanie potem tłumaczyć (racjonalizować).

    Sierpień 13th, 2013

  10. Hannah

    I jeszcze co znalazłam na blogu a propos kobiety:
    „Dziś uwag jeszcze kilka odnoszących się do komentarzy ? generalnie odniosę się także do kobiet, nie do jako typów, które prowokują niektórych do zgrzytania zębami, ale do cech uniwersalnych tych nadzwyczajnych stworzeń. Nie jest ich dużo, tych cech ma się rozumieć. Wspomnijmy zatem o punkcie grawitacyjnym bycia kobiet, czyli Nic, nazwanego także Minus, którego współrzędną jest przesławne Encore, ?Jeszcze? kobiecego niezadowolenia i niezaspokojenia. To Nic, ten wyraz niekończących się pretensji, zarzutów w stosunku do Innego. Odpowiedzią na to jest Skromność, kolejna uniwersalna cecha kobiet, której to współrzędną jest z kolei woal chcący zakryć tenże Minus, Nic. Skromność zobaczycie zarówno w rumieńcu niewieścim, jak i w zakłopotaniu nadobnej płci, gdy panowie wlepiają w nią swe gały. Trzecią z cech jest Szacunek, którego żąda się w koło, czy zasłużony czy nie zasłużony. Można nawet stworzyć swoisty dekalog związany z szacunkiem: 1. Nigdy kobiety nie uderzaj, 2. Nie drwij z niej, 3. Nie krytykuj publicznie, 4. Nie śliń się na jej widok, 5. Nie okazuj zniecierpliwienia, 6. Nie okazuj zainteresowania inną gazelą w jej obecności, 7. Nie miej jej za złe Nic, 8. Nie bądź przy niej mężczyzną, 9. Nie wymagaj od niej Nic, 10. Nie bądź sobą.”

    Sierpień 13th, 2013

  11. Joshe

    Ojej ile to można się nauczyć, jak się zachowywać i nie i podstaw psychologii i definicji podstawowych.

    Ten, który mnie tu przyprowadził dawno sobie poszedł, a ja muszę się z tego wyplątać.

    I chyba muszę przyznać, że ja jestem z tych falicznych, po bułki jeżdżę moją nową mazdą, pracuję ciężko i studiuję już ponad lat 10, dziecko sobie też lubię potrzymać i napędza mnie pasja zawodowa czysto i lubię sobie zrobić dobrze, a nie tylko być przedmiotem robienia. Także rację przyznać muszę stronie przeciwnej mimo, że wcale po żadnej ze stron się nie ustawiałam ani ustawiać nie chciałam. Sky is the limit ;)

    Sierpień 13th, 2013

  12. Paweł Droździak

    Hannah slowko „badanie” moze miec wiele znaczen. Kiedy rozwazamy to tez w jakims sensie badamy. No i tak wlasnie czuje w tych rozwazaniach nadmiar perspektywy kogos kto absolutnie widzi biust zawsze jako to samo za to brak takiej calkiem praktycznej perspektywy osoby ktora karmi piersia a chcialaby wyjsc z dzieciakiem spotkac sie z kumpela, zrobic zakupy, posiedziec w parku i oddac plyte do wypozyczalni a dzieciak sobie zyczy zjesc. Nie wiem czy on jest wtedy fallusem ale prowadzenie wozka z drqcym sie wnieboglosy sinym od wrzasku szesciotygodniowym zawodnikiem przez pol godziny do przyjemnosci raczej nie nalezy. Zbadane. Moze to nie kobieta racjonalizuje tylko obserwator ma problem z faktem, ze nie moze przestac widziec piersi w sposob wylacznie seksualny niezaleznie od rzeczywistego kontekstu w jakim ona wystepuje?

    Sierpień 13th, 2013

  13. Joshe

    Paweł, tak do czapy, masz bardzo ładne to credo – cytat na stronie, mogłabym się sama pod nim podpisać, lub raczej dopisać.

    Wrzucam w Google!

    Sierpień 13th, 2013

  14. Joshe

    Google ma moce magiczne. Pozostaje mi pogratulować, z opóźnieniem, tego trzeciego.

    Sierpień 13th, 2013

  15. Paweł Droździak

    Dziękuję bardzo :)

    Sierpień 13th, 2013

  16. Jacek

    Panie Pawle, mi się wydaje, że ta kwestia falliczna w karmieniu piersią jest w tym jak się o tym mówi. To znaczy kobiety mówią: to moje cycki i moje dziecko, więc się odwal. Z drugiej strony równie dobrze można karmić piersią poza domem, ale nie publicznie. Moim zdaniem. Zresztą z tego co pamiętam, chociaż piersią nie karmiłem – to nawet te małe dzieci chyba nie chcą jeść tak nagle, znienacka? Przecież wiadomo mniej więcej kiedy.

    Sierpień 15th, 2013

  17. Jacek

    A jeszcze a propos fallusa – nie macie wrażenia, że robi „on” z nas idiotów? Kobietom każe ciągle pokazywać co fajnego mają, a to fajne to i nogi i dziecko i praca i partner i wiele innych rzeczy. A mężczyznom robi tak jak w tym wpisie: ” od narcystycznego nadęcia i bufonady, po samozaspakające poczucie uzyskania kompasu, pozwalającego bezbłędnie namierzyć azymut wiodący przez życie.”

    Czy to nie w kółko to samo?

    Sierpień 15th, 2013

  18. Paweł Droździak

    Panie Jacku mnie się zdaje, że akcja wywołuje reakcję. Dziecko niedługo po urodzeniu chce jeść co dwie, trzy godziny. Czasem rzadziej, czasem częściej ale generalnie karmi się takiego stworka na żądanie bo ciężko go w tym okresie na frustracje wystawiać. Kiedy się jest poza domem to zawsze jest się w przestrzeni publicznej. Pewnie gdyby nie publiczne wypowiedzi facetów w rodzaju JKM o skandaliczności takiego karmienia to i nie byłoby wariackich akcji wspólnego karmienia na dworcu. Mnie nigdy nie przyszło do głowy, żeby takie karmienie traktować jak akt nudyzmu.

    Być może rzeczywiście istnieją panie, które znajdują osobliwą przyjemność w karmieniu specjalnie na oczach osób ogarniętych abrahamiczną obsesją i nawet jestem w stanie to zrozumieć. Tylko gdzie tu jest początek? I czy to dziecko bez tej publiczności nie byłoby głodne? Kiedy są z dzieckiem sam na sam to nie karmią, tylko czekają aż na ulicę trzeba będzie wyjść i specjalnie cyrklują, żeby wypadło w windzie?

    Żeby wyluzowana i postępowa mogła karmić pokazowo potrzebny jest kołtun który dostarczy tła. Nie ma kołtuna, nie ma tematu. Ja się dowiedziałem o tym karmieniu od JKM. Wcześniej bym nie zwrócił pewnie nawet uwagi.

    Sierpień 15th, 2013

Reply to “„Słuszność powinna być zawsze…(no, po której ze stron?)””