W międzyczasie (8)


Poczytałem ostatnie komentarze i…pomyślałem: no nie, przecież one trafiają obok; powiedz kobieta falliczna, a usłyszysz kobiecość. Nie, to nie tak.

Ostatni wpis dotyczył kobiet fallicznych, w żadnym razie kobiecości. Więcej, poważyłem się w nim na określenie efektu, jakim falliczność odciska się na kobiecie mianem maskarady, pastiszu kobiecości. Poważyłem się na coś, na co poważyła się z górą 80 lat temu kobieta, Joan Riviere, twórczyni pojęcia maskarady kobiecości. (Miano pastiszu pochodzi, wedle mojej wiedzy, od J.A.Millera). Maskarada odpowiada precyzyjnie wyobrażeniowości defilady, pokazu, pokazu tego, co uchodzi za sensu stricte właściwość bycia kobietą. Te wszystkie konkursy na miss tego czy owego, ta defilada maszerujących ciał pokazuje jedynie Nic w miejscu zawzięcie poszukiwanym przez jurorów. Ci z kolei szukają rzekomo kobiecości, lecz nikomu się to jeszcze nie udało. Znajduje się miski piękności, miski wdzięku, miski uroku, czaru, powabu, sympatyczności – żadnej nie okrzyknięto miską kobiecości. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego w rezultacie defilady widzimy szczudłowaty sposób chodzenia, dyndanie tego i owego i całą śmieszność chodzenia w szpilkach?

Ano dlatego, szanowni czytelnicy, że upragniona kobiecość lokuje się w całości poza fallicznością. W obszarze falliczności może się ona ukazać tylko jako maskarada, pastisz tego, co miałoby być właściwością jedynie kobiet (w psychoanalizie mówi się wtedy o matkach fallicznych, kobietach z członkiem itd., tyle że takie typy nie mają z kobiecością nic wspólnego; bywają atrakcyjne, ale nie bywają piękne).

Oczywiście, jest się kobietą gdy w pracy chodzi się w szpilkach, lecz jest się nią również gdy chodzi się boso. Samo założenie szpilek nie przydaje kobiecie kobiecości, tym bardziej, że szpilki lokują się w męskim obszarze seksuacji – jako symbol falliczny i unaoczniona obecność obiektu męskich fantazmatów. To, co chciałem ostatnim razem powiedzieć, ale niezbyt mi się udało, dotyczyło tego, że noszenie szpilek, w ten czy inny sposób, jest płaceniem okupu przez kobietę za możność przebywania w świecie mężczyzn – by zachować status kobiety (czymkolwiek by on nie był), kobieta falliczna wkłada szpilki, by głosić ostentacyjnie, że jednak jest kobietą. Tylko dlaczego obwieszczać edyktem, że się jest kobietą? Nie wystarczy nią być?

Otóż nie wystarcza nią być – taka jest obserwacja Freuda, ale i Joan Riviere, Heleny Deutsch, Lou-Salome. Kobiece w kobiecie jest to, co leży poza fallusem, poza aresztem falliczności. Toć większość kobiet wie, że falliczność to srogi okup. Gdy założy szpilki pojawiają się absztyfikanci, pojawia się zainteresowanie i istny wysyp form emablowania. Gdy zzuje z siebie szpilki, zainteresowania jest jakby mniej, aż po zanik istnienia w postaci bycia niezauważaną. Czy kobiece w kobiecie na zawsze zależy od falliczności, a przez fakt, że istnieje tylko jedno libido, męskie (nie mylić z libido mężczyzn), od mężczyn?

Jasne, że nie. W tym punkcie nawet Freud nie był dogmatykiem – stąd jego ekskursja w kierunku orgazmu pochwowego. Tylko ekskursja, a nie wyprawa konkwistadorska; o ile w polu snów śmiało wyruszył w nieznane, o tyle w polu kobiecości zatrzymało go pytanie własne: czego chce kobieta?

Wiem, że to niełatwa i wyjątkowo zamglona kwestia, lecz mam nadzieję przybliżyć ją Wam poruszając rzeczy przedstawione w najnowszej reklamówce KFC. W niej dwie panie i dwóch panów udają się na piknik taszcząc wielki kubeł kawałków kurczaka a la KFC. Ledwo się rozkocowali, gdy lunęło z nieba rzęsistym deszczem. Panowie rzucają się do zdejmowania górnego przyodziewku. Panie szczęśliwe i ucieszone widokiem tego oczekują z rozochoceniem w oczach na…panowie możliwie jak najszybciej okrywają wielki kubeł z kurczakami swym przyodziewkiem, co wyraźnie ambarasuje panie, czyniąc je nieszczęśliwymi. Lecz oto wiatr rozgania chmury, panowie odkrywają kubeł i wręczają paniom KFC-owski smakołyk. I znów szczęście i radość wkracza na lica pań i panów.

Zadamy sobie teraz kilka pytań:

1. Skąd bierze się moc panierowanego kurczaka a la KFC, moc uszczęśliwiania i wywoływania radości?

2.Co właściwie spowodowało głębokie rozczarowanie pań, gdy blazery posłużyły za przyodziewek udek i skrzydełek?

3.Dlaczego panie, gdy lunął potop, nie zerwały się i nie wtuliły w panów, tylko zdecydowały się na moknięcie i co spowodowało ich ambaras?

4.Dlaczego tak trudno jest sobie wyobrazić, by panie posiadające blazerki rzuciły się do zdejmowania ich, by przykryć moknących panów?

5.Jak na te pytania odpowiedzieliby genderyści i różne typy femi?

KP

P.S. W planach było zajęcie się „aferą goliznową” Agnieszki Radwańskiej i dumaniami pani Ohme o nagości w numerze 29 WO. Ten numer leży u mnie na widoku, więc nie zapomnę, by o tym coś napisać.


19 Comments, Comment or Ping

  1. Joshe

    Widać muszę się douczyć, żeby móc się odnieść. Profesorka Srodowa zawsze wszystkim mówi, żeby się douczyli, doedukowali, porządnie ubrali i wyrazali. Mnie to bawi, ze taka pani zjada wszystkich na śniadanie.

    Dlaczego to co pisanebtrafia w bok? Maskarada to jest gdy mężczyźni bawią się w drug qween np, albo gdy małe dziewczynki zakładają obcasy i szminki. Natomiast kobiety mają pewn? lekkość w przywdziewaniu najbardziej monstrualbych wdzianek. Ja nie widzę maskarady ani w tym co mówi pani profesorka, ani w noszony spodniach, ani w szpilkach w korporacjach ani miskach na wyborach piękności. W tym wszystkim jest pewna autentyczna lekkość. Maskarada to coś po stronie męskiej, w przebieraknach i fetyszach.

    Co do sweterkow w reklamie, ona: zimno mi, on: to się ubierz, może zamknij okno.

    Co do kfc, w jednym z moich ulubionych telewizyjnych seriali jest taka scena, ze facetowi rodzi się dziecko i on w pewnym momencie robi zjazd z tej porodowki i idzie pograć w gry do salonu gier, a potem kupuje całe wiadro kfc wcina to idac ulicą i prowadzi wewnętrzny dialog: co ja wlasciwie robię? – jem z wiadra, jak jakis człowiek-koń!!

    Sierpień 5th, 2013

  2. Joshe

    Douczam się – przeczytałam oryginalny essej Riviere i parę innych. Kobieta faliczna z tego co czytam definicje, to nie kobieta męska, tylko termin odnosi się bardziej do wyobrażenia, ze matka posiada członka, co ma związek z fetyszyzmem męskim. Kobieta faliczna to nie byt, i nie kobieta męska, tylko wyobrazenie i do tego męskie.

    A co do maskarady, to pojęcie pojawia się jako gra, przebieranka w jaką kobiety się bawią, by być akceptowane społecznie jako kobieta. Zatem z jednej strony jest to gra służąca podporządkowaniu patriarchalnemu porządkowi, z drugiej gra uderzająca w ten system.

    Moim zdaniem wszyscy prowadzą społeczną grę. Moim zdaniem są lepsze gry i maskarady niż te w słodką nieporadną, której „zimno” i mowi mu, że jej „zimno”.

    I jest w końcu kobieta, ktora na polu zawodowym lub intelektualnym śmiało rywalizuje z mężczyznami, lub po prostu jest lepsza. Więc po co jej na ważne wystąpienia i decydujące starcie jeszcze ta para wysokich butów i idealny makijaż. I dlaczego wlaśnie wtedy nasila jej się flirt i głupie żarty. To jest pytanie jakie zadała Riviere.

    Sierpień 6th, 2013

  3. Renata

    Po co miałabym rywalizować z mężczyznami? Zawodowo lub intelektualnie? Po co miałabym być od nich lepsza, Joshe? Ubieram buty na wysokich obcasach nie dlatego, by im wbić tę szpilę, ale aby podkreślić te nieco kobiecej inności. Do chętnego zintegrowania z tym, co takie męskie, ochronne… :)

    Sierpień 6th, 2013

  4. Joshe

    Rywalizujesz Renatko chcąc czy nie chcąc. Każde stanowisko pracy jest konkurencyjne, zwłaszcza gdy odsetek bezrobotnych wysoki. Pracując, studiując rywalizujesz, podoba Ci się czy nie.

    Sierpień 6th, 2013

  5. Renata

    Ja nie rywalizuję. Po prostu pracuję jak potrafię najlepiej, ale moją motywacją nie jest utrzymanie „stanowiska” (ono się samo przez moją pracę utrzymuje), ale to,żeby moja praca przynosiła pożytek—mnie i tym, którym służy. Rywalizacja zawęża mozliwości. Jestem o tym przekonana.

    Sierpień 6th, 2013

  6. Jacek

    Wydaje mi się, że teraz to już nie jest tak, że to porządek patriarchalny pcha kobiety w falliczność, teraz one same tego chcą i mają z tego dużą przyjemność. A też, wg moich obserwacji, kobieta, kiedy się dobierze do fallusa, dużo lepiej od mężczyzny wie co z nim robić.

    Sierpień 6th, 2013

  7. Joshe

    Czasy się zmieniają, to pewne. Riviere pisała ten essej o maskaradzie w Angli w roku 1928, tym samym kiedy kobiety dotastały prawa wyborcze i ona w tym eseju stawia znak równości miedzy kobiecością a maskaradą. Stawia też hipotez parę, dlaczego maskarada.

    Maskarada jako maska, gra i fałsz zawsze daje przewagę. Wydaje mi się, że kiedyś mężczyźni jeśli chcieli zrobić pokaz dominacji w sferze publicznej i zjeść kobitę na dzień dobry, to walili seksistowski żart, lub mówili wprost, gdzie widzą miejsce kobiet. Wydaje mi się, że starsze pokolenie kobiet na stanowiskach, jak na nie patrzę, ma idealne makijarże, jest idealnie ubrana, wie wszystko i nosi szpilki, i mowi do innych z wysoka i wydaje mi się że nie ma cierpliwości ani zrozumienia dla młodszego pokolenia kobiet, które faktycznie gdzieś tam już po feminizmie przychodzą, ktory trochę ten porządek społeczny przedefiniował. To starsze pokolenie onieśmiela wszystkich i jeśli seksapil, flirt i szpilki mogły dać im przewagę, nie miały z tym problemu, tu walka była ostra i wykorzystały każdy atut.

    Dzisiaj jest inaczej. Ja znam te młode, ambitne kobiety, które prowokują. Im się należy, domagają się by zwracać się do nich tak a nie inaczej, nie oceniać ich wyglądu i nie traktować jako obiektu seksualnego, jednocześnie ostentacyjnie pokażą się z nieogolonymi pachami za to ogoloną głową na ważnej imprezie (widziałam w Norwegii), wysmarują najczerwiensza ze szminek, ubiorą w najglebszy dekolt, albo przyniosą do pracy dziecko i będą je karmić wywaloną piersią na ważnym spotkaniu jakby nigdy nic, a mężczyźni będą robić wszystko, by zachować zimną krew. Maskarada się trochę zmienia. Zmienia się też męska strategia radzenia sobie z tym wszystkim. Są tacy co się oczytają w genderyzmie i bedą testować zinteresowane z wiedzy o, lub przepraszać dziesięć razy za stereotypy a i tak na nie sobie pozwolą, albo zapytają dziewczyny z zimną miną czy wie co to WHR.

    Maskarada trwa, sfera publiczna zawsze była maskaradą i pewnie zawsze nią zostanie, zmieniają się kostiumy. Zwiększa się też udział kobiet. Nie wiadomo jakie będą tego skutki. Jak czytam Lacanistów to mówią, że obecność kobiet i feminizacja świata odciska się w ciągłym naginaniu i przekraczaniu granic rozkoszy, przyjemności; z drugiej strony jest kaprys, relatywizacja – chce tak, mówię tak – niech tak więc się stanie – moja zachcianka jest prawem.

    Sierpień 7th, 2013

  8. Joshe

    I jeszcze jedna uwaga. Być moze jest i tak, że maskarada jest kobiecością i mężczyźni nie mają o tym bladego pojęcia, dlatego zatrudniają sztab od wizerunku i innych PR, gdy np walka polityczna toczy się o wysoką stawkę.

    Jest taki dowcip – ile czasu kobieta musi spędzić w łazience, żeby usłyszeć – kochanie jak pięknie dzisiaj wyglądasz, tak naturalnie i bez makijażu.

    Ja zawsze zastanawiam się ile czasu te ostentacyjnie norweskie feministki, z zacięciem do tzw „Direct action” spędzają na odpowiednim przycinaniu tych włosów pod pachami, żeby wyglądać na wystarczająco wyzwoloną ale jednak nie zwierza dzikiego. I myślę, że sporo.

    Sierpień 7th, 2013

  9. W sprawie reklamy KFC myślę, że nie docenia Pan adwersarzy. Powiedzą po prostu, że reklama wzmacnia szkodliwe stereotypy i trzeba większej kontroli nad mediami by były bardziej etyczne.

    Sierpień 7th, 2013

  10. Pola

    Jacku, co to znaczy dla Ciebie, że kobieta dobiera się do fallusa i na dodatek wie co z nim robić? Podziel się obserwacjami, bardzo proszę, może nareszcie zrozumiem co niektórych facetów tak kręci.

    Sierpień 7th, 2013

  11. Jacek

    Pola,

    jak się pewnie domyślasz nie chodziło mi o to czy kobieta ubiera się tak czy śmak, albo co goli, a czego nie. Chyba chodziło mi o coś w rodzaju: kobieta, która dokładnie wie czego chce, i to czego chce to jest dokładnie to o co jej chodzi. I ma z tego satysfakcję, która powoduje, że właściwie nic innego nie jest jej potrzebne. Ale pewnie tacy mężczyźni też są. No wiadomo, że są. Tylko jakoś wydaje mi się, że kobiety robią inaczej, że idą w tym dalej, ale mogę się mylić przecież.

    A czy to kręci? No właśnie przy założeniu, że o to właśnie w życiu chodzi, to pewnie kręci. Tylko czy o to chodzi. I to pewnie odsłania właśnie jakąś męską słabość.

    Więc wychodzi na to, że chodzi o to kto silniejszy, a kto słabszy.

    Sierpień 8th, 2013

  12. Jacek

    Może też coś takiego: w tekście jest przykład wyborów miss, gdzie one tam chodzą różnie ubrane albo nie ubrane i mężczyźni je oceniają. Ja mam na myśli kobiety, które jak się jakoś ubiorą, albo nie ubiorą, to tylko dla siebie. No i to jest z jednej strony, jak rozumiem, wolność, tylko nie wiem czy to jest właśnie wolność od tego fallicznego porządku. Mi się zdaje, że wręcz przeciwnie.

    Sierpień 8th, 2013

  13. Renata

    „Wolność od fallicznego porządku”:))))) Jacku, trzeba koniecznie Woodego Allena zaprosić , by klepnął jakiś filmik o tym tytule, ja bym się chętnie obsadziła jako wolno starzejąca się , intrygująca kobieta, co to w dni upalne stuka obcasami po klimatyzowanych galeriach, a jej licznik stuka i grzechocze—”jeszcze ten się oglądnie, jeszcze ten popatrzy, o, nawet ten małolat…” Jaki niewinny ten ”falliczny porządek”, jak samo życie, o którym kto co wie? Jakby go tak z nagła ruszyć, może by się brzydziej na świecie podziało, wdzięku by ubyło i wdzięczności? Bo ”falliczny porządek” to sprawa złożona. Jak wyglądają kobiety poza jego dobrem i złem? Otóż jeden z wielkich mistrzów Wschodu, nauczający od lat na Zachodzie, opowiadał o swoim spotkaniu z wielką joginką, która przez 50 lat praktykowała w ciemności, Khandro Rinpocze. Kiedy ją spotkał i poprosił o nauki, miała grubo po 90-tce i długie włosy, nigdy nie obcinane, całe siwe, na końcach kruczoczarne… Ten obraz, prawdopodobnie wyjęty spod „fallicznego porządku”, często do mnie powraca i wzrusza mnie. Czy ta kobieta wiedziała czego chce? Bez wątpienia i tak, i nie :)

    Sierpień 9th, 2013

  14. Doris

    Świetna ultrakrótka definicja kobiet fallicznych- „bywają atrakcyjne ale nie bywają piękne”-strasznie mi się spodobała.
    Dodam,że ta atrakcyjność potrafi być tak doskonała,że czasami aż nienaturalna,aż nieludzka, nie z tego świata :) Tak jak księżna Kate w dzień po porodzie, no i podczas całej ciąży.Zatem czy księżna Kate to kobieta falliczna???pytanie do Pana Krzysztofa- bo dla mnie atrakcyjna jest,ale piękną to bym jej nie nazwała-piękna to była Diana, chociaż strasznie niedoskonała w tym pięknie.

    A co do pytań końcowych,to takie odpowiedzi mi się kojarzą:
    1.kubełek z kurczakiem, to taki rodzaj wspólnej biesiady, takie śniadanie na trawie a la’ Kowalscy,to jakiś początek, obietnica,że coś będzie „po”-można rzec – swojska,zakamuflowana gra wstępna :)
    2.blezery panów, zgodnie z powszechnym stereotypem, powinny okryć moknące na deszczu panie :) żeby nie zostały zmokłymi kurami :) no niestety panowie nie okazali się rycerscy,tylko pragmatyczni, stąd komizm sytuacyjny
    3.deszcz lunął, a panie cierpliwie i biernie czekały- też zgodnie ze stereotypem- na ruch panów- czyli na rycerski ratunek konkretnej wybranki- bo pary były dwie, no ale „nie sparowane”, przynajmniej tak mi się wydaje
    4.panie nie mogły rzucić się na ratunek zmokniętym panom,bo byłoby to zachowanie matkujące- niestosowne na etapie gry wstępnej -na tym etapie można panów wyłącznie podziwiać :) np.za rycerskość- absolutnie oczekiwaną w takiej sytuacji zgodnie ze stereotypem
    5.ocena genderystów- tendencyjne i szowinistyczne :)

    Sierpień 9th, 2013

  15. Joshe

    Sierpień 9th, 2013

  16. Hannah

    Tak sobie myślę, że jeżeli kobiece u kobiety jest tylko jej orgazm pochwowy (a reszta zależy od falliczności), to trochę kiepsko? :)
    Publiczne karmienie małego dziecka piersią uważam za brak kultury i zaniedbanie w wychowaniu przez rodziców.
    I też zauważyłam, że jak chodzi się w szpilkach, to naraz panowie mnie bardziej zauważają? Jak kobieta ma gorszy humor, to najprościej hyc w szpileczki i się przespacerować. :)

    Sierpień 9th, 2013

  17. elka

    Thomas Bernhard, człowiek teatru, mówi,”że wielkie tragedie można grać tylko z kobietami o ciemnych głosach, prawie stapiających się z męskimi.”Kobiece typowe głosy nie pasują do teatru światowego. Uważa, że przezwyciężenie zasady męskiej przekracza zdolności kobiet- bo-gubi je emocjonalność, brakuje im odwagi a przede wszystkim wytrzymałości. Bernhard radzi kobietom „aby jakoś zwielokrotniły Różę Luksemburg, może ona by coś zdziałała” po chwili dodaje: ” pewnie nie, bo jak by urosły w siłę, to mężczyźni znów by je zamordowali”. Jaki z tego wniosek, że zostaje nam prawo do mówienia o uprzedzeniach mężczyzn wobec kobiet, a na te wszystkie zaczepki, typu „feministki to…’ „gender tamto..” należy odpowiadać wara od naszego jouissance macie swoje.

    Sierpień 9th, 2013

  18. Jacek

    No właśnie o tym mówię, kobiety mają bardzo szczególną satysfakcję z podkreślania, że mają swoje własne i wara wszystkim od tego. Bardzo szczególną.

    A te słowa Bernharda to też brednie, typowo męskie, obsesyjne gęganie.

    Sierpień 9th, 2013

  19. Joshe

    Co do publicznego karmienia. A jakie opcja ma matka, siedzieć w domu, zabierać butelki z odzywką lub odciagać przed wyjściem, tudzież nie wychodzić z domu, lub karmić w publicznej toalecie, co jest chyba najbardziej upokazające z opcji i dla matki i dla małego wygłodniałego. Duże galerie handlowe mają specjalne „oazy” dla matek, ale ile tego jest?

    W Australii prawo gwarantuje matkom karmienie wszedzie, w restauracjach i kawiarniach także. I nie jedna kawiarnia w Melbourne widziała moje cycki i nie jeden kolega mojej koleżanki widział moje cycki i niejedne cycki moich koleżanek widywał mój mąż. Jakoś wszyscy poradziliśmy sobie z traumą, a moja córka nie dowiedziała się co to odzywka i karmiłam ją do miesięca życia 14go. Dziwne jest, że w czasach wyzwolenie seksualnego i wszechobecności cycek na reklamach, karmienie piersią pozostaje tabu. Czy tu też znowu edyp?

    http://www.feroniaproject.org/wp-content/uploads/2013/04/Udder-Feeding-in-Public.jpg

    A co do wychowania przez rodziców, ja na przykład byłam wychowana na takim wierszyku Brzechwy o pewnej kurze.

    Sierpień 10th, 2013

Reply to “W międzyczasie (8)”