Ojcowie, matki, dzieci…i koniec


Moja walka z blogiem trwa i prowadzona jest zażarcie. Próbuję zaradzić tej sytuacji, w której ten blog zasypywany jest wpisami generowanymi automatycznie z zewnątrz. Problemem jest to, że nie chciałbym też utrudniając to automatom, utrudnić także czytelnikom logowania się na blogu. Nie można też wykluczyć, że jest to działanie złośliwe, które zalewem wywołań adresu blokuje możliwość wejścia na blog. Nad rozwiązaniem tego problemu przemyśliwuję i coś trzeba będzie zdecydować.

Ojciec jest problemem i niech tak zostanie. Wyjaśnię dziś dlaczego tak sądzę.

Ojciec, nawet w postaci Imienia Ojca, nie jest Bogiem. Nie jest nawet echem Boga. Podobnie, psychoanaliza nie jest religią, czy to braną totalnie, czy tylko sekciarsko. Przede wszystkim dlatego tak jest, że nie jest on objęty żadną gwarancją. Psychoanaliza nie zanosi do niego modłów, nie odprawia żadnych rytuałów, nie funduje żadnych sakramentów. Ba, nie wierzy weń! Jak mogłoby to być mozliwe, gdy skądinąd wiadomo, że Imię Ojca podlega wykluczeniu?

Przyjmijmy, że musicie udać się do sąsiada po pomoc. Jedni z Was delikatnie zapukają do drzwi i z uprzejmością nie spotykaną gdzie indziej zwrócicie się do niego z prośbą – to w pukaniu i uprzejmościowych formułach odnajdziecie Ojca; drudzy zapukają nie zwracając uwagi na delikatność, ani też uprzejmość, prosto z mostu przechodząc do rzeczy (ci biorą Ojca w nawias, może nawet bojkotują go); są też tacy, którym w ogóle do głowy nie przyjdzie udanie się do sąsiada z prośbą (dla tych Ojciec pozostaje wykluczony). Tak czy owak, przykład powyższy wskazuje na funkcję Ojca – wiąże was on z Innym, lokuje w dyskursie, czyni członkiem społeczności powiązanym z nią językiem i mówieniem. Ten Ojciec nie przebywa w niebie, przebywa na ziemi; nie przebywa poza językiem i mową; nie jest wszędzie i nie jest zawsze. To dlatego doświadczamy go jako ograniczonego; za mało go nam.

Pani Agnieszka Graff robi ostatnio za agitatorkę. Wzywa kobiety do wychowywania ojców i synów i jest orędowniczką przytroczenia, w tym miejscu powstaje luka w poglądach, bo autorka nie określa kogo to chciałaby przytroczać do pampersów. Jak każdy agitator i agitatorka obiecuje złote góry dla tych, którzy wezmą urlopy dla tatusiów i popróbują zabawić się w mamusie – kontakt z dzidziusiami, sugeruje, dobro wyzwala i dojrzałość przyśpiesza. Piszę zgryźliwie, albowiem pani Agnieszka z niemałą dozą faryzeizmu zachęca panów do tulenia bobasów, czyli chce ich obarczyć dokładnie tym, czym chce odbarczyć mamusie, które zgodnym chórem uznają jajczenie maluszków za czynność ponad siły będącą. W/g św. Mateusza zrzucanie „niechcianego” z barków i wkładanie tegoż na barki innych jest faryzeizmem. I tu się z nim zgadzam. Promocja ojcostwa, na które składa się matkowanie przez ojców swym pociechom, nie jest żadnym interesem mężczyzn (w tekstach-manifestach AG to słowo nie pada); to oczywisty interes kobiet, dla których macierzyństwo jest ciężarem.

Ten tekst nie ma na celu wykazywania pokrętności propozycji feministycznych. Zwracam uwagę natomiast na apel, modlitwę jaką jest „proszenie” państwa, a to o wniesienie ustawy, a to o otwieranie żłobków i przedszkoli. W ten sposób Ojciec zostaje wyprowadzony z rodzin, gdzie zamienia się on w tatusia (przykład tego widoczny jest w reklamie tatusia oceniającego jakiś nowy zestaw płynów do prania, przy okazji zawiązującego słodziutkiej córeczce warkocz – pisz wymaluj litania słodkości słyszana corocznie podczas uroczystości komunijnych), podczas gdy odnajduje się go w poważnej tonacji w instytucjach państwowych. W tej sytuacji pani AG i inne jej podobne zdają się nie zauważać, że Ojcem jest ten, kto dysponuje kasą. No patrzcie, nowoczesne kobiety liczą się tylko z takim ojcem, który ma bardzo dużo.

To pokazuje, że Imię Ojca ma wartość polityczną, także w psychoanalizie. Zdaje się, że to polityka najbardziej ukazuje funkcję tegoż. A że ma to związek z zagadnieniem odpowiedzialności?

Cóż, ojcowie, matki i dzieci – to jeszcze nie koniec, to dobra baza dla początku.

KP

 


5 Comments, Comment or Ping

  1. Spokojny

    Zdarza się i taki obywatel lub obywatelka, co chcąc pomocy od sąsiada albo od psychoanalityka ani nie puka uprzejmie, ani nie przechodzi od razu do rzeczy tylko od razu zaczyna od hejtingu. Przyjemność z hejtowania bywa równa przyjemności uzyskiwanej dzięki uldze po otrzymanej pomocy i są tacy którzy przy hejtowaniu do końca życia już zostaną. W jakimś sensie ci właśnie nigdy swego ojca nie opuszczą.

    Czerwiec 25th, 2013

  2. Renata

    Perspektywa hellingerowska podobna–jeśli potrafimy przyjąć od swojego ojca, to potrafimy także od sąsiada i wszystkich innych. A więc najpierw trzeba „przyjąć swojego ojca jako ojca” ze wszystkim, co ma on nam do zaoferowania (to samo dotyczy matki). To nie zawsze bywa łatwe, bo różni są ci nie niebiescy ojcowie i różne, często niechciane, dary przynoszą…
    Co do obarczania ojców bobasami. Wczoraj widziałam jak młody ojciec kołysał do snu niemowlaka, podczas gdy mamusia się posilała. Robił to z takim zaangażowaniem, że dziecko darło się wniebogłosy, cała restauracja była poruszona wrzaskiem, ale nikt nic nie mówił, bo dzieci w Polsce są święte i rodzicielstwo takoż. W końcu się ośmieliłam i delikatnie zwróciłam młodemu tacie uwagę, że dziecko, by usnąć potrzebuje monotonnego kołysania, mamusia dziecka zgodziła się ze mną, ojciec dziecka wszedł w delikatniejszy rytm i tak to wspólnymi siłami ululaliśmy Antosia :) Moja następna rola to Matka Boska.

    Czerwiec 27th, 2013

  3. elka

    No to mamy prawie komplet, Faryzeusza, Celnika, Matkę Boską, czekamy na Jezusa Chrystusa.

    Czerwiec 27th, 2013

  4. Hannah

    Pomimo tego, że jestem uznawana za feministkę, ja bardzo bym chciała, aby nie przytraczać tatusiów do pampersów.
    Aby Imię Ojca funkcjonowało tradycyjne, aby kobiety mogły być w domu i wychowywać dzieci tzn. aby tatusiowie poczuwali się do roli ojców, ba do głów rodzin i aby zarabiali na te pampersy.
    Żeby ojcowie, byli też mężami swoich żon i mężami nazwijmy to górnolotnie narodu, aby mieli honor i rozumieli co to jest przysięga i aby nie zostawiali swoich żon z dziećmi ( bo znajdą młodszą dupę), które z powodu wychowywania dzieci nie miały czasu na wykształcenie i są w tym momencie w czarnej d….
    Aby pracodawcy – w większości mężczyźni nie zwalniali kobiet, które wiedzą, że po macierzyńskim nie będą mieć pracy.

    Dlatego kobiety chcą i muszą pracować.

    Niech mi panowie wytłumaczą dlaczego, gdy kobiety są w ciąży ich mężczyźni rozpoczynają studia…zamiast zarabiać na te pampersy (to obrazek ze studiów podyplomowych, który ostatnio mam wątpliwość przyjemnośc oglądać). Zapytałam tych panów dlaczego tak robią i oni nie rozumieli mojego pytania…

    Czerwiec 28th, 2013

  5. bogna choińska

    Ojca, jeśli ma aż tyle, aż się prosi żeby oszukać :))

    Czerwiec 30th, 2013

Reply to “Ojcowie, matki, dzieci…i koniec”