Czy psychoanaliza potrzebuje psychoanalizujących się? Zgadzamy się co do tego, że rządzący żyją z rządzonych, lecz…to nie rządzący biorą za pysk innych, czyniąc z nich rządzonych. To ludzie powołują do życia rządzących swymi pragnieniami, czyniąc z siebie rządzonych. Naiwnie możemy sądzić, że ludzie pragną mieć tych, którzy będą nimi rządzić. Kto tak sądzi, staje się poniekąd kretynem. Masa ludzi wierzy, że naturalną sprawą jest istnienie tych, którzy rządzą i tych, co są rządzeni. Niektórzy z tej masy wierzą ponadto, że taki jest zamysł boży; że podział ludzi ze względu na dostęp do dóbr, zapewniających większy lub mniejszy poziom dobrostanu, nie ze świata ludzkiego pochodzi. Tymczasem…
Kwestia wyjątkowości psychoanalizy zależy od tego, czy jest ona dyskursem, czy tylko sługą już obowiązujących dyskursów. Lekarz kierujący kogoś do psychoterapeuty jest paradygmatem tego rozróżnienia (vice versa aliści też). Co ma wyprodukować psychoterapeuta lub lekarz? Przypuśćmy, że zdrowie. Fajnie, nie? Tylko, kto określa co to takiego? Tylko dyskurs!
Rozejrzyjmy się wokół – gdy zapadnie zmrok, pojawiają się opary dyskursu. Zdrowi zaczynają zdrowo żyć, zdrowi chcą być jeszcze bardziej zdrowsi. Biegają sobie znanymi ścieżkami, tuptają w marszobiegu z kijkami, trenują podskoki w wybranych miejscach lub zmagają się z ciężarami. Kie licho? Udowadniają, że są zdrowi? Komu to udowadniają?
Jeśli dyskurs stwierdza czym jest zdrowie, to człowiek z nadwagą staje się chory, i kobieta z małymi piersiami też, i młodzieniec z trądzikiem. Mało? Impetyk ciskający coś z poirytowania, i smutas rozmyślający o śmierci (zwłaszcza o jej sensie); niedowiarek domagający się wyjaśnień i odludek rezygnujący z wypadu na piwo z kolegami z pracy. Bezlik normalnych ludzi to chorzy – bo tak stwierdza jakiś mistrz. Jakże często ustami samego człowieka!
Czy słyszeliście o chirurgu plastycznym pytającym kobietę, po co jej większe piersi? Albo terapeutę od agresywnych zachowań, po co mają produkować potulnych?
Magia well-being – istny przedmiot wiary współczesnego dyskursu. Rozejrzyjcie się wokół – reklamy (najokropniejsze, że i psychotarapeutów) mówią tylko tyle: „umiemy produkować well-being”!
Tymczasem ja wiem, że jestem na swoim miejscu, gdy słyszę od gościa mego gabinetu: „nie wiem, czy dobrze trafiłem/am”. Jakieś „nie wiem” jest sprawą, z którą się przychodzi. I to powołuje mnie do życia, to porusza moimi uszami. Nic więcej.
Kto z was miał do czynienia z doktorami i terapeutami, którzy mówią „nie wiem”, którzy myślą „nie wiem”, którzy nie wypełniają swej pracy bez końca robionymi badaniami czy testami? Po co? By wiedzieć. A na co to wiedzenie? Na jeszcze raz wyprodukowane well-being, które zazwyczaj jest tylko well-being doktora i/lub terapeuty. Procedury wypełnione i szlus!
Czym jest well-being? Przyznam się wam, że ja nie wiem. Napisałem Ja, bo niektórzy sądzą, że mam je wielkie, a inni wierzą, że mam je wspaniałe. Pomimo to, ja nie wiem, a mimo wszytko jestem ludziom z ich „nie wiem” od 25 lat potrzebny, tym bardziej potrzebny, im bardziej „nie wiem”.
Psychoanaliza, i jej dyskurs, wyrastają z „nie wiem” – z prawdy „nie wiem”. Dyskurs psychoanalityczny był obecny od zawsze. Sokrates bazował na „nie wiem” („wiem, że nie wiem”), i Jezus bazował na „nie wiem” („nie mnie pytajcie, czym jest dobro [well-being, czyż nie tak?], to wie tylko mój ojciec”], Kartezjusz też („nie wiem, więc jestem”), w końcu Freud („czego ty się mnie pytasz, gdzie jadę – ty się spytaj o to mego konia”). Freud tym się wyróżnił jedynie, że wymyślił metodę słuchania „nie wiem”, z korzyścią dla ludzi. W tym obszarze psychoanaliza nie jest oszukaństwem (nie mylcie z oszustwem). Oszukaństwem jest medycynomania i terapiomania z ich wiarą, że istnieje jakieś „wiem”, które ostatecznie dostarczy człowiekowi well-being.
W tym zakresie psychoanaliza oszukaństwem nie jest. Twardo stwierdza ustami Freuda: „nie warto żyć dla zdrowia”.
Inną sprawą jest kwestia oszukaństwa metody analitycznej. Freud podjął ten temat w kwestii przeniesienia – „czy miłość przeniesieniowa, a więc sedno samego przeniesienia, jest oszukaństwem?”. Odpowiedzią zajmiemy się następnym razem.
KP
One Comment, Comment or Ping
Typowy klient terapeuty produkującego potulnych to jest sam zainteresowany, który się zgłasza bo zrobił coś, czego się już sam przestraszył.
Listopad 5th, 2012
Reply to “All you need is…a”