Jedyną możliwą ucieczką jest człowiek


Dziś będzie o czymś innym, ale to za chwilę. Jeszcze krótko o historii kałuszyńskiej – to były dwa pieski, a można w tych sprawach zaufać psychoanalitykowi, bo od dzieciństwa z psami przebywał i różne zwierzęta z bliska znał; mógłby nawet opowiedzieć o wiewiórce, która ciężką zimę przemieszkała w jego domu rodzinnym, a gdy wiosną zapragnęła odejść siadała kolejno na ramionach domowników jakby z wyraźnym zamiarem przekazania wiewiórczego „adieu”; po czym czmychnęła na zawsze. I na koniec, więź między matką a dzieckiem ma w jakimś stopniu korzenie naturalne, natomiast między bratem a bratem nieco inne. Jakkolwiek by nie było, to co się stało uczyniło człowieka bardziej człowiekiem, a historia wspomniana przez komentatorkę (czy można liczyć na link?) każe nawet myśleć o psim wariancie miłosierdzia w stosunku do bliźniego.

A teraz o aferze. Niejaka pani Robert nakręciła film o losie autyzmu (dostępny na youtube, wpiszcie tylko autyzm). W nim to grupa analityków, w tym prestiżowych lacanistów, w większej części mi znanych, wymądrza się. Tak, tak to trzeba napisać – wymądrza się na temat autyzmu. I cóż to analitycy francuscy mają do zaproponowania gdy chodzi o terapię autyzmu?

Film ten jest antypsychoanalityczny w wymowie, lecz muszę powiedzieć, że to „anty” jest w przedstawionym kontekście uzasadnione. Ten film nie jest uczciwy gdy chodzi o psychoanalizię. W tym filmie to psychoanalitycy się podkładają mając do zaproponowania jedynie dogmaty.

W związku ze skandalem jaki powstał we Francji mój polski kolega po fachu napisał otwarty list, w którym prosił o podpis w sprawie nie odbierania przez rząd francuski prawa do psychoanalizowania dzieci autystycznych. Nie podpisałem go i wyjaśnię dlaczego. Decydują o tym dwie sprawy. Po pierwsze, chciałbym żeby w sprawach psychoanalizę żywo obchodzących analitycy polscy mieli odwagę mieć własne zdanie, a nie podpisywać się hurtowo pod zdaniem analityków francuskich. Czego dotyczy to zdanie? Nieskrywanej wrogości w stosunku do TPB (dla niewiedzących deszyfruję skrót: terapia poznawczo-behawioralna) oraz możliwości terapeutyzowania autyzmu sposobem psychoanalitycznym.

W Polsce, nie tak jak we Francji, terapia autyzmu nigdy nie była monopolem psychoanalizy. Próbowano pomagać, raz lepiej raz gorzej, ale nikt nigdy nie twierdził, że jak autyzm to należy udać się do analityka. Natomiast we Francji tak było. Aż tu sprawy się rypły. Otóż TPB swoim hokus-pokus osiągnęła sukces – dzieci zaczynają mówić i chodzić do szkół. Są świetnie zrehabilitowane. Co na to psychoanalitycy? A oni na to, że ojciec jest wykluczony, a matki są zimne. To może analiza proponuje coś tym dzieciom konkretnego? Są zakłopotani lub mówią, że chcą wprowadzić dzieci w język. W tym miejscu film jest bezlitosny wobec analityków francuskich – oni nie mają nic do zaproponowania rodzicom (czytaj matkom) takich dzieci, a TPB proponuje przynajmniej pseudonormalność. TPB odpowiada na domagania matek, a analitycy zgodnie z kanonem zdają się je olewać. A na dodatek są wrogami tych, którzy tę pseudonormalność zapewniają. Dlaczego nie niedoceniać procedur prowadzących do takich skutków, choć pozostawać z nimi w niezgodzie?

TPB, jak w ogóle behawioryzm, jest inną propozycją i innym projektem. Ja się z nim nie zgadzam, ale daleki jestem od przekonania, że propozycja i projekt psychoanalityczny jest uniwersalny, a przez to jedyny. TPB coś daje, nie dzieciom autystycznym, ale ich matkom, a to z kolei może poprawiać pozycję dziecka w relacji z matką i usprawniać funkcję rodziny. Jesteśmy głupcami jeśli nie potrafimy tego docenić. Tak czy owak dziecko ma z tego korzyść, bo nawet pseudonormalność jest lepsza niż nienormalność.

Po drugie, nie podpisałem listu bo psychoanalitykom, nawet najbardziej wyrafinowanym intelektualnie, potrzebna jest pokora. Winni przecież użyć przystępnej odpowiedzi na oczywiste pytanie, co można dzięki analizie dostać. Powraca przez zasadniczy spór o istotę autyzmu kwestia celu psychoanalizy oraz, na marginesie, bynajmniej jednak nie bez znaczenia, stosunku analizy do rodziny. Nie chodzi tu o raczej banalne podejście do rodziny zaprezentowane przez Elizabeth Roudinesco podczas jej wizyty w Polsce, z jej unikaniem wszelkich odniesień aksjologicznych. Chodzi o to, że wypowiedzi analityków z rzeczonego filmu pokazują ich arogancję w odniesieniu do rodziców dzieci autystycznych. Nie spodziewałem się, że mogą tak bez cienia szacunku dla ich rozczarowania i beznadziei mówić o wykluczonych ojcach i zimnych matkach i odrywać dzieci od ich rodzinnego milieu. Lekceważąc wartości medialne uznali, jak przypuszczam, że wystarczy używać intelektu by odnieść sukces.

Tymczasem intelekt przestaje być w cenie jako środek propagowania. Jak więc przekonać ludzi do psychoanalizowania się? Przedstawię tę kwestię cytując mały fragment listu do zainteresowanego tą kwestią korespondenta – „Bo jaki towar zachwalamy? Co chcemy sprzedać? Miłość, która jest tylko ewentualnością i nie trwa wiecznie? Udaną komunikację w związku, która byłaby tylko wtedy, gdyby dało się mówić wszystko? Rozwiązanie symptomu, gdy często jest on racją istnienia? Szczęście osobiste, gdy nie wiadomo jest co kogo raduje? Wiadomym jest też, że może być to osiagnięte tylko z pogwałceniem zasad życia społecznego Co analitycy mają zachwalać z pełnym przekonaniem o finalności dobra, które dają?”

„Slogan reklamowy analityków brzmi: „przychodźcie do mnie bo analiza uratowała mi życie, a nie że uratuje wam życie; analiza jest darem, bo darem okazała się dla mnie”. Krótko mówiąc, analityk jest produktem analizy i to siebie ma na sprzedaż innym, a nie żadne tam wyleczenie bulimii, nerwic, anoreksji. To po prostu małe kłamstewko. Tak więc analityk jest produktem, którego analiza odmieniła, a to co odmienione w nim, to przedmiot reklamy.”

Przyjście na analizę opiera się na rodzaju obietnicy, swoistej „dobrej nowinie”. Skutek zaś opiera się na darze. Albo jest się tym wybranym, któremu dar się przydarzy, albo nie. Czy autystycy należą do takich wybranych? Od czasu do czasu tak i nic poza tym. Między przychodzeniem na analizę a jej skutkiem nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego. Jej owoce nie są skutkiem poddania się przychodzeniu na analizę. Lecz trzeba na nią chodzić by dać szansę na owoc. Bliższe to jest misterium niż procedurze.

Jak zawsze gdy w grze jest człowiek.

KP

P.S. Temat to godny kontynuacji, bo nie tylko aroganckie rzeczy mówili w filmie analitycy. Tam gdzie psychoanaliza, tam nie ma ucieczki od człowieka. Psychoanaliza jest nań skazana. Religia w tym względzie zawiodła, a TPB w ogóle go nie zauważa. Zatem napiszę jeszcze drugą część.


2 Comments, Comment or Ping

  1. Ludzie, autyzm do defekt mózgu. Można rodzicom dzieciaka wytresować żeby udawał, że go interesują szkolne osiągnięcia, można go „psychoanalizować” do woli ale prawda jest taka, że to jest defekt mózgu który się istotowo nie zmieni. O taką ścianę można nie tylko psychoanalizę rozwalić ale i łeb własny. Po co oni się w to ładują nie wiem. Może lubią z siebie robić to co właśnie robią.

    Marzec 28th, 2012

  2. Tomasz Dubis

    Nie zdążyłem jeszcze odpisać a tu już następny wpis. Mimo wszystko będą kontynuował naszą korespondencję w tym miejscu by zachować pewną ciągłość, tym samym czyniąc ją już nieco bardziej publiczną, poniewczasie.

    …widzę, że jednak zgadza się Pan z opinią p. Roudinesco wyrażoną w NYT, gdyż wiernie oddaje jej sens. Cóż, nasi analitycy – jak pozwalam sobie o nich mówić – popełnili co najwyżej ten sam błąd co wyżej wspomniana, zapomnieli do kogo mówią, choć w wypadku pani Roudinesco błąd był tym poważniejszy, iż nie dość, że nie wiedziała do kogo, to jeszcze nie wiedziała co.
    Przyzwyczajony do „arogancji” psychoanalityków – co zawsze tak wygląda kiedy próbuje się być Innym poza gabinetem – nie widzę by w tej sytuacji nastąpiło jakieś szczególne odstępstwo od normy. Rozumiem, że stojąc zawsze po stronie podmiotu, podziela Pan histerię rodziców, rozsierdzonych bezradnością w obliczu ich dramatu. Jak pan wie, a daje pan temu wyraz w następnym felietonie, dla psychoanalizy autyzm wiąże się z wykluczeniem roli Imienia Ojca a nie z aktywnością ośrodka Broca, jak chcą naukowcy. Analitycy występujący w tym filmie również to wiedzą i nie sądzę by los rodzin był im obojętny [patrz niewłączony do filmu fragment wypowiedzi Laurenta Danon-Boileau, który pada po jego kontrowersyjnej odpowiedzi dotyczącej wymiernych korzyści jakie może przynieść analiza dzieciom autystycznym: „Wiem, że odpowiedz, którą Ci daję jest zbyt estetyczną odpowiedzią, również w odniesieniu do cierpienia rodziców, którzy niestety mają autystyczne dziecko, odpowiedź, którą ci daje może być krytykowana z wielu względów, wiem to…” – na co Soffi Robert mówi, że gdyby na prawdę chciała go skompromitować pokazałaby jego 239 metrowy gabinet, usytuowany naprzeciw katedry Notre-Dame, w najdroższych obszarach kapitału, „A przecież ja tego nie zrobiłem…” – a szkoda!].
    Co do petycji uważam, iż nie jest to najlepszy czas – ważenie się losu regulacji mającej uregulować kwestię zawodu psychoanalityka w UE – by dawać Francuzom lekcję pokory i zagrania w stylu „na złość Matce-Francji odmrożę sobie uszy” uważam z politycznego punktu widzenia za nierozsądne. Swoją odrębność wystarczająco mocno określiliśmy pozostając nieugięci w kwestii suwerenności podejmowanych przez nas decyzji, co doprowadziło zresztą do wystąpienia z naszych szeregów tych, którym bliżej było do wersji nauczania psychoanalizy w duchu Forum. Nie widzę by sama niechęć do behawioryzmu, wyrażana przez osoby występujące w tym filmie była wiele większa od pana własnej niechęci do sprowadzania człowieka do roli pieska Pawłowa. Doskonale pan wie o jaką batalię chodzi, gdyż wielokrotnie sam był pan jej orędownikiem i dosyć szukać przykładów, choćby z tego bloga, o seminariach nie wspominając.
    Absurdem jest twierdzić, że „jak autyzm to psychoanalityka” a czymś jeszcze innym jest fakt, że 80-90 procent (jak się mówi) lekarzy zajmujących się we Francji zdrowiem psychicznym ma przeszkolenie z zakresu psychoanalizy, w tym świetna ich ilość z jej lacanowskiej odmiany! Raz jeszcze cytat z Danona: „Zasadniczym punktem w mojej pracy jako psychoanalityka w odniesieniu do tych dzieci jest to by zrezygnować [wobec nich] z idei postępu. I nie jest to łatwe, możesz mi wierzyć. Mój ideał analityczny wymaga bym opuścił ten wymiar, jednak okazuje się, że należę do społeczeństwa w którym jestem opłacany [właśnie] za sprawowanie opieki. W związku z tym jestem w konflikcie. Ale tą sytuację konfliktu analityk musi być w stanie znieść lub bierze inną pracę! Ponieważ jest to podstawa naszej praktyki analitycznej.”

    Czy analityk potrafi być człowiekiem? Zdaje się, że p. Robert próbuje poświadczyć, że nie potrafi ale pytania, które stawia w ogóle nie dotyczą jego człowieczeństwa, tyczą doktryny i taka też odpowiedź zostaje jej udzielona. Nic dziwnego, że trójka z nich poczuła się urażona sposobem w jaki film został zmontowany i wytoczyła p. Robert proces, zresztą wygrany [jak twierdzą osoby wspierające film, wygrany za sprawą osób pozostających w analizie a decydujących o najważniejszych sprawach w państwie Francuskim… Coś Wam to przypomina?]. Niemniej uważam – o czym Pan już wie – próbę wycofania filmu za błędną [29 marca film zniknął z oficjalnego profilu YouTube].

    O ile ma mnie pan za swojego przyjaciela bardziej niż za wroga – muszę to powiedzieć – wygląda to dosyć populistycznie [a może Ty po prostu wiesz do kogo mówisz?] bo o ile przysparza pacjentów, którzy kochają bycie kochanymi to ma się to nijak z byciem uczciwym wobec tych analityków, którym przypadł w udziale daremny zaszczyt występu w tym filmie. Jeśli prywatnie uważa pan ich za ludzi bez serca, którego brak odbiera im człowieczeństwo, wystarczyło napisać.

    PS Polecam krótki wyciąg z kliniki dziecięcego autyzmu „- ADHD? – Nie! Pomóż mi przejść od czynu do słowa” Janusza Kotary, którego imię nie zmieściło się w aktualnym wpisie a którego tekst wraz z dyskusją znajduje się numerze specjalnym „Psychoanalizy”, który właśnie trafił w moje ręce.

    Marzec 31st, 2012

Reply to “Jedyną możliwą ucieczką jest człowiek”