Mądrość nigdy nie jest w cenie


Pisałem ostatnio, że psychoanaliza wyrasta z głupoty i nią się posługuje. Jej materiałem jest mowa, każda mowa, nawet ta w wykonaniu najmądrzejszych. Najmądrzejsi są głupcami gdy sądzą, że gdy zaczynają mówić ich mądrość przyoblecze się w słowa. Kłopot w tym, że mądrość nie ma mądrych słów do dyspozycji; albowiem nie ma mądrych słów w ogóle – podobnie z resztą jak głupich. Głupota pojawia się gdy ludzie proszeni są o mówienie – zaczynają mówić i…słowa zaczynają układać się w proste schematy zarządzane regułami syntaktycznymi (np. najpierw podmiot, potem orzeczenie itd.). To jeden z argumentów za tym, że język powstawał by nie rozpleniać mądrość w świecie, ale jako system sygnałów (oznajmujących, ostrzegawczych itp.), który tym bardziej jest efektywny im krótsze zdania są formułowane i mniej słów jest używanych.

Gdy przyjmiemy takie założenie staje się zrozumiałe, że by cele sygnałowe były realizowane wystarczy znać i posługiwać się tysiącem, z niewielką górką, słów. Jak sądzicie jednak, po co dodałem „z niewielką górką”, zamiast najzwyczajniej napisać „dwieście”? I zaraz potem drugie: czy to ja poprzedzam „niewielką górkę”, czy też może „niewielka górka” poprzedza mnie?

To drugie pytanie nie jest bez znaczenia (zauważcie jak użycie zdwojonego zaprzeczenia przekazuje ideę bardzo dużego znaczenia). Co bowiem jest w posiadaniu czego? Czy słowa (tak, tak, znaczące) posiadają człowieka, czy też może istnieć sytuacja, że człowiek dysponuje słowami?

Napisałem zaraz na początku „ich mądrość przyoblecze się w słowa”. Czym różni się to od „wyrazi się w słowach”? Przecież nie sensem. Bez dwóch zdań wszyscy moi czytelnicy mogliby powiedzieć to co ja używając słowa- rarytasu, czyli „przyoblec”. Wszyscy go znają i zdają się rozumieć – to gdzie leży trudność w jego użyciu?

Przybliżmy tę kwestię bliżej. Jadąc ostatnio samochodem przysłuchiwałem się rozmowie pasażerów. Angliści rozmawiali o urokach języka obcego, który wybrali do studiowania. Zeszło na czasownik osobliwy opisujący czynność torowania sobie przed sobą drogi w zaroślach. Ktoś zadał pytanie czy istnieje polski odpowiednik czasownikowy takiej czynności. Zaproponowałem znaczący „maczetować”. Ba! Ale nie ma go w słowniku! No nie ma, lecz cóż to znaczy? Tylko tyle, że jest się zaupełnie zależnym od słownika – w dużym skrócie, słownik to lacanowski skarbiec znaczących.

Co się dzieje gdy ktoś słyszy taki znaczący jak „maczetowanie”? Niektórzy powiedzą – to błysk inteligencji. E, tam, jaki błysk jakiej inteligencji. W testach na inteligencję inteligencja oparta jest na kalkulacji, na szybkości i poprawności kalkulowania, a reguły kalkulowania znane są z góry, a przez to i jego owoce. Tasowanie znaczących to co innego. Nie ma tu miejsca na kalkulację, jest za to miejsce na inne, nowe ich użycie – tworzywo jest to samo, zmienia się tylko obróbka. W efekcie powstaje nowe, z góry nie założone.

Skąd bierze się taki efekt „prawdy”? Ze sposobu posługiwania się znaczącymi przez podmiot, który przestaje być niewolnikiem języka, stając się przez to nośnikiem przekazu. Ta kwestia rzuca nas na otwarte wody tajemnicy oddziaływania psychoanalizy, czyli mocy interpretacji.

Ostatni wpis zatytułowałem korzystając z maksymy dominikańskiej jako przybliżenia tego, co robi analityk gdy interpretuje. „Przekazać innemu owoce swoich przemyśleń”. Ładnie powiedziane, lecz byłoby ładniej gdyby wykreślić przemyślenia na rzecz odczytania – przekazać innemu sedno tego co zostaje odczytane przez analityka. Czasami odczytane można po prostu dokładnie zacytować, lecz nie oznacza to, że zostanie to przez adresata pojęte (np. najpierw trzeba orientować się co to jest maczeta i że nie chodzi tu o meczet) no i pomóc przeskoczyć nad momentem zaskoczenia. Bywa jednak i to nie rzadko, że nie starcza czytania, należy odczytać i to co odczytane przekazać. Istota tkwi w przekazie a nie w katechezie. Moc tkwi w słowie a nie w ustach.

To co mądre wytrąca się z kogla-mogla głupoty. A kogel-mogel, jak to przesłodzone żółtko, rozkoszuje. Mądre jest dodatkową rozkoszą, nieznaną gadającym głowom.

A teraz coda – a co się dzieje gdy mądre zostaje dodatkowo przypisane ustom mądre mówiącemu?

KP


No Comments, Comment or Ping

Reply to “Mądrość nigdy nie jest w cenie”