W części pierwszej aktualnego cyklu starałem się pokazać, że stosunek psychoanalizy i religii jest rozłączny, podobnie jak stosunek nauki i religii. Jeśli Boga potraktować jako Innego, to losem podmiotu jest być „od” niego. „Od” nie oznacza tu „obok”, ani tym bardziej „poza”. Separacja, bo o niej tu mowa, jest pozycją, która nie opiera się na szukaniu potwierdzenia (zwracaniu swej twarzy w kierunku oblicza Innego) – twarz podmiotu jest „od” Innego, a nie „do” Innego. Zakłada to, że twarz zwrócona jest ku „nieznanemu”, plecy zaś ku Innemu. Ten typ metafory po wielokroć stosowany jest w tekstach Ewangelii („rzuć wszystko i choć za mną”, „nie będziesz znał ni matki ni ojca swego”, w stosunku do rzeczy doczesnych mówi się o odwróceniu się od nich). Uniwersalna reguła opisywana przez tę metaforę apeluje do podmiotów, by zawsze byli odwróceni od wszystkiego, co ustanowione jest przez nich lub dla nich jako Inny („Nie będziesz znał cudzych bogów poza mną”). To ta, a nie inna metafora, była i jest „koszmarną” herezją. W małym świecie monoteistycznej religii żydowskiej metafora wskazywała kierunek „od” niej, a nie „do” niej. Psychoanaliza jednak bierze mowę dosłownie, jest ona przede wszystkim herezją (to jest punkt słabości Schneidermana). „Odwróć się od wszystkiego, w co każą lub namawiają cię byś wierzył”. Nie dlatego, że jest w tym zło wcielone, zaproszenie do piekła, czy jakaś inna skaza, tylko dlatego, że wszelki Inny w obliczu którego twarzą swą stajesz, nie ma ci nic innego do zaproponowania, jak tylko „trochę czegoś”.
By uczynić to jaśniejszym nawiążę do przykładu szaleńca z Oslo. Pod zestawem tez-wierzeń Breivika z całą mocą podpisywali się nasi polscy „szaleńcy”. Że UE jest Sojuzem, że otwarcie się Europy na islam jest grzechem przeciwko tradycji, że należy bronić za każdą cenę chrześcijaństwa (jakiego? ano tego, który znamy lub co bardziej wnikliwe, tego, o którym zapomnieliśmy), tak, nic nie odróżniało haseł jednego od drugich. I przyszedł „dzień zagłady” i okazało się, że Breivik to mason, syjonista i ukryty lewak. Tak oto, gdy Inny marzeń pokazał swe „prawdziwe” oblicze (czyli oblicze ukryte), został zesłany do piekieł, a ci wpatrzeni weń pozostają nadal ślepi na to, co ukryte (dlatego Bóg mówi Mojżeszowi, że nie może bez szkody dla siebie patrzeć na jego oblicze, że musi posługiwać się mediatorem w postaci słowa – osławionym znaczącym).
Breivik napisał swój manifest, tubylczy zaś manifest pisany jest co tydzień na stronach URz. Dziwny tygodnik, bo pisany wyraźnie pod zamówienie (nawet w rzekomej recenzji fantastycznego filmu Altmana „Dzień weselny”, Piotr Zaremba wyrażając uznanie dodaje natychmiast, że brr…był lewicowcem!). W ostatnim numerze dwóch panów (bardziej znany z nich to Semka) odnajdują „polskich islamistów” w osobach zapiekłych ateistów. Niewiarygodne to, ale przedstawiają dowody na historyczność postaci Jezusa. Niewiarygodne to, ponieważ któż mógłby twierdzić, że nie była to postać historyczna? Autorzy nie podają żadnego nazwiska osoby tak twierdzącej, po prostu uznają za taką osobę każdego, kto nie traktuje Jezusa jako Boga. W tekście sypią się przykłady wykopalisk, artefaktów archeologicznych, ossuariów i temu podobnych dowodów materialnych, które udowadaniają tylko tyle, że Jezus był człowiekiem, jak i to, że bazyliszek musiał gdzieś nocować, czymś się żywić, nawiedzać gdzieś ludzi itd. Autorzy są albo obłudni albo naiwni – żadnej historii nie można opowiedzieć nie wpisując jej w kontekst historyczny. Nawet Królewna musiała czekać na swego rycerza w lesie, a jej matka trzymać w dłoni lustereczko! Czy jednak lustereczko zaświadcza o istnieniu Królowej, Królewny i Rycerza? Ktoś lustereczko wykonał, ktoś je trzymał, ktoś nawet mógł złorzeczyć gdy wpatrywał się w lustrzane odbicie, czy była to jednak Królowa?
Psychoanaliza nie wpatruje się w oblicze Innego, za to wsłuchuje się. Autorzy przywołują odkopanie domu późniejszego św.Piotra, gdzieś przy sadzawce, przy której Jezusa słuchał tłum (!) ludzi. Dom już mamy hip hip hurra! Lecz co z tłumem? Ile osób stanowi o istnieniu tłumu? Jeśli było ich tysiąc, to jakim głosem musiał mówić Jezus, by ci stojący najdalej mogli go dokładnie słyszeć? (Kto nie wierzy w sens tego pytania, niech spróbuje poeksperymentować w Sali Kongresowej). Jeszcze większy kłopot mamy z kazaniem na Górze – stojąc na szczycie jakim głosem trzeba mówić, by słyszany był przez stojących u jej podnóża?
Psychoanaliza pokazuje, że funkcja znaczącego jest ograniczona w swym dostępie do prawdy. Ewangelista, nazywając grupę ludzi tłumem, nie określał ich ilości tylko swoje oczekiwanie zwane pragnieniem. Tak więc ludzi mogło być dziesięciu, „a imię ich było tłum”.
Psychoanaliza jest herezją, bo żadnego słowa nie traktuje nabożnie. Bierze słowo tak, by zainspirowane zostało pojawienie się kolejnego słowa.
No dobrze, kiedy już Inny widzi tylko moje plecy, to ku czemu biegnie me spojrzenie?
KP
P.S. Schneiderman pokazał dylemat w całej wyrazistości. Psychoanaliza jako Inny się nie sprawdza, więc poszedł do innego Innego. Ma rację, ale tylko pod warunkiem, że psychoanaliza jest Innym, który mówi do „niezliczonych tłumów”. Taki Inny czyni z psychoanalizy religię. Lecz Inny przemawiający do 10-osobowego tłumu już nie.
2 Comments, Comment or Ping
Nie wierz w nic w co ci każą wierzyć bo to wszystko tylko smieci które ci łeb zajmują to jest dobre. Wszystko to pozy, wygibasy, takie przed lustrem ustawianie się jak to fajnie widać jak się to wszystko rozpada jak człowiek na przykład zje kwasa sobie dobrego. Że to się tak wszystko rozpada i nie zostają te pozy żadne wszystko wymyślone takie fiku miku.
Ale weźmy te kateksje, te fetysze analityków, ten Ojciec, ta Matka, ta zazdrość o to co on ma a ona by chciała i pierwotna horda z totemem w kształcie loda magnum to czy to też tylko śmieci umysłu? Nie wierz w nic, ale to czego naprawdę chciałeś jest jednak jakoś jasno określone. Chciałeś z mamą i z tatą. A może to też tylko slajdy? Takie same wzorki światłem malowane na wirującym kurzu jak cała reszta?
Lipiec 26th, 2011
Do niego skieruj swą twarz i ku jego słowu. Będziesz wtedy uczniem godnym jego imienia. Do Lacana. Amen.
;)
Sierpień 2nd, 2011
Reply to “Jeśli wiem, wiem zaledwie trochę – po co jest psychoanaliza (2)”