Lustereczko, powiedz przecie, że wszystkieśmy najpiękniejsze w świecie?


Poprzednim razem starałem się wykazać, że jedną z implikacji fazy lustra jest to, że świat w jakim przebywamy widziany jest jako nieposiadający znamion różnicy. Niekończące duplikowanie się siebie samego zaludnia świat jednostkami takimi jak ja, tak samo czującymi, tak samo myślącymi, tak samo zachowującymi się i tak samo wyglądającymi. To świat powszedniej zdroworozsądkowej psychologii, psychologii człowieka zwyczajnego, niejednokrotnie trafniejszej od psychologii samych psychologów, którzy starają upodobniać się do człowieka z podręczników psychologii.

Ten świat jednego człowieka w milionach postaci zaciera, a raczej stara się zatrzeć, dowolny świat odmienności. W mowie potocznej ta chęć nie odróżniania się, zatarcia „swego” znaczącego, przybiera postać nieodłącznego „prawda?” na końcu zdania, sądu, stwierdzenia. „Obie duże partie nie różnią się miedzy sobą, prawda?” Takie zdanie to prośba o uznanie mnie za takiego jak ty, o przyjęcie mnie do was – „przecież myślę tak jak wy, czyż nie tak?”, „azali człowiek to istota dobra, ma się rozumieć?”, „jesteś przedstawicielem DDA, (chyba nie bedziesz oprotestowywał tego, że..), że masz chodzić na grupę DDA, źle myślę? Jesteś DDA jak każdy inny DDA, przypadkiem masz imię X,Y,Z. Dla nas lepiej będzie jak będziesz miał imię DDA – proszę wyjdź teraz na środek i mów to, co wszyscy DDA mówią: „nazywam się X. Jestem DDA itd.”). W takim świecie kopie kopii ukrywają fundamentalną cechę fazy lustra – ludzką agresywność (uwaga!, nie mylić tego z agresją, ani też z destrukcją). Lecz o tym następnym razem.

Wszechpanowaniu fazy lustra przeszkadza jedna zasadnicza cecha – na wskroś edypalna. Kobieta nie kopiuje się jako mężczyzna i vice versa. Lustro nie obejmuje swym wpływem obszaru płci. Kobieta nie rozpoznaje siebie w mężczyźnie, mężczyzna nie rozpoznaje siebie w kobiecie (fakt rozpoznany przez mądrali, którzy dzielą mózgi na kobiece i męskie). Coś zatem odpowiada za tę inność.

Ba! Okazuje się, że w świecie tylko z kobiet się składającym, każda z nich między sobą się różni, bo każda chce być jedyną. Lecz jeśli tak, to kobiety zaczynają rywalizować ze sobą o tę jedyność. Jak temu zaradzić? Jak sprawić, by w świecie kobiet zapanowała kobieca solidarność, mrzonka kobiet wyzwolonych, wyemancypowanych, feministycznych?

W sukurs przychodzą Trinny i Suzannah. Oto ich recepta na zaradzenie sytuacji, w której każda kobieta jest jedna i nie znosi w swym otoczeniu kopii siebie. Oto przepis na solidarność kobiet: 1. Znajdź na ulicy miast mnóstwo kopciuchów i kopciuszków, wyglądających bez sensu, ubierających się bez sensu, niewidzialnych i niewidocznych, przytłoczonych mniej lub bardziej banalnymi kłopotami życiowymi (istnieją kłopoty niebanalne, ale obie panie nauczyły się je niedostrzegać); 2. Powiedz im, że jesteście gotowe spełnić ich marzenia; w razie czego podpowiecie im jakie to są marzenia (zawsze są to ubieranie się po kobiecemu i tak by wyglądać sexy); 3. Zorganizujcie zespół sponsorów od ciuszków, butów, fryzur i makijażu, nie zapominając kwiatów; posłuży ten zespół za dowód czarodziejskich talentów pań czarodziejek; 4.Zorganizujcie bal w nowoczesnym pałacu (np.Galeria Mokotów), którego głównym elementem będą „schody”, czyli entree; 5. Przekażcie kwiaty królewiczowi w postaci męża, chłopaka, narzeczonego i wypchnijcie go na te schody, by coś powiedział – wiemy co powie, bo wszyscy wtedy mówią to samo.

Przez krótką chwilę kopciuszek lub kopciuch staje się królewną, gwiazdą; więcej, mamy zorganizowany świat samych królewien, kopii kopciuszka z bajki. Przebija przez to wszelako konstatacja, że świat solidaryzmu kobiecego potwierdza jedynie banalność formuł językowych („każda kobieta jest piękna, prawda?”, „każda jest – na swój sposób – sexy, czyż nie tak?”).

Kopciuszki mają tylko chwilowe szczęście. Wracają do domów z kreacjami podarowanymi im przez sponsorów. Czy jutro je ubiorą? A za miesiąc? A za dwa? Oczywiście nie. Realizacja fantazmatu oznacza chwilę szczęścia (doświadczenie jouissance), a nie zadowolenie. Zadowolenie pojawiłoby się wtedy, gdyby jutro, za miesiąc, za dwa, nadal byli sponsorzy, nadal trwał bal.

„Niech żyje bal!” – niezapomniana chwila jubilation fazy lustra.

KP


No Comments, Comment or Ping

Reply to “Lustereczko, powiedz przecie, że wszystkieśmy najpiękniejsze w świecie?”