„Kiedym myślał, że uczę się żyć, uczyłem się też umierać”


Mężczyzna spytał się na tym blogu kobiety: „dlaczego nie ustąpiłaś?”. Odpowiem jak kobieta mężczyźnie: „Nie ustąpię, bo jestem kobietą; ustępują tylko żony”. Nie zawsze jest się żoną, za to zawsze od pewnego momentu kobietą. Ta dwuznaczność, podwójność, jest przez typowych samców alfa nie przyjmowana do wiadomości. A ponieważ na szczycie samczości ulokowane jest duchowieństwo, to też i ono zrównuje, sprowadza do jednego „bycie kobietą” z „byciem żoną”. Wściekły opór przed uznaniem małżeństw homoseksualistów z tego, i tylko z tego się bierze. Czy zapis w konstytucji, że małżeństwo to związek kobiety z mężczyzną odpowiada prawdzie? Ależ skąd! Wynikałoby z niego, że konkubinat, wieloletni związek kochanków, nie jest związkiem kobiety z mężczyzną. Ściśle rzec ujmując, małżeństwo to związek męża i żony, a jak uczy życie, częściej widzimy związki małżeńskie, w których mężczyzna jest żoną, a kobieta mężem, niż na odwrót.

I jeszcze jedno – ten zaciekły opór samców alfa na szczycie pochodzi od tych z nich, którym zakazano zawierać jakiekolwiek związki z kobietami. Od tej chwili umarli – którzy o tym, że umarli, nie wiedzą – uczą żyć mężów i żony. A gdyby wiedzieli, że umarli?

Wyobraźcie sobie, że w ostatnim numerze „UR” przeczytałem wywiad z przesławnym, „famosus” naszej rodzimej prawicy, fantastą, jakim jest niejaki Suworow, podwójny agent, dysydencki KGB-ista. Czegóż to on w życiu już nie nawygadywał! Tym razem oczarowuje dziennikarza tezą, że Niemcy wygrali II Wojnę Światową, a klęska Hitlera była tak naprawdę zwycięstwem. Niby dlaczego, spytacie? Otóż dlatego, że fantasta to ktoś, kto wierzy w gdybanie. Suworow głosi z powagą jasnowidza, że gdyby Hitler zaplanował napaść na ZSRR po 10 lipca (to data zaplanowanej przez Stalina napaści na Rzeszę), to zostałby rozgromiony, a Europa skomunizowana przez Stalina. Być może, ale czym wtedy różni się jego wniosek od mego, gdy powiem: prawdziwym twórcą kościoła katolickiego jest Piłat; pośpieszył się był on z umyciem rąk; gdyby pomyślał dłużej i nie zbagatelizował swej myśli, że to chory psychicznie człowiek (mówi przecież od rzeczy) i wywiózł go gdzieś do ówczesnego asylum na leczenie (najlepiej do najlepszych specjalistów w Rzymie, bo mówiący od rzeczy bywają jednak groźni), to historia potoczyłaby się inaczej, vide nie byłoby Kościoła.

Sęk w tym, że warunki brzegowe danej historii są już dane (21 czerwca to nie 10 lipca chociażby); to akurat warunki brzegowe determinują bieg historii tworząc przekraczanie Rubikonu, ale samo przekroczenie Rubikonu nie determinuje zwycięstwa Cezara. „Alea iacta est” to akt detrminujący i akt determinacji Cezara, skutek dotarcia do brzegu, na którego przeciwległym końcu było tylko nieznane. 21 czerwca determinowało zarówno możliwość zwycięstwa, jak i możliwość porażki. Warto przypomnieć, że historia pamięta tylko zwycięstwa, porażek się wstydząc, ale jedne i drugie są na starcie równie możliwe. Oto skrótowa koncepcja tego, co w psychoanalizie określane jest mianem „znaczący”!

Tylko znaczący wyjaśnia paradoks rozmaitych zdroworozsądkowych prawideł, np: „stało się to, co miało się stać”, inaczej mówiąc, znamy znaczone (zwycięstwo albo porażka), ale nie znamy, zapomnieliśmy, znaczący dla tego znaczonego. I jak każdy fantasta jesteśmy oburzeni, że znaczący jest niezmienny, że jest jaki jest, a nie jaki chcielibyśmy, by był. Oto w skrócie dylemat neurotyka! Nie chce on przyjąć do wiadomości faktu, że znaczący, „jego” znaczący, jest taki jaki jest, że „jego” nieświadomość jest taka, a nie inna. Co wtedy? Zaczyna śnić o „lepszej”, bo innej, przyszłości, oskarżając przeszłość, że była jaka była.

Neurotyk to istota, która uczy się żyć od momentu swych narodzin, nie chcąc wiedzieć, że wraz z uczeniem się życia, uczy się też umierać. Bycie nasze rozpoznajemy dopiero wtedy, gdy ujawni się nam znaczący jedyny, unikalny i czysty. Od reszty znaczących różni go to, że determinuje absolutnie jedno. Nie, albo zwycięstwo, albo porażkę, ale jedno bez jakiegokolwiek dwojga – na przeciwległym końcu Rubikonu życia jest zawsze śmierć.

Czy zwycięstwo to, czy porażka?

To niepokojące pytanie skłoniło dziennikarkę do zadania pytania zastępczego samemu profesorowi Baumanowi – „w co pan wierzy, panie profesorze?”

Pytania zastępcze, przykrywcze, „screen”, (w tym kontekście użył tego słowa po raz pierwszy Freud), skrywają to jedno – zwycięstwem czy porażką śmierć jest?

O tym jak poradził sobie z pytaniem dziennikarki profesor Bauman i jak radzą sobie filozofowie napiszę następnym razem.

KP

P.S. Jednym z wariantów tego pytania jest kwestia ekscytująca nas przez całe życie – czy zwycięstwem, czy porażką jest to, że jestem kobietą/mężczyzną? Co wy na to?


3 Comments, Comment or Ping

  1. Spokojny

    Na to pytanie ten by tylko mógł odpowiedzieć, co by przed rozstrzygnięciem grał w to, czyli płci nie miał i dopiero wygrał albo przegrał. Tak robią zeniści. Pytają kim jesteś i co się nie odpowie to wszystko niedobrze. Kobietą, mężczyzną, ofiarą niedokrwienia mózgu które prowadzi do matołectwa – wszystko nie to. Zawsze są niezadowoleni z odpowiedzi i to niezadowolenie jest ich prawdziwą naturą czy tak jakoś. W każdym razie był parę lat temu taki jeden co miał żonę i dzieci ale osiągnął ten stan ducha jakby go to pytanie nie dotyczyło co zostało potwierdzone testem i postanowił umrzeć za życia. Domek mu zbudowali, święto zrobili i chodził z takim długim kijem i pytał każdego kim jest i co by człowiek nie odpowiedział to zawsze tym kijem mógł dostać za to po łbie. Respekt wzbudzało to wielki. To ojcem dzieci też już nie był ani mężem tej żony bo trudno mieć takiego ojca co jak się spytają w szkole kim jest twój tata to nawet nie wiadomo co odpowiedzieć. Zeniści wiedzą coś o tym. No i tak to trwało i chodzili ludzie do niego na rozmowy do tego domku aż jedna panna coś mu chyba takiego odpowiedziała że z tego domku wyszła w ciąży. Czyli ona jedna tak zrobiła, że on już był kimś konkretnym mianowicie został ojcem tego jej dziecka. Zwycięstwo to było czy porażka? Ja nie wiem.
    W każdym razie jego poprzednia kobita kij chyba mu na plecach połamała i teraz on gra na misach udzielając skołatanym nerwom ludzkim relaksu za kasę oraz przekazuje różne moce. Pewnych rzeczy człowiek nie przeskoczy.

    Maj 19th, 2011

  2. eska

    Normalnie” miedzy ustami a brzegiem pucharu”.

    Maj 20th, 2011

  3. Spokojny

    Albo Błękitny anioł też był kiedyś taki film. To jest zresztą powód dla którego mężczyźni mogą dzielić kobiety na madonny i dziwki. Nie muszą mieć problemu z własną perwersją by to robić. Dość obejrzeć jak wychodzi bohater filmu na znajomości z Marleną Dietrich by zrozumieć czego oni próbują uniknąć trzymając z madonnami a do dziwek wpadając tylko od czasu do czasu. Rozum i trochę taktyki.

    Maj 20th, 2011

Reply to “„Kiedym myślał, że uczę się żyć, uczyłem się też umierać””