Od pewnego czasu piszę o sprawie płci i gwoli przypomnienia podkreślam, że nie o psychologii płci, tylko o kwestii jaką jest różnica między płciami. Jakiś czas temu zwracano mi uwagę na to chcąc wiedzieć, co mam na myśli, gdy piszę kobieta lub mężczyzna. Dla jednych jest to sprawa biologii, dla drugich psychologii, a dla trzecich kultury. A dla mnie, jak i psychoanalityków, żadną z tych rzeczy. Dla każdego, w tym i mnie, mężczyzna i kobieta to byty biologiczne wyraźnie różniące się pod względem anatomicznym. Lecz psychoanaliza nie kwestionuje tych bytów, nie kwestionuje też istnienia różnic między nimi. Kwestionuje natomiast możność udzielenia odpowiedzi na pytanie, czym jest różnica między płciami. Źródłem pytania takiego jest oczywistość różnicy między płciami, oczywistość nie ograniczana tylko do odmiennej anatomii. Gdy urodzi się dziecko o anatomii nieoczywistej, oczywistość istnienia różnicy odczuwana jest tak natarczywie, że po prostu przydziela się płeć dziecku, właściwie arbitralnie. W świecie ludzkim różnica między płciami jest realnością, której zaradzić może tylko dopasowanie płci do dziecka lub dopasowanie płci do znamion anatomicznych, tudzież do poczucia desperackiego płci, którą chce się posiadać. W świecie naszym nie można istnieć bez bycia kobietą lub mężczyzną. Czemu tak jest?
Gdy pisałem o kobietach starałem się dać pogląd czytelnikom, czym są formuły seksuacji w ujęciu Lacana, czyli wyrazić słowami, przecież piszę, logikę tej różnicy. Pisałem na przykład: przypiszmy kobiecie znak Minus lub też – nazwijmy istoty umieszczające w swym dyskursie nieodparcie Minus, a będą to kobiety. Przypiszmy z kolei istotom umieszczającym w swym dyskursie znak Ogonka, Ogonek wszędzie, a będą to mężczyźni. Przeprowadźmy tedy eksperyment logiczny – ktoś odczytuje nam tekst wypowiadany przez istotę ludzką, literalnie ma się rozumieć. Nie interesuje nas co ta istota mówi i o czym prawi. Zwracamy uwagę na to, co napędza ten tekst. Jeśli Minus to tekst należy do kobiety, jeśli Ogonek, do mężczyzny. I nic nie jest w stanie tego zmienić. Wniosek po prostu ma charakter logiczny. W taki sposób psychoanalitycy traktują płeć. Jeśli mówią, że „ta kobieta jest męska”, to mówią tak, by przybliżyć rzeszom sprawy płci. Gdyby mówili: „oto mężczyzna”, byliby nierozumiani. W języku zwyczajnych ludzi pasuje powiedzenie – „to mężczyzna w spódnicy”, „baba-chłop”, „kobieta z jajami” itd. Ale zapomina się, że w świecie ludzkim jest się albo tym, albo tą, że nie ma nic pośredniego. „Babochłop” nie istnieje, jest tylko sposobem wybrnięcia z konfuzji dotyczącej tajemnicy różnicy między płciami, fatum arbitralności. Lecz świat płci ma swą logikę.
Mężczyźni są spod znaku Ogonka. Wiemy to nie ze względu na posiadanie przez nich penisa, tylko przez fakt ich wrażliwości na uszczuplenie, pomniejszenie, zredukowanie, uszczknięcie. Po prostu mają coś i nie chcą mieć tego mniej. Jeśli chcą mieć tego coś więcej, to nie dlatego, że są tak stworzeni, tylko dlatego, by nie musieć chronić tego czegoś po wariacku. Podziemność gnomów i przyziemność koboldów, o których dzisiaj, opisuje pierwotną kondycję facetów, ich istnienie w formie prymitywnej. Gnom, gdy nawet kończyn nie ma, wszystkich członków, nie zostaje pozbawiony ogonka, lub jaj jeśli wolicie. Koboldy nie ryzykują utratą kończyn, by wykazać istnienie ogonka. Koboldy zakładają kluby fanów ogonka. Mogą to być loże, różnej maści zakony tego czy owego, kompanie, konfraternie i inne zjednoczenia. Jeśli się uzewnętrzniają, to w postaci skarbów – pisemko swe nazwą „Skarb Kibica”; powodem do chwały staje się wykradzenie skarbu, kibol Legii zrywający szalik klubowy kibicowi Polonii staje się bohaterem, a o ten wykradziony skarb zaczyna być toczona wojna. Grupy koboldów zazdrośnie strzegą swego skarbu. Do klubów gentlemenów brytyjskich nie mają wstępu kobiety, a nowi przyjęci mają oddać hołd skarbowi w postaci koców, fali, fuksówek. Subkultury miejskich gangów, blokersów w blokowiskach, działają podobnie. Czy będzie to zaliczenie dziewczyny, czy oddanie swej dziewczyny na zaliczenie przez przyjmujących, kradzież w sklepie jako wkupne czy rozbicie szyby w samochodzie, czy jakiekolwiek inne próby (obalenie z gwinta półlitrówki, wyprawa na cmentarz o północy, sikanie na odległość, ekspresowy onanizm i multum innych), wszystkie one mają dowieść, że ten ktoś, nowicjusz, ma ogonek, dysponuje jajami słowem. Lecz przecież nowicjusz jest mężczyzną i to nieraz z dużymi jajami. A jednak nawet wtedy nie dowierza się – rzeczywistość różnicy między płciami nie jest oczywista i nigdy nie była.
Filip IV Piękny miał rację. W obrębie bractw wszelakich bluźni się i propaguje herezje, oddaje cześć głowie diabła. W gruncie rzeczy nie było to fałszywe oskarżenie – templariusze, jak kluby kibiców, czczą ogonek. Filip jednak nie różnił się od nich niczym istotnym – ukradł im skarb i tyle, cały skarb templariuszy nie był niczym innym, niż szalikiem kibica Legii ograbionego przez kibica Polonii lub vice versa.
Koboldy zręcznie i złośliwie strzegą swego skarbu, nie dzielą się nim z nikim, kto nie byłby nimi, w oszukańczy sposób uprawiają galanterię wobec kobiet – w rękę cmokną, miejsca ustąpią, w obronie czci staną, na skrobankę się zrzucą, ale i na prezent ślubny, nawet do klubu wprowadzą…dla rozweselenia kompanów i współbraci. Kobiety w tych klubach są podmiotem zbiorowym – wspomnijcie na klasyczne na obozach harcerskich organizowanie kontrataku na chłopaków z obozu sąsiedniego, co to knują coś w związku z naszymi (!) dziewczynami.
A w ogóle kobold to dożywotnio oddany ci druh. Pod warunkiem, że sam nim jesteś.
KP
2 Comments, Comment or Ping
Z tego się wyrasta? :-)
Październik 12th, 2010
Przedwcześnie dojrzali właściciele ogonka, mogą zostać fanami koboldów.
„Długom błądził i szukał, świat mnie zalewał jak woda
pełen stworów dziwacznych, niksów, wodników, rusałek,
aż pewnego wieczora znalazłem, czego szukałem-
żonę pochmurnooką, małego słodkiego kobolda.” K. I. Gałczyński.
Październik 12th, 2010
Reply to “gdzie ci mężczyźni – koboldy”