W naszym przeglądzie typów kobiet zajmujemy się teraz kobietami prawdziwymi. To paradoksalna nazwa. Dlaczego inne typy kobiet miałyby być nieprawdziwe? A jednak! Bycie kobiet przesiąknięte jest, czasami bez reszty, byciem matką. Albo jako przeznaczenie, albo powołanie, tudzież fatum czy zwyczajna rola do odegrania przed światem. A gdyby tak rozdzielić te dwie frakcje od siebie? Mielibyśmy wtedy czystą matkę, zwana inaczej prawdziwą i prawdziwą kobietę. Pierwsza dezorganizuje ze wszystkim życie dziecka (w pewnym okresie zwana była matką schizofrenogenną), druga natomiast?
Jeden z komentatorów marzy o kobiecie prawdziwej, bo to ona nie chce mieć dzieci, czyli idealnie wpisuje się w związek z mężczyzną, który też nie chce mieć dzieci. Zapomina jednak nasz komentator, że matki nie definiuje tylko urodzenie dziecka – to najmniej istotna tu sprawa. Dzieci można urodzić i oddać do sierocińca, zawierzyć je ojcu tych dzieci, olać je i wyjechać gdzieś w świat, sprzedać komuś z rodziny, za to bezdzietnemu. Wiele rzeczy można zrobić, nawet od urodzenia zacząć głodzić, zmuszając je do wegetarianizmu. Kobieta zwana prawdziwą nie musi używać środków antykoncepcyjnych, bo nie boi się być matką, a nie boi się, bo nią już nie jest. Tylko urodzi dziecko, tylko tyle. Nie jest też podobna do matek dzieci autystycznych, które rodzą dzieci, by one je potem zmuszały, przymuszały do bycia matką. I one się starają, bo matki, pozycji bycia matką nie pokonały. Za to spełnia się ich najczarniejszy sen – bodajbyś dziecko wychowywała. I wychowują dziecko, od początku będące nie swoje.
Z kolei Hannah nie zauważa, że trwanie w dziewictwie nie stoi na przeszkodzie bycia kobietą prawdziwą. Tylko musimy zauważyć, że czym innym jest dziewica jako ktoś, kto jeszcze nie odbył inicjacji seksualnej (tradycyjne pojmowanie), a czym innym ktoś, kto nie będzie należał do nikogo. Są zatem dziewice konsekrowane, ale i zaprzysięgłe. Pierwsze postanawiają pokonać w sobie kobietę, pozycję bycia kobietą; drugie i pokonać kobietę i pokonać matkę równocześnie, choćby postanawiając żyć byciem mężczyzn. I są dziewice takie jak Hypatia – atrakcyjne kobiety i nadto dziewice, bo tylko tracąc dziewictwo ryzykowałyby stanie się matką; pokonują matkę przez wyeliminowanie wszelkiego ryzyka. Czy istnieją Hypatie współcześnie? Ależ tak – to te, które skutecznie proponują mężczyźnie białe małżeństwo, dożywotnie ma się rozumieć.
Powstaje przeto pytanie: dlaczego się na to panowie zgadzają? Kobieta wyzwolona i zarazem nie odtrącająca panów artykułuje swą prawdziwość poświęcając któreś z dóbr – analitycy powiedzą w tym miejscu, że zgadzają się na własną modalność kastracji, że na jakimś planie zgadzają się ze swym Minusem. Trzy plany są podstawowe. To ciało, dusza i dobra materialne. Przykład kobiety prawdziwej w rodzaju Hypatii i jej podobnych, to akurat poświęcenie ciała w całej tego dwuznaczności: moje ciało nigdy nie będzie należało do nikogo, poświęcam przy tym to, co ono dawałoby mi, ale równocześnie sakralizuję, uświęcam je, bo czynię je nietykalnym. To właśnie ma miejsce w białych małżeństwach skonstruowanych przez kobiety – mężczyzna, mąż, traktuje ciało żony jako sacrum.
Dodajmy do tego jednak, by nie było to za proste, że nie trzeba wybrać dziewictwa, by poświęcić ciało. Jeżeli dostrzeżemy, że ciało jest środkiem, drogą ku rozkoszy, wystarczy stać się kobietą absolutnie oziębłą, czyli w odniesieniu do wszystkiego co trąci seksualnością (rzecz praktycznie mężczyznom nieznana) być absolutnie obojętną i…i mamy związek, małżeństwo nawet, z kobietą prawdziwą.
Czemu służy takie poświęcenie? Ta zgoda na Minusa? Ano wydrążeniu w mężczyźnie dziury, braku (np. mężowi w opisanym białym małżeństwie będzie już na zawsze brakowało ciała żony), braku, któremu nie da się zapobiec. To zdaje się niesamowite, nieludzkie, paradoksalne, przerażające. Owszem, tak to właśnie jest – to wykracza poza kategorie prawne (czy białe małżeństwo to na pewno małżeństwo?), poza ludzką uczuciowość (czy nie przypomina wam to znęcania się, braku serca itp. sytuacji?). Kobieta prawdziwa to wamp i femme fatale łącznie, która przekroczyła granice tradycyjnie zarezerwowane dla kobiety (przez kobiety i mężczyzn, a nie tylko przez mężczyzn, jak chciałyby feministki). Znajduje się na terenach gdzie wartości podlegają dekonstrukcji, ale nie obaleniu, terenach nieznanych, których konkwistadorem ta kobieta się staje.
Lecz nadal pytanie o to, jak mężczyzna staje się kimś z brakiem, z wydrążoną dziurą, jest aktualne. Ale o tym we wpisie następnym. Będzie on o kobietach bezbronnych, które to z bezbronności uczyniły swój oręż.
KP
4 Comments, Comment or Ping
Przecież człowiek się mieni, mienią i zmieniają się role jakie w życiu gra. Nie ma tak kategorycznych typów. W różnych relacjach i na różnych etapach życia odgrywamy różne role. Są jakieś pozytywne typy kobiet? ;)
Lipiec 28th, 2010
„Z kolei Hannah nie zauważa, że trwanie w dziewictwie nie stoi na przeszkodzie bycia kobietą prawdziwą.”
Nie nie zauważa, tylko się pyta bo przeczytała poprzedni wpis i coś się jej nie zgadzało w tym co Pan napisał.
Lipiec 30th, 2010
Rzeczywiście można by odnieść wrażenie, że Autor czepia się kobiet, definiując je przez brak (minusa). Jednak w dyskursie lacanowskim słowo „kobieta” nie określa fizycznej płci, a raczej płeć „psychiczną”. Czyli przekładając na język laika, wątek mógłby mieć nazwę „porozmawiajmy o pewnych typach ludzkich, które określamy dla wygody kobietami”. Dla bardziej psychiatrycznie zorientowanych mógłby brzmieć ” porozmawiajmy o osobowości histerycznej wg Lacana”. Można więc rzec, że gdy Autor mówi o kobiecie, to wcale niekoniecznie mówi o kobiecie.
Dlaczego natomiast Autor ryzykuje to nieuniknione qui pro quo, nie przygotowując Czytacza i pozwalając mu sądzić, że gdy mówi o kobiecie, to mówi o kobiecie? Oto jest pytanie.
Sierpień 2nd, 2010
>>Dlaczego natomiast Autor ryzykuje to nieuniknione qui pro quo, nie przygotowując Czytacza i pozwalając mu sądzić, że gdy mówi o kobiecie, to mówi o kobiecie?
sam się nad tym od dłuższego czasu zastanawiam i odpowiedź znajduję tylko w tym, że być może istnieje jakaś potrzeba Histeryczki w Analityku.
Sierpień 4th, 2010
Reply to “porozmawiajmy o kobietach – obrazek 19: wyzwolona i sama”