porozmawiajmy o kobietach – obrazek 11: nie ma jak dama


Czy zastanawialiście się dlaczego z takim oburzeniem i pogardą przyjmujemy istnienie „damskich bokserów”? Dlaczego jak mantrę powtarzamy pewną wytyczną, powszechnie przyjmowaną ze zrozumieniem i dowodem najlepszego wychowania – „kobiety się nie bije”? Tylko niech ktoś nie pomyśli za szybko, że chodzi o bicie, używanie siły czy stosowanie przemocy, tudzież o zrównywanie istot nadobnych z dziećmi, które dopiero od niedawna zasłużyły na swoją mantrę o nie biciu. (Ciekawe co będzie jeśli potwierdzą się wyniki badań pani profesor Gunnoe z USA, stwierdzające, że dzieci traktowane klapsami, dawaniem po pupie, łojeniem skóry, przetrzepaniem tyłka i multum innych zachowaniach mających zadanie korygowania nieposłuszeństwa, a każde z nich ma jakże barwne określenie w języku, które stwierdzają, że dwa zasadnicze wskaźniki udanego rozwoju dziecka, czyli poziom inteligencji i uspołecznienie zachowania, najwyższe są u dzieci tak traktowanych, ale w okresie tylko 2-6 lat. Dla psychoanalityków to żadna tajemnica, ale co z tym pocznie pani Środowa czy pani Kątna, to dopiero zagadka. Lecz temat „uprzedzeń pozytywnych” zostawmy na kiedyś, na czas gdy przyjdzie zająć się różnorodnością form denegacji).

Porzucam zatem dygresję, by kontynuować temat wiodący. Każdy zdaje się zgadzać ze zdaniem „Precz z biciem!”, czyli pozytywną reakcją na pogląd odmienny, np. „bez bicia nie ma dobrego człowieka”. Ten ostatni nazywany jest uprzedzeniem, przesądem, czyli nie naukowym stwierdzeniem. Ale pierwszy z poglądów także jest uprzedzeniem. Każdy zakaz podawany jest w formie uniwersalnej, zachowując przy tym całą masę wyjątków.

Jest rzeczą nie do przyjęcia by bić kobietę – zgoda, ale już zaatakowanie absztyfikanta, macho-mana, żula, końskiego podrywacza, przez mężczyznę, który kobiet nie bije i nie uderza, jest powodem do najwyższych pochwał, podziwu i uległości seksualnej. Nawet jeśli skończy się to dla zaatakowanego wstrząsem mózgu. Zostawmy zatem naiwne tłumaczenia nakazu nie bicia kobiet postawą zakazującą bicia. Kwestia leży gdzie indziej – no jak to gdzie!; dlaczego przyjęło się tak łatwo noszenie przez panie mini spódnic? Bo odpowiedź i tak leży wyżej!

Byłem całkiem niedawno świadkiem następującej sceny. Jakiś mężczyzna naprawdę zainteresowany kobietą zwraca się do niej ze słowami: „niewyraźnie dziś wyglądasz, zmęczona jesteś?” Usłyszał w odpowiedzi wściekłym głosem: „nigdy nie zwracaj się do mnie w ten sposób!” Rany boskie! Kiedy on zdołał jej przywalić, dać w zęby? Inny przykład – on mówi do niej: „dobrze wyglądasz w tej sukience”; odpowiedzią była awantura, której celem było wyartykułowanie zdania „ja zawsze dobrze wyglądam!”. Nie wierzycie, że istnieją takie panie? Uważacie te sceny za komiczne? Zapewniam, że takie panie istnieją. Panie uważające, że każdy facet to bokser damski, więcej, że im bardziej facet kocha, tym większym bokserem w stosunku do nich jest. Widać to zwłaszcza w pierwszym przykładzie – wyraz troski zrównany jest z policzkiem. Troska o kobietę równa się dla niej wyraźnej obecności kobiecego Minusa, którego obecności przedstawicielka kobiet nie przyjmuje do wiadomości i jedyne czego chce, to tego by mężczyzna też nie przyjmował tego do wiadomości. Jednym słowem, by nie kochał jej, nie kochał tego, czym ona dla niego jest; ma kochać to, czym ona jest dla siebie. Te kobiety, ostatnie z przedstawicielek kobiet pastiszów kobiecości, pragną jednego – Szacunku! Szacunek przede wszystkim i szacunek ponad wszystko. To kobiety, którym sprawia ból miłość mężczyzn, które bije sama żywa obecność mężczyzny. Te kobiety to przykład przedrzeźniania mężczyzny – policzkują swego faceta na każdym kroku, rozkwaszają mu nos publicznie, torturują go nieustanną krytyką. A co się dzieje, gdy taki mężczyzna kocha pomimo tego, gdy stara się kochać tym bardziej, im bardziej jest jego Pani niezadowolona? Za niedługo po prostu zacznie go bić porzucając krytykowanie. Ot i mamy odpowiedź na rzekomo tajemniczą kwestię istnienia kobiet bijących mężczyzn.

Niekiedy nachodzi na mnie chęć i uwielbiam wtedy oglądać portrety kobiet, całą galerię portretów – już nie kobiet tylko dam – Ingresa. Przyjrzyjcie się tym obrazom dam. Zobaczycie, że są kobiety sprowadzające się do funkcji samego obrazu. Wymuskane, wydekorowane, nieruchome, nietykalne, by żadna plama potu z łapsk faceta nie zniszczyła efektu, pokryte werniksem. Kobiety-obrazy, Giocondy pozbawione tajemnicy (Leonardo zdaje się przerażony taką ich obecnością, obdarzał je czymś, czego nie mają – może dlatego tak fascynują?).

Dama to kobieta, która nie ma, i której nie ma. Jest tylko obraz, sam obraz. Obrazów się nie kocha, chyba że jest się Pigmalionem. Obrazy się podziwia. Biada mężczyznom, którzy pokochają obraz.

KP


4 Comments, Comment or Ping

  1. Hannah

    A Lacan na to że, kobieta jest usytuowana w polu Innego, nie zajmuje pozycji podmiotu mówiącego, ale znajduje się w pozycji „pięknego obiektu”, starającego się pobudzić pragnienie mężczyzny…

    A Wy co na to? :-)

    Czerwiec 3rd, 2010

  2. Spokojny

    Nic nie rozumiem ani z tego bloga ani z Lacana. Czytam jedno i drugie raz po raz, wale sie tym w leb i nic kuźwa nie dociera do tego łba. Z tego co zrozumiałem to jak? Ona w siebie wpatrzona jak w obraz i kiedy on ją kochać chce, to jej obrazowość obrazu zabiera, łapami psychicznymi ją paćka, coś swojego chce na tym ugrać a zatem jakby ją przez to z samej siebie okradał i wtedy ona się czuje z siebie okradana i bije go za to i łeb psychiczny a później i fizyczny mu przez to rozkwasza? Biada mężczyznom którzy pokochają obraz bo wtedy chcą z łapami i łapami kalają go? A czemu ona chce obrazem tylko być? Czemu nie chce być rzeczywista? Bo ma minusa a jako obraz go nie ma? No ale jaka klinika wtedy?

    Czerwiec 17th, 2010

  3. Spokojny

    No i w sumie co w tym złego mieć minusa? Głupio pytam?

    Czerwiec 17th, 2010

  4. Tomas Dubis

    Chodził taki greps po czytaniu z Colette Soler: „study more” ;) …a klinika ta się pisze… ha! przez minus-a.

    Czerwiec 21st, 2010

Reply to “porozmawiajmy o kobietach – obrazek 11: nie ma jak dama”