w imię dobra zabij: podmiot


Jakiś czas temu sygnalizowałem możliwość psychoanalitycznego komentowania zagadnienia związanego z karaniem ludzi śmiercią. Wielu wydawać się może, że ta kwestia to sprawa systemu prawnego, kulturowego, społecznego. Gdzie tu potrzebna psychoanaliza?

Psychoanaliza nie jest nauką o człowieku, nie rości sobie prawa do jego opisywania, nie jest współczesnym wyznaniem a-teistycznym, zwanym powszechnie humanizmem. Nie jest też światopoglądem takim czy innym. Jest czymś wyjątkowo skromnym – to „nauka” o podmiocie ludzkim. Tylko „nauka”, bo nie mierzy, waży, kojarzy. Po prostu opowiada o tym czymś. Tym czymś, czego zabicie równe jest zabiciu świata całego, jak mówi z resztą o tym Słowo. Ludzie może i są sobie równi – to kwestia do wspólnego, zbiorowego uzgodnienia, domena demokracji. Lecz podmioty ludzkie nie są sobie równe; każdy jest inny i nie ma przeto miary, którą można by je w czymkolwiek zrównać i odnieść do choćby naturalnego kontekstu, na przykład płci. Nie ma podmiotów kobiecych i męskich, nie ma podmiotów dorosłych i dzieci, nie ma podmiotów dojrzałych i dziecinnych. Każdy z nich jest osobliwy i jedyny. Każdy z nich jest miejscem, ale nie materiałem. Nie da się z podmiotów zbudować społeczeństwa czy choćby zbiorowości. Społeczeństwo za to składa się z jednostek ludzkich, ale tak jakby podmiotów nie było.

Radykalizując, jeśli przyjmiemy indywidualną swoistość każdego podmiotu, jego niepowtarzalność historyczną, to jego życie rysuje się co nie co inaczej niż typowe „mięso armatnie” czasów wojny i pokoju. Ludzi można różnie określać – to żołnierze, robotnicy, politycy. To „mięso armatnie” właśnie. Niech nikogo nie dziwi współczesne larum decorum: „każdy przypadek należy rozpatrywac indywidualnie”. Niech nie przypominają tej oczywistości, bo jeszcze pomyślimy, że w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót.

W świecie społeczeństw panuje masowość – ilość dywizji Stalina w stosunku do halabardników papieża, masowość sportu, liczba telewidzów, mnogość ludzi wypełniających plac św.Piotra, klient masowy, masowe szczepienia i masowe zatrucia. Dziś podano, że w trzęsieniu ziemii w Abruzji zginęło już 260 0sób. Oto ich wspólne imię – a imię ma 260. Jakie znaczenie ma śmierć numeru 1, a potem 2 itd.? Żadnego. Jest bez znaczenia. Czy oby nie dlatego stawia się groby nieznanych Żołnierzy, by odkupić winę za ich anonimowość, za ich życie sprowadzone do mięsa? Człowiek bez imienia to człowiek pozbawiony podmiotu. Co by rzekł, gdyby mógł przemówić?

Uśmierca sie prosto. Odbiera się takiemu imię i odbiera sie takiemu głos. A jak się to nazywa! „Odebranie praw publicznych na zawsze”.

Parę miesięcy wstecz podniesiono wątpliwość co do godności podmiotu w jednym z komentarzy na tym blogu. Pisałem byłem bowiem o godności mowy, godności związanej z imieniem własnym. Nie imieniem metrykalnym, nie używanym codziennie „Ja” w komunikowaniu się, tylko tym imieniem, co to znaczenie ma dla innych imion, a ma je tylko wtedy gdy mówi.Można zadekretować i ustalić równość ludzi między sobą, przyjąć, że wszyscy mają godność. To kwestia założeń. Tymczasem podmiot ujęty psychoanalitycznie nie jest założeniem. On mówi i ma on coś do powiedzenia. Moje oburzenie, któremu dałem wyraz, na słowa premiera o przymusowej kastracji, dotyczą właśnie tego. Pedofil nie miał dla niego nic do powiedzenia.

Tak właśnie skazuje się na śmierć, odbierając głos. Co sprytniejsi dodają wtedy „czyn mówi za niego”. Zapominają dodać, że nie wszyscy rozumieją mowę czynów i że podejrzane jest, że są tacy, którzy rozumieją ją bez watpliwości.

Wpisem tym zaczynam cykl, jak niedokończony świat ludzików, na temat śmierci tak łatwo szafowanej. Jako drogowskazy tej refleksji bedą mi towarzyszyć dwa nazwiska, oba świetne. Jeden to prawdziwy święty, sam Tomasz z Akwinu; drugi to Piotr Bartula, polski, ale nieprzeciętny filozof. Obaj to zwolennicy, teoretycy kary śmierci, wrogowie podmiotów ludzkich, choć uprzedzam – nie ludzi.

Cykl będzie miał tytuł w formie przykazania jakiego nie powstydziłby się nawet Jahwe: „W imię dobra zabij”.

K.P.


One Comment, Comment or Ping

  1. Renata Bożek

    W imię czyjego dobra? Tego, kogo sie zabija? Tego, kto zabija?
    „W imię dobra zabij” się na śmierć?
    a propos: Dido zabiła się być może po to, by Jessye Norman zachwycała arią z Purcella.

    Kwiecień 9th, 2009

Reply to “w imię dobra zabij: podmiot”