Świat ludzików: sukub


Nasz przegląd dziwnych stworków zamieszkujących zakamarki ludzkiego umysłu wydaje się nie mieć końca. Mrowie ich wyłazi z różnych nor, szufladek, składzików i podskładzików jakim jest wyściełane podglebie mózgu. Mówimy tu o drugiej stronie ludzkiej psyche, tej obśmianej przez naukę współczesną, dla której istnieje tylko jedna strona, ta od biologii wychodząca i na biologii się kończąca, jak usta całujące same siebie, że wspomnę słynną metaforę Freuda.

Nie mam na myśli nauki wynikłej z istnienia cyferek i literek w czystej postaci, tylko naukę, która pod pozorem upstrzenia cyferkami, sprowadza na przykład zagadnienie lęku do funkcjonowania synaps. Dewastacja psychologii jest tego skutkiem, a jej biologizacja skutkuje przesunięciem akcentu na manipulowanie człowiekiem. Ledwo co przeminęła afera z wróżkami, których światli naukowcy nie chcą zaliczyć do zawodów, choć pomoc udzielana przez nie tak wielu, o parę rzędów wielkości przewyższa wartość pomocy nauk, a już przeświatła szefowa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego zagrzmiała w sprawie nawiedzonego terapeuty rozgłaszającego wszem i wobec, że leczy wszystko i pomaga wszystkim. I usłyszeliśmy to, co zwykle: procedury, cyferki, punkciki, podpunkciki, ankiety, sprawozdania, kontrole, rekontrole. Tysiące stron papieru mające rzekomo zagwarantować profesjonalizm, a w rzeczywistości gwarantujących kastowość i zanik konkurencji. Szanowna koleżanka nie pofatygowała się spytać, czy oby ten nawiedzony pan komuś nie pomógł. Jeszcze by się okazało, że tak, a dyplomów nie miał.

Obejrzałem niedawno odcinek amerykańskiego serialu, który pod kołderką sensacyjności scenerii, pracy patoanatoma, ukrywa frapującą dla każdego kwestię relacji między kobietą a mężczyzną. Od pewnego czasu przyszła do nas z Ameryki moda na obrazy o niemożliwości związku seksualnego (prawda i tylko prawda). Odbywa się to w z góry skonstruowany sposób. Czy będzie to Ally McBeal, Seks w wielkim mieście, czy Kości, kobieta w nim jest niezależna, cokolwiek to nie znaczy, skoncentrowana jest na pracy zawodowej i życiu samodzielnym. Nadal dużo gada, a nawet więcej. Nie jest sama ani samotna – jest bez nikogo. Są też mężczyźni nie bardzo zainteresowani kobietami, wreszcie mogący odpocząć od nieustannego wypełniania obowiązku kręcenia się wokół kobiety. Mężczyźni przedkładający spokój nad marną satysfakcję zabawy w podchody erotyczne tylko z nazwy.

Stawiam tezę: emancypacja kobiet jest na rękę mężczyznom. Gdy rozkazem przełożonych para bohaterów musiała pracować razem, zauważono spadek efektywności pracy (tak, tak, to też mierzą cyferkami). Co zrobiono? Skierowano oboje do psychologa – pierwszy dyplom, terapeuty – drugi dyplom, doradca psychologiczny – trzeci dyplom, w planach doktorat. Cel wizyt: poprawić efektywność pracy tej pary (piękny lapsus!). Psycholog zaczyna manipulowanie – rozdaje pokaźne testy do wypełnienia. Przecież to one prawdę powiedzą, nie on i ona. Prawdy tej z resztą nie ukrywają. Lubią siebie, chcą lubić się bardziej, przeszkadza im tylko w tym, że zostali dobrani przez kogoś. Proste jak banał – pilnują się przed sobą i coraz bardziej chcą się pilnować. Spotyka ich trauma. Jest nią psycholog z dyplomami. Pan ten zobaczy, co powiedzą mu testy. On naprawdę wierzy, że cyferki wynikają z czegoś równie pewnego jak materia komórkowa. Podpowiemy mu trochę: cyferki produkuje ona – sukub. Kiedy wyprodukuje A – para ma pracować razem, gdy wyprodukuje B – ma się rozstać. Pan psycholog nie wierzy w istnienie sokub, on naprawdę sądzi, że nie jest manipulowany cyferkami.

Coraz częściej zaskakują mnie bzdety Gazety Wyborczej. Mamy akcję pod poważnym tytułem – dlaczego mężczyźni są słabi? Morze słów, ocean narzekań, zatroskanie od zawsze troszczących się o losy świata i ludzkości dziennikarzyniątek. Postawiono tezę wziętą z sufitu. Nie wiadomo do czego odnieść tę tezę. Czy mężczyźni w XIV, XVII czy nawet w VI wieku byli silni? Znamy kilku silnych. To Achilles, Tezeusz i paru innych jak Lancelot, Roland, Don Juan. Taki to nawet żaby nie boi się pocałować i cud-zwłok tajemniczej nieznajomej, w lesie znalezionej.

Więc pogadamy sobie o słabości mężczyzn, zatrudnimy autorytety w roli mędrców, jak Wojciech Eichelberger, by pouczył facetów o ich roli w świecie, by dołożył im obowiązeczków, by wytknął przywary, by współczuł nad ich większą słabością organiczną.

A oszołamiająco piękna pani, sukubem zwana, śmieje się w kułak. Zaklina mężczyzn i wabi ich kobiety, by wierzyły w ich słabość. Wszyscy wiedzą, że słabością panów jest Kobieta, nie kobiety. Sukub wie co robi – ma faceta dla siebie, kobietom zostawia jego słabość.

Gazeto Wyborcza! – czekam teraz na temat: dlaczego kobiety to jędze?

K.P.


2 Comments, Comment or Ping

  1. Plaza

    A propos debilnych akcji Gazety Wyborczej:
    1.
    Spotkałem się z dwoma opiniami, które zaskoczyły i dały do myślenia: Pierwsza: zdziwienie pewnego faceta pod adresem pewnej kobiety. ?Ty słuchasz muzyki tego artysty, przecież ta muzyka jest taka męska?!? A druga: o gwieździe kolejnej po Dodzie, jakaś dziennikarka powiedziała: ?Wstydzę się, że i ona i ja reprezentujemy kobiety?.
    Obie opinie rozśmieszyły mnie. Jaka to inwazja tematu płci musiała nastąpić w głowach tych dwóch osób, skoro muzyka stała się rodzaju męskiego i żeńskiego (dopisek krytyka: a najczęściej nijakiego), a ?kobiecość? to rodzaj dumnej reprezentacji w imieniu wszystkich kobiet tego świata.
    Próbuję wyprowadzić definicję idealną wg tez tych dwóch osób. Muzyka męska to taka, której nie słuchają kobiety. Kobiecość to zachowanie godności wobec mężczyzn.
    2.
    Wpadłem w szok i przestałem czytać ?Gazetę Wyborczą?. Kiedy? Gdy zaczął się kryzys, a ta gazeta zaczęła na potęgę straszyć naród. Z długiego wywiadu, że jest szansa na przeżycie kryzysu, wyciągali zdanie na tytuł, że szansy może nie być… Tak przez tygodnie, tak z każą wiadomością. Straszne tytuły, na pierwszej stronie najgorsze niusy. Do tego te poradniki, co robić, jak stracisz wszystko: pracę, zdolność do spłacenia kredytu, optymizm i wolę życia. I te relacje z miast dotkniętych kryzysem. Armagedon! Po każdej lekturze tylko się zabić ze strachu przed przyszłością. Zacząłem podejrzewać, jak wielu ? choć brzydzę się tą myślą ? że to gazeta niezasymilowanego narodu dla Polaków. Przestałem czytać, by się nie załamać.
    Nie mogę zrozumieć tej polityki gazety niszczenia optymizmu i woli w ludziach. Nie chcę uwierzyć w teorię spiskową, więc raczej doszukuję się choroby mediów: to zapałki w rękach dzieci. Młodzież robi niusy, a chodzi o to by zaciekawić, przerazić, zaszokować, zdobyć uznanie szefa. A szef ma innego szefa. A najwyższy szef jest rozliczany z wyników przez radę nadzorczą.
    Złe wiadomości są najciekawsze, więc obiektywizm mediów to głupi żart. Media nie są obiektywne, media są patologiczne jak komunizm ? z a w s z e manipulują i próbują sformatować mózg.

    A na ?Gazecie Wyborczej? dałbym napis jak na papierosach: ?Czytanie zabija?.

    Marzec 19th, 2009

  2. Hannah

    Pierwszą taką wyemancypowaną succubą była Lilith, pierwsza żona biblijnego Adama.
    Nie zgodziła się na rolę „służącej” i opuściła męża, żeby stać się kochanką Lucyfera.
    Obiecała, że w odwecie za prześladowania jej przez trzech aniołów (namawiających ją do powrotu do Raju) będzie nasyłać na ludzi sukkubów.
    Teraz już wiadomo dlaczego kobiety to jędze? ;-)))

    Marzec 19th, 2009

Reply to “Świat ludzików: sukub”