zespół palenteologizacji człowieka


Nie wiem jak inni, ale gdy kilka miesięcy temu zapowiedział nasz gładysz, że będzie się przymusowo kastrować pedofilów, pomyślałem – szkoda gadać, człowiek, który apeluje do wszystkich niemyślących by dalej nie myśleli, jest, nie da się ukryć, populistą. W ten sposób dałem własną definicję populizmu: adresowanie się do wszystkich co nie myślą, z zachętą by nie myśleli już dalej, jest populizmem. Populizm obiecuje jedno – nadal możecie trwać w niemyśleniu, kastracja będzie dotyczyć waszego sąsiada, pozbawimy go jaj. Nie musisz nawet myśleć dlaczego, wystarczy, że to nie ty.

Przypomnijcie sobie niezłomnego moralistę poprzedniej ekipy. Ten minister od sprawiedliwości głosił tonem sprawiedliwego ojca, że kto nie robi nic złego może spać spokojnie. Lecz kto nie robi niczego złego? Ten kto nic nie robi i ten kto nie myśli („wybaczcie im, bo nie wiedzą co czynią”). W tamtej ekipie jeden niemyślący mówił do niemyślących, można było mu wybaczyć. Lecz dziś? Czy nasz gładysz nie myśli, czy udaje, że nie myśli? Jeśli to drugie, to nawet nie można mu tego wybaczyć bo chce z myślących uczynić niemyślących lub wyrzucić ich na śmietnik. Podrzućmy mu kilka równie bezmyślnych pomysłów kastracyjnych: gwałcicieli pod chemiczny nóż, namiętnych zbieraczy materiałów pornograficznych faszerować Androkurem, tępych mężczyzn regularnie gwałcących swe żony (przecież wyłączenie im popędu ratuje żonki przed „niezawinionym cierpieniem”), koniecznie kazirodców za zgorszenie. Rewelacyjna metoda, matki widzące molestowanie własnych dzieci mają pozostać bezmyślne – przecież im się wybaczy!

Potworkowatość pomysłów kastracyjnych leży w pogodzeniu się z tym, że ludzie są bezmyślni, a przez to nieodpowiedzialni. Nieodpowiedzialnością rządzących jest posługiwanie się istnieniem nieodpowiedzialnych jako motywem działań politycznych. Istnienie nieodpowiedzialnych i bezmyślnych jest alibi dla rządzących.

Kto jest bezmyślnym? Ten, kto nie potrafi być oburzony. Oburzony na Innego, który każe siebie widzieć jako  w[pełni]myślny i [jedynie]odpowiedzialny. Nie jestem oburzony istnieniem pedofilów ani gwałcicieli, ale tych, co skazują ich i innych jeszcze nie odkrytych osobliwców wśród ludzi, na wygnanie do świata człowiekowatych, do stanu człowieka kopalnego, a nawet przedkopalnego. Oburzony istnieniem tych, co nie są oburzeni istnieniem bezmyślnych.

Dwa dni temu przeczytałem o zamiarach rządu przymusowego leczenia alkoholików i uzależnionych od czego popadnie. Gdy w końcu Nasza Nauka Kochana odnajdzie Androkur-bis kastrujący pociąg do picia, bicia, tycia, i życia, z pewnością znajdą się Inni (nie z wielkiej litery tylko uznający się za wielkich) co to zastosują. Jasne, że tylko wtedy gdy bezmyślnym zaoferuje się suwerenność. (Zastanawiam się czy ktoś kiedyś zwrócił uwagę na ten rys „Foresta Gumpa” – bezmyślność, którą czci się jak cnotę. Ot nasza współczesna mitologia głupoty.)

W Brukseli panika – szaleniec zadźgał nożem kilkoro dzieci w przedszkolu, a może żłobku. Ach, gdybyśmy mieli Androkur kastrujący odpowiednie miejsce w mózgu! Byłoby cacy! Ale dlaczego szaleniec, chory psychicznie to zrobił? Śmiem twierdzić, że wiem. Stoi za tym grupa Innych, nieodpowiedzialnych, bo wierząca w czarowną moc psychiatrycznych Androkurów. Wraz z zaordynowaniem leków ich działanie się kończy. Leki zrobią swoje, pewno myślą. Ledwo wczoraj tymczasem usłyszałem skargę osoby leczonej w szpitalu psychiatrycznym: „wie pan, że przez dwa tygodnie nikt ze mną nie porozmawiał?”. „Wiem, odpowiedziałem”, przecież słyszę to coraz częściej.

Czy istnieje wspólny mianownik między pedofielem, alkoholikiem, chorym psychicznie? Oczywiscie, że tak! Jest nim mowa, z której można ograbić, której można pozbawić, którą można lekceważyć. Kto jest psychoanalitykiem, kto otarł się o psychoanalizę, ten wie, że godność człowieka przebywa w mowie. Gdy zabiera się mowę, zabiera się i godność. Gdy to się zabrało, obdarowuje się ofiarę prawem do głosowania. Do dokonania wyboru też! „Ma pan/i/ prawo zdecydować, bierzecie leki, czy nie? Nie? To do domu!” Kogo zainteresowało dlaczego ktoś nie chce brać leków? Odpowiem za was: Nikogo!

Teraz już łatwiej wiedzieć dlaczego politycy najbardziej się boją niegłosujących, tych, co nie chcą być tylko człowiekiem wyborów. I tyle byłoby na dzisiaj.

K.P.


19 Comments, Comment or Ping

  1. Albert

    Jestem ciekaw
    czy ci
    co jeszcze trochę myślą
    będą komentować
    polemizować
    głos zabierać
    czy raczej ich zamuruje.

    Styczeń 31st, 2009

  2. Renata

    O ile miejscowi politycy dbają o to, by ci „źli” czuli strach, a „dobrzy” mieli poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa , to np. brytyjscy chętnie wchodzą w rolę dobrych tatusiów, którzy mówią, ze celem ich polityki jest zapewnienie szczęścia obywatelom (pisze o tym Frank Furedi w tekście „Why the politics of happiness makes me mad” – jest w internecie). W obu przypadkach chodzi o to, by człowiek nie zaprzątał sobie głowy niepotrzebnym mysleniem i po prostu czuł się dobrze. A jesli już chce mysleć, to niech myśli o swojej inteligencji emocjonalnej, samoocenie, samorealizacji. Wtedy będzie bliżej szczęścia, podobnie jak bohater słuchowiska w Trójce „Nie tylko dla orłów…”:

    Rozmyślania Żelaznego Karła
    „Żelazny Karzeł imieniem Wasyl leżał zanurzony po szyję w oleju „Selector Special” i rozmyślał. Rozmyślał nad sensem życia. Był jednak trochę skołowany, więc niczego nie wymyślił i wyszedł z wanny.

    Narzucił szlafrok z folii, usiadł w fotelu i zaczął myśleć nad zagadką nieskończoności. Po dwóch minutach dostał potwornej migreny, więc przestał myśleć, odział się i wyszedł przed chałupę. Usiadł na ławeczce przed domem i zaczął myśleć nad perpetum mobile. Po 30 sekundach wyciekł mu z głowy elektrolit.

    Wasyl wstał, zatoczył się i położył pod stuletnim dębem. Patrząc na dzięcioła Grzegorza zamyślił się głęboko, gdyż zadał sobie pytanie: co było pierwsze – kogut czy kura? Po 40 sekundach lekki dymek wskazał, w których partiach Karła nastąpiły przykre zwarcia.

    Pod wieczór Wasyl otrząsnął się ze słabości. Dzięcioła Grzegorza udusił fartuchem, następnie zabił sześć wiewiórek i czaplę. Po skopaniu zaprzyjaźnionego warchlaka, siadł przed chałupą i był szczęśliwy. Nie myślał.”

    Styczeń 31st, 2009

  3. Albert

    można by rzecz
    iż myślenie doskwiera
    dotyka, coś nietaktuje

    a niemyślenie NIE
    wali w innego
    lub wręcz
    go zabija

    o tak mi się
    właśnie
    zobaczyło,
    że my ślę NIE
    i w wyrazie swym
    jest sprzeciwne

    a NIE my śle nie
    oznacza bez dyskusyjny
    przychył na dookołność

    to o czym tu gadać…
    jak zgoda na wsio
    czas NIEżyć

    to pewnie dlatego
    słynna seria horrorów
    NIE nazywała się
    ZOMBIE LIFE
    aby tak łatwo
    nie naprowadzić
    widzów, iż to co
    na prawdę ich
    przeraża to to
    iż takich ZOMBIE
    mogą spotkać
    w realu
    i nie pójdzie
    zabić
    nieżywego,
    który wgryza
    się i otępiłką
    nieżywni zaraża

    a fuj

    Styczeń 31st, 2009

  4. Renata

    Jesli można ograbić z mowy, to czy można ją też przywrócić? Zwłaszcza komuś, kto nie wie, że ją stracił lub uważa, ze jej brak „to nie mój problem”?
    Oburzac się, diagnozować, analizować jest bezpiecznie – wiem, bo sama tak robię z upodobaniem. Ale co robić, by nie tylko samej zachowac godnośc (to stosunkowo łatwe, przynajmniej dla tych, którzy mogą chodzić na psychoanalizę), ale pomóc przywrócic ją tym, którzy ją utracili lub własnie tracą, a na psychoanalizę nie mają szans?
    Czy można zachować własną mowę i godność bez wzięcia odpowiedzialności za tych, którzy mowę i godność utracili?

    Luty 1st, 2009

  5. Albert

    Tak.
    Brawo.
    Oto ugodnienie, po s łusz nowe.
    Prawdziwa miłość jest w za je mną.

    Luty 1st, 2009

  6. Hannah

    Jak ktoś nie wie, że stracił godność to po co mu ona?
    A może jej nie potrzebuje, może dobrze mu tak jak jest?
    I pytanie następne: Czy może tylko dla waszego lepszego samopoczucia chcecie go ugadniać?

    Luty 1st, 2009

  7. Albert

    Hannah,

    Nie można stracić godność jeśli się jej nie otrzymało.
    A jeśli się tego nie miało to brak teoż nie zawadza.
    A pytanie z którym zwracasz się do jakiegoś was
    z automatu pozbawia ludzi godności.

    Luty 1st, 2009

  8. paula

    A propos różnych kuracji, pozbawiania godności, ślepoty i głuchoty- widziałam wczoraj fragment dokumentu o terapii dziewcząt anorektycznych.

    W ośrodku do którego wysyłają młodociane pacjentki chyba wszyscy umówili się aby nie myśleć, nie słuchać i zajmować się wszystkim innym tylko nie naszprycowanymi anoreksją dziewczynami. Temat jedzenia, niejedzenia, zbijania kalorii, śmietany, sera i makaronu jest tam wszechobecny i zasłaniający całą istotę. Dziewczyny zostały przez personel i rodziców zredukowane do kilogramów i wyrzyganej jajecznicy. Nie wolno im ruszyć noga bez pozwolenia, bo niekiedy jest to uznawane za ćwiczenie, a więc nietycie, a przecież to powinny uskuteczniać zagonione tam gęsi.
    I nikt z dorosłych nie miał wątpliwości…

    Luty 1st, 2009

  9. Hannah

    Pytanie zadała Renata.
    Twój wątek jest o czymś innym a mój wpis jest odpowiedzią na jej pytanie.
    Nie wiem, które moje pytanie masz na myśli bo zdałam je trzy, w tym jedno retoryczne.
    A w mojej wypowiedzi właśnie chodziło o godność i szacunek do drugiej osoby, jak najbardziej.

    Luty 2nd, 2009

  10. Albert

    go od noś ość
    to proste ostro
    wy mów nie

    i na ucho moje
    pewnikiem od ojca
    czyli innego
    kochanego
    nienawistnie
    ta ość
    po chodzi
    u ty ka
    tka

    Luty 2nd, 2009

  11. Renata

    My, obywatelka Renata …, potwierdzamy: chcemy to robić dla siebie.

    Hannah, dziękuję za to „wy”, bo przypomniała mi się dzięki temu „Szczęśliwa Moskwa” Płatonowa, której dawno nie czytałam.

    Luty 2nd, 2009

  12. Hannah

    „Wy” odnosiło się do przedmówców ogólnie.
    To napiszę może tak:
    Czy należy uszczęśliwiać (a może unieszczęśliwiać) ludzi, jeśli tego nie chcą?
    Jeśli robimy to nie dla niego a tylko dla siebie? Czyli z egoizmu.
    (te pytania też są retoryczne).

    Luty 2nd, 2009

  13. Albert

    Bardzo ciekawie
    bo osobiście
    postawione
    pytanie

    no no
    może
    nie wszystko
    stracone
    skoro
    pomiot
    zachodzi
    w głowę

    Luty 2nd, 2009

  14. Hannah

    Albercie, pytanie było do Renaty.
    Naprawdę tego nie rozumiesz czy tylko starasz się być złośliwy?
    Jeśli to drugie, to daruj sobie.

    Luty 2nd, 2009

  15. Hannah

    A wracając do artykułu i poruszonej w nim kwestii odpowiedzialności.
    Czy mamy więc iść za Kantem i ?postępuj tak, żeby maksyma twej woli mogła być uważana zarazem za zasadę powszechnego prawodawstwa?, czy może za Lacanem ?Jeśli Boga nie ma, wszystko jest zabronione?? i dalej ?Rozkoszuj się!?
    Czy tak jak w ?Procesie? Kafki?

    Luty 2nd, 2009

  16. Albert

    Och Aniu,
    a ja naiwnie myślałem,
    iż coś chcesz wnieść.

    Pytaj dalej zatem.

    Luty 2nd, 2009

  17. Albert

    Gdy duch
    uchodził będzie
    powiem,
    byłem dobry
    bo życie swe oparłem
    na zacnym Lacanie.

    co?

    przecież nie mógł się mylić
    bo jeśli…
    to czym
    życie moje było
    pomyłką?

    o ja zgubiony
    o niewiedźny
    kto mnie
    utwierdzi
    zapewni
    jak mam
    a jak nie
    auuuuu

    Luty 2nd, 2009

  18. Renata

    „Dla siebie” nie oznacza tylko „ja chcę”, ale też „ja muszę” czyli „Niebo gwiaździste nade mną, a obowiazek moralny we mnie”. No, chyba, że to jednak chodzi o kaprys.
    Poza tym: unieszczęśliwić kogoś wcale nie jest tak łatwo, trzeba się nastarać, a i to nie zawsze skutecznie. Ech, żizni…

    Luty 3rd, 2009

  19. Elka

    Jest takie zdanie u Lema „…że na ogół nikt nie zna się na pompowaniu, a jednak spieszymy na stanowiska, usłyszawszy okrzyk ” do pomp!” I tak jest z „uszczęśliwianiem innych” specjalistów brak a wszyscy przy tym majstrują.

    Luty 3rd, 2009

Reply to “zespół palenteologizacji człowieka”