Zdaje się, że wiele osób chciałoby wiedzieć jakie są poglądy polityczne psychoanalityków. Ja nie wiem. Ja nawet nie wiem jakie są moje. Wychodzę z założenia, że to nie poglądy rządzą, tylko mający, lub nie, poglądy. Nauczony latami, iż nie znam poglądów polityków, a tylko wypowiadane slogany powtarzane jak echo przez kolejnych dzieciołów, nigdy nie wiem na kogo przyjdzie mi zagłosować już wkrótce.
Ostatni mój wpis i jeden komentarz do niego świetnie do tego się odnosi. Czemu uczepiłem się znanej pani profesor, a nie pani Sobeckiej? Bo pani Sobecka w ogóle nie ma poglądów, swoich poglądów, bo nie ma odwagi wypowiadać się publicznie, bo świat dla niej nie jest skomplikowany, bo w jej świecie sa już wszystkie odpowiedzi i żadnych pytań, bo sens życia został już wyznaczony zanim pani Sobecka się urodziła i nie zmieni się po jej śmierci, bo kobieta istnieje po to by stać się żoną, a skoro żoną to i matką. No a jeśli matką przyszło być, to potem pozostaje już być tylko babcią; seks służy tylko do rozmnażania, a przyjemność jeśli ma już być, to tylko przy okazji rozmnażania, kobiety siedzą przy ognisku domowym, a mężczyźni polują na żarło do lodówki. Czyli plejstoceński mózg, bo nawet nie umysł.
Co innego osoba, która poglądy ma, jak profesor Środowa. Nie określa ich wprost, ale jest człowiekiem walki. Tylko walki o co? Odnosi się wrażenie, że jest to walka dla walki samej. Czy walcząc z Kościołem walczy też z Chrześcijaństwem? Czy walcząc o prawo do aborcji uważa też, że życie nie jest wartością z rangi najwyzszych? Czy walcząc o edukację seksualną uważa, że ma ona przełożenie na szczęście ludzkie? Czy sumienie ludzkie jest kategorią polityczną czy też tylko prywatną? Czy wszelki stosunek człowieka do spraw go bezpośrednio dotykających ma być upaństwowiony, czy może pozostać do rozstrzygnięć osobistych? Dlaczego kwestii najbardziej prywatnych takich jak aborcja, seksualność, antykoncepcja, in vitro zapłodnienie i tyle innych, nie można zostawić rozstrzygnięciom osobistym tylko wykorzystywać państwo do upaństwowienia ludzkich rozstrzygnięć?
W takich kategoriach widzę rozstrzyganie kwestii zasadniczych. Na przykład, w klasie gimnazjalnej są uczniowe i uczennice, których stosunek do seksualności jest bardzo różny; niektórzy nie chcą z tym mieć nic do czynienia, a inni żyją tym na pełen gaz. Czy uczniowie kilkunastoletni mogą decydować o tym czego się uczą lub nie uczą o seksualności? Czy stosunek do homoseksualizmu ma określać państwo i program nauczania bez oglądania się na doswiadczenia młodych i nie tylko młodych ludzi? Czy obok siebie w klasie mogą być tacy co uważają homoseksualizm za coś biologicznego, niebiologicznego, grzesznego, wstydliwego i entuzjastycznego?
W pewnym miejscu Lacan użył kapitalnego określenia „ci z nas o ateistycznym wyznaniu wiary”. Chciałbym znać jakie wyznanie wiary reprezentuje pani profesor, nie system poglądów, nie hasła i slogany, nie zacietrzewienie bojowniczki z Kościołem czy z innymi poglądami, ale właśnie wyznanie wiary.
Są tacy co wierzą w coś poza człowiekiem, nad człowiekiem będącego, będącego nawet wtedy gdy ludzi jeszcze nie było na świecie, a nawet wtedy gdy świata i życia nie było w ogóle. Nazwijmy to prawicowym systemem przekonań. Są tacy co wierzą w nadrzędną funkcję Państwa Urządzacza i Prawodawcy; przy okazji wierzą też w człowieka, ale nie w takiego, który jest, tylko tego, który będzie. To lewicowy system przekonań. Obydwa starają się podporządkować człowieka takim lub innym programom, nawet jeśli jest nim wizja życia seksualnego, rzekomo jednego, prawidłowego i broń boże prywatnego. Co zatem znaczy być w takich okolicznościach psychoanalitykiem?
To wyznawać ateistyczne wyznanie wiary. Wierzyć w podmiot ludzki, nie w człowieka, uczynienie człowieka prywatną własnością podmiotu ludzkiego, sprywatyzowanie ludzkiego sumienia, a nie uczynienia go własnością publiczną czy państwową.
Wasz Psychoanalityk, jak widać mający poglądy.
4 Comments, Comment or Ping
Ale na czym polega „sprywatyzowanie ludzkiego sumienia”? Czy Antygona, wierna (nie prywatnemu przecież) prawu więzów krwi i godząca się na konsekwencje tej wierności działa zgodnie z własnym sumieniem?
Styczeń 25th, 2009
Czy analityk ma stać z boku i tylko się przyglądać? Nie stawać ani po jednej, ani po drugiej stronie w imię ?nie czynienia go (sumienia) własnością publiczną czy państwową??
Mam nadzieję, że nie o to chodziło tutaj autorowi.
Czy chodzi tu raczej o niezależność poglądów, sumienia i czynienia, i wsłuchiwanie się w siebie, niezależnie od nazwijmy to ogólnie otoczenia? Bo ja tak rozumiem „prywatną własność podmiotu ludzkiego”.
Obejrzałam właśnie film ?Obywatel Milk?. Jakże on inny od ?Brokeback Mountain??
Film opowiada o wydarzeniach z lat siedemdziesiątych w USA, ale łatwo można sobie wyobrazić, że coś podobnego mogłoby się wydarzyć również w Polsce i to teraz.
Pełno jest ludzi takich jak Anita Bryant lub senator John Briggs.
Czy w takim razie analityk powinien dołączyć się do?nie, nie powiem jaki jest koniec filmu ;-), ale chodzi o końcową jego scenę.
A film jest fenomenalny, więc naprawdę warto iść go zobaczyć.
Styczeń 25th, 2009
Antygona działała w zgodzie z własnym pragnieniem.
Styczeń 25th, 2009
Tak, Antygona robiła to co chciała czynić i nic nie ma tu do rzeczy sumienie państwowe czy publiczne. Tak sądzę. Choć wielu chciałoby nadać temu taki wymiar, ale nijak się nie da.
Styczeń 26th, 2009
Reply to “przy sobocie o środzie”