kłopoty z sublimacją, czyli niemożliwe polityki


Pisałem ostatnim razem, że ustosunkuję się do kwestii, a może sublimacja na Lewicy? Uznałem to za kwestię istotną, bo dotyka to i bezideowości, ale i idei nowych, których nie widać. Wszystko to może świadczyć o końcu polityki, a wtedy co dalej?

Zizek proponuje w takiej sytuacji skończyć z myśleniem, by zacząć mysleć na nowo. Zerwać pozór myślenia wytartego, skserokopiowanego, międlenia ozorem o biednych, którzy milionerami są w krajach trzeciego Świata, u nas uchodząc za nędzarzy. Pytlowania o demokracji reduplikującej samą siebie, w inny sposób utrwalającej narcystyczną dumę „białego człowieka”. Ględzenia o prawach człowieka, które używane jest jako oręż dominacji. Mantrowania o zgubnym wpływie globalnego kapitalizmu, świadczące jedynie o bezradności wobec towaru.

Cóż miałoby znaczyć skończenie z myśleniem? Brzmi to pociągająco, ale czego dotyczy?

Sublimacja bez wątpienia dotyczy jakiegoś obiektu. Nie jest on jednak towarem ani przedmiotem. Sublimacji zatem nie można wymyślić. Jest to creatio ex nihilo. Nie bójmy się zatem stwierdzić, że ten obiekt ma wiele wspólnego z nihilo, z pustką. Najpierw musi sie jej doznać, albo stworzyć.

Co to za obiekt? Ano taki, którego starają się unikać czasy współczesne, tak więc i politycy. Kilka przykładów powinno to wyjaśnić. Zapłodnienie in vitro dla każdego chcącego – dla samotnego pana, który użycza nasienia swego, ciążę donosi zatrudniona quasimama, ale po urodzeniu wychowuje tata?

Małżeństwo dla każdego chcącego? Chcący wielożeństwa, czemu nie? Chcący małżeństw grupowych? A jakże? No dobra – a małżeństwo syna z matką owdowiałą? W głowie się nie mieści? Oto z południa Europy wieść się niesie, że pewien przystojniak- polityk wystapił z postulatem nadania praw człowieka szympansom. Najdziwniejsze jest to, że nie wiemy czy w ogóle one tego chcą. Oto lewica tamtejsza traktuje obiekt symboliczny, godność, jako coś absolutnego, powszechnego i uniwersalnego, próbujac zasypać wyrwę miedzy człowiekiem a zwierzęciem. Smboliczne staje się czystym symbolicznym. Jeśli tak, to możliwe jest małżeństwo matki z synem. Ale nie bójmy się, tak się nie stanie. Dlaczego?

Bo Symboliczne nie jest absolutne. Bo Symboliczne nosi w sobie Realne Symbolicznego. Gdzie ono jest? W niemożności pozycjonowania się podmiotu w takiej relacji. Matka do męża mówiłaby synu, a on do żony matko. Chyba zna się skutki takiego pomieszania języków współczesnie, widzimy je gdy mężom wymknie się do żon „mamo”. To sam język określa granicę Symbolicznego, lukę między człowiekiem a zwierzęciem, dziećmi a rodzicami itd.

Realne Symbolicznego jest podstawą sublimacji, to wyrwa, luka, pustka. To nie każdy ma prawo do zapłodnienia in vitro, do zawarcia małżeństwa. Kim jest ten „nie każdy”? To Inny tak ignorowany przez Lewicę, Inny, który nie chce, lub lepiej chce czegoś innego, zawsze innego, zawsze niezadowolony, niczym nie zadowolony.

Lewica winna być najpierw niezadowolona z siebie samej, niezadowolona z tego co osiagnęła, na kim się opiera i do czego dąży. Winna kwestionować siebie samą, począwszy od swej własnej historii.

K.P.


No Comments, Comment or Ping

Reply to “kłopoty z sublimacją, czyli niemożliwe polityki”