Samego mnie zaskakuje ilość możliwych tematów do refleksji. Co dzień, to temat. Dziś na przykład usłyszałem streszczenie pewnego wywiadu z psychologiem-panią, często widzianą w TV. Rzecz była o anoreksji i pani Woydyłło, skoro sama się autoryzuje, to i ja jej nazwiska nie zachowam w tajemnicy, powiedziała co następuje: „anorektyczki mają motywację do niejedzenia.” Psychologowie uwielbiają się wymądrzać i im bardziej nie mają nic do powiedzenia, tym bardziej plotą. O czym? Oto jest pytanie!
Psychologia bardzo nie jest mi obca, może dlatego wygłupy psychologów rozsierdzają mnie. Jeśli jeszcze pani Woydyłło jest kliniczną wersją psychologa, to bredzi bardziej od innych. Mówi więc o motywacji – chyba chce się przypodobać akademikom, dla których starożytne słowo pragnienie, życzenie, chęć nie ma zastosowania do obiektu ich badań i produktu ich wysiłków, człowieka bez duszy. Można mieć motywację do nauki, ja mam motywację do napisania tego tekstu, chcę bronić psychologii przed ośmieszaniem, ale jak anorektyczka może mieć motywację do niejedzenia? Czy w ogóle można mieć motywację do czystej negatywności? Przecież to pojęcie z obszaru świadomości, a w porywach przedświadomości (jak spytasz anorektyczkę o motywację to nawet zdarzy się, że ona tak odpowie, lecz brać za dobrą monetę to, co ona powiedziała?) Nie spotykam w gabinecie kogokolwiek, no za wyjatkiem przeuczonych psychologów, kto mówiłby o motywacji. Dobra, może ona mówić o tym, że „chce nie jeść”, ale co to oznacza? Pani Woydyłło nie tłumaczy, jej wystarcza motywacja, co tam motywacja, motywacha, bo jaką to trzeba mieć motywację, żeby umierać z głodu? Jakie silne ego, żeby umrzeć, a nie zjeść?
Więc do tego, co banalne w człowieku, motywacja do nauki jazdy, poprawienia stopnia z chemii, starcia kurzy z parapetu typu lastrico, dołączono motywację do niejedzenia, ergo umierania. Słyszycie ludzie? Dziewczyna ma motywację do niejedzenia i szlus, jeszcze krok i zaczną mówić o wirusie, baktriofagu, riketsji, pierwotniaku, genie i tym podobnym wrogu ludzkości, co czyni te nieszczęsne istoty tak chorymi. Tylko gdzie jest wtedy miejsce na psychologię?
No i nie powiedziała nic pani psycholog, to znaczy powiedziała nic o anorektyczkach (to co innego niż anoreksja), za to ile powiedziała o sobie. Ho, ho, pozazdrościć tej subtelnej wiedzy, wykwintnego umysłu, wyrafinowanych wniosków.
A przecież anorektyczki jedzą, wbrew temu co mówi psycholog, lekarz, rodzina, znajomi itd. Nie tak dawno jak wczoraj powiedziała mi taka dziewczyna „jak chcę jeść to zjadam marchewkę, codziennie chcę jeść, przedwczoraj zjadłam jogurt”.
Anorektyczka je, je codziennie, tyle że je NIC – znacie to „dziecko, ty nic nie jesz; nic dzisiaj nie zjadłaś itp?” Zapewniam, że gdyby jadła nawet dwie marchewki, też nic by nie jadła. Kto wie kiedy się przestaje jeść nic? Współcześnie, pani dietetyczka, o ile nie matula, tatulo i pani Woydyłło. Już wiemy, że nie o anorektyczkach ona mówiła.
Cóż z siebie czynisz Psychologio?
K.Pawlak
3 Comments, Comment or Ping
Aż w brzuchu się przewraca, nie z przejedzenia
lecz z głodu prawdy mówionej. Eh.
To, że psychologowie wypowiadają takie kwestie
jest znakomitą pożywką mediów, które przeżuwają bezrefleksyjnie
brednie aby suto karmić tym czytelników, telemaniaków.
Sytuacja ta nie podnosi pytania „ale skąd taka MOTYWACJA”?
Co to znaczy „jeść NIC”.
Jeśli o to nie pytamy – to WIEMY lub jesteśmy bezmózgowcami
a w obu wypadkach – czas umierać.
Czym zatem być winna psychologia – jakie jest jej miejsce w świecie?
Listopad 29th, 2008
A ja codziennie mam motywację do niepracowania ;-)
Grudzień 1st, 2008
poproszę o podanie namiarów na siebie :) może być pusty mail. dziękuję
Grudzień 10th, 2008
Reply to “enigma pewnego obiektu czyli o poniżeniu psychologii”